Nie ma najmniejszej wątpliwości, że papież Franciszek pozostaje wierny nauczaniu Kościoła o poszanowaniu życia i rodziny. Problem z jego wypowiedzią po pielgrzymce na Filipiny polega na tym, że dziennikarze i komentatorzy, od lewa do prawa, skupili uwagę nie na odpowiedzialności, a na... królikach. Jedni uczynili to niemalże z aplauzem, bo Papież rzekomo dał kolejne świadectwo swojej „postępowości”. Inni zapałali świętym oburzeniem i zapewnieniami, że oni dumnie pozostaną „królikami”.
Tymczasem dla katolickich małżeństw i rodzin odpowiedzialne rodzicielstwo powinno być czymś oczywistym. To miara właściwego wypełniania Bożego powołania, to droga do świętości. Owszem, odpowiedzialne rodzicielstwo to otwartość i gotowość małżonków na nowe życie, to zdecydowane odrzucenie mentalności antykoncepcyjnej i aborcyjnej – założenie podstawowe i bezdyskusyjne. Ale odpowiedzialne rodzicielstwo to także rozeznanie i umiejętne korzystanie z naturalnego rytmu płodności (w którym są przecież okresy niepłodne).
To wyzwanie dla obojga małżonków! I zadanie, którego można się nauczyć, a nauka Kościoła daje ku temu stosowne narzędzia i metody (już dawno nie jest to tzw. kalendarzyk małżeński). W przestrzeni odpowiedzialnego rodzicielstwa jest więc miejsce i na pięknych wielodzietnych, dla których wychowanie kolejnego dziecka nie będzie problemem, i na małodzietnych, którzy z różnych powodów dzieci już może nie oczekują, choć zawsze pozostają otwarci na życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu