Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Na krawędzi

Ksiądz Witold Andrzejewski

Archiwum "Aspektów"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poznałem go na pielgrzymce warszawskiej. Jego potężny, tubalny głos było słychać z daleka, zdawało się, że do głoszenia rekolekcji na trasie on jeden nie potrzebował nagłośnienia. Cichł i nabierał miękkości wtedy, gdy z aktorskim mistrzostwem recytował wiersze ks. Jana Twardowskiego. Ten potężny głos połączony z silną posturą i stanowczością bardzo się na pielgrzymce przydawały. Ks. Witold Andrzejewski był na pielgrzymce szefem porządkowych. Jak sam żartował, takim pielgrzymkowym „oberpolicmajstrem”.

Reklama

Ruch pielgrzymkowy wyraźnie zaczynał żyć nowym życiem na początku lat 70. Kiedy szedłem po raz pierwszy – to był 1972 lub 1973 rok – szło nas z Warszawy do Częstochowy 11 tysięcy, wydawało nam się, że to niesamowicie dużo, toż to całe średniej wielkości miasto! Komuniści nie chcieli się zgodzić na to zwiększanie pielgrzymki i liczby pielgrzymujących, ale nie bardzo mieli do wdrożenia tej niezgody narzędzia. Próbowali na przykład nie pozwolić na zwiększenie liczby grup akademickich. Miała prawo iść jedna „siedemnastka” i tyle. No to szła jedna – podzielona na cztery podgrupy. W 1982 r., w stanie wojennym, pielgrzymka liczyła ponad 50 tys. osób, a akademickich „siedemnastek” było więcej niż trzydzieści! Nad tym wszystkim trzeba było zapanować, bo komuna, nie mogąc wpłynąć na liczbę pielgrzymów, chciała koniecznie wprowadzić zamęt. Zamęt mógł się tworzyć sam przez się – to przecież tysiące ludzi szło, odpoczywało na trasie, szukało noclegów w stodołach lub rozbijało namioty na ściernisku. Modlitwa i skupienie to jedno, ale nerwy mogły puścić, gdy wieczorem przemęczona grupa docierała do wyznaczonej dla siebie stodoły, a tę – jak się okazało – zasiedlili już dzicy lokatorzy, też pielgrzymi. Z tym można się było uporać, gorzej, gdy ci „dzicy” to byli „git-ludzie” specjalnie nasłani przez Służbę Bezpieczeństwa bandyci. Prowokatorom chodziło o to, by na pielgrzymce wybuchały awantury, wtedy milicja mogła wkraczać i „zaprowadzać spokój”. Ks. Witold zorganizował służbę porządkową tak, by w razie czego sama liczba pielgrzymów i spokój ich reakcji skłoniła „gitowców” do rezygnacji z awantur. To się udawało: SB nasyłała, porządkowi ks. Witka wyłapywali i oddawali miejscowej milicji, a ta, o SB-eckich manipulacjach nie wiedząc, wywoziła awanturników daleko od pielgrzymki. Bardziej opornych się dodatkowo strzygło do gołej skóry – dla „git-człowieka” to była wyjątkowa obraza, w dodatku stawał się rozpoznawalny i nie mógł już na pielgrzymkę wrócić. Poza wszystkim była to sztuka przezwyciężania zła, bez stosowania przemocy. Siła, stanowczość, nie uleganie manipulacji – ks. Witek stosował zasady i metody, które już niedługo miały się przydać w „Solidarności”. Dla mnie była to pierwsza praktyczna szkoła zaangażowania społecznego. Pierwsza większa szkoła podejmowania odpowiedzialności za większe grupy społeczne. Za Polskę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Miałem szczęście współpracować z ks. Witkiem Andrzejewskim także poza pielgrzymką. Zapraszał mnie z wykładami do prowadzonego przez siebie gorzowskiego duszpasterstwa akademickiego, patrzyłem, jak kształtuje charaktery, jak skutecznie wpływa na ludzi, którzy już niedługo mieli podjąć odpowiedzialność za „Solidarność”. Wielka pobożność połączona z niesamowitym poczuciem humoru, szacunek do każdego przyprawiony nutą autoironii i dystansu wobec każdego zadęcia – tak go widziałem. I patriotyzm, prawdziwy, przemyślany, nieudawany i niepompatyczny. Witold Andrzejewski urodził się w tym samym czasie, gdy Sowieci mordowali jego ojca w Katyniu. Tęsknił za ojcem całe życie, ojciec i Ojczyzna splatały się w jego świadomości w jedną, pełną kultury i miłości opowieść.

Ks. Witold Andrzejewski zmarł 30 stycznia 2015 r. Mówił o sobie, że jest szczęśliwym księdzem. To było widać. Tym przyciągał. „Non omnis moriar”, nie wszystek umarł. Hojnie dzielił się tym szczęściem i ono pozostało w jego przyjaciołach.

* * *

Przemysław Fenrych
Historyk, felietonista, z-ca dyrektora Centrum Szkoleniowego Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w Szczecinie

Podziel się:

Oceń:

2015-02-12 13:23

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Do zobaczenia w niebie, ojcze Józefie z Suchedniowa!

Niedziela Ogólnopolska 9/2014, str. 35

ARCHIWUM KS. JÓZEFA WÓJCIKA

Więcej ...

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2025 (dzień 7.)

2025-08-23 11:10

Karol Porwich/Niedziela

Nowenna przed Uroczystością Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej trwa od 17 do 25 sierpnia przez dziewięć kolejnych dni. Na Jasnej Górze przez ten czas prowadzić nas będzie ks. Wojciech Węgrzyniak

Więcej ...

Jadowniki Mokre pożegnały śp. abpa Józefa Kowalczyka

2025-08-23 13:35

Archidiecezja Gnieżnieńska

- Śp. abp Józef Kowalczyk żył dla Pana, żył i pracował dla Jego Kościoła. Świadkowie jego codziennej pracy zaświadczają, że była gigantyczna - powiedział abp Wiktor Skworc o zmarłym byłym nuncjuszu apostolskim w Polsce i Prymasie. Były biskup tarnowski przewodniczył Mszy św. żałobnej w kościele w Jadownikach Mokrych - rodzinnej parafii abpa Kowalczyka.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Odnaleziona Siostra Dorota apeluje: Uważajcie na oszustów

Kościół

Odnaleziona Siostra Dorota apeluje: Uważajcie na oszustów

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2024 (dzień 7.)

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2024 (dzień 7.)

Nowenna ku czci św. Moniki

Wiara

Nowenna ku czci św. Moniki

Św. Róża z Limy

Święci i błogosławieni

Św. Róża z Limy

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Olszewskiego

Kościół

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Olszewskiego

Siostra Dorota odnaleziona!

Kościół

Siostra Dorota odnaleziona!

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2024 (dzień 1.)

Wiara

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2024 (dzień 1.)

Zaginęła siostra zakonna. Zgromadzenie i policja prosi o...

Kościół

Zaginęła siostra zakonna. Zgromadzenie i policja prosi o...

Nowenna do św. Augustyna

Wiara

Nowenna do św. Augustyna