Mogłam stracić wzrok, takie były prognozy. Miałam powikłania po grypie, w wyniku których groziła mi całkowita utrata wzroku. Wówczas z głębi serca zwróciłam się do Pana Boga. Zaczęłam modlić się „Tajemnicą szczęścia” św. Brygidy. Odmawiałam te 15 modlitw z nadzieją. Jest w nich zawarta obietnica zachowania przez Boga wszystkich pięciu zmysłów. Wtedy również po raz pierwszy pojechałam do ojców franciszkanów do Kęt na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie. Modliłam się o łaskę zdrowia i wówczas zobaczyłam, że Pan Bóg jest żywy i obecny, że uzdrawia dzisiaj jak przed dwoma tysiącami lat – wspomina Małgorzata Sikora.
– To nie było natychmiastowe uzdrowienie, choć wierzę, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Moje uzdrowienie polegało na odczuwalnym Bożym prowadzeniu do właściwych lekarzy oraz na mniejszych uzdrowieniach. Przykładowo, gdy w wyniku chemioterapii miałam ograniczoną ruchomość ręki, po modlitwie w Kętach ruchomość wróciła. Pamiętam, że przy końcu leczenia pojawił się problem pogarszających się wyników mojej wątroby, ale i wątroba uległa zaskakującej regeneracji. Wraz z uzdrowieniem fizycznym dokonywało się to wewnętrzne, o wiele cenniejsze, dla którego nie żałuję ani jednego dnia mojej choroby – dodaje Małgorzata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W 2010 r. zaczęła uczęszczać do Pracowni Sztuk Pięknych prowadzonej przed dr. hab. Krzysztofa Dadaka. Zaczęła malować obrazy, którymi – jak sama twierdzi – pragnie zainspirować odbiorcę ku głębszym egzystencjalnym przemyśleniom. Swoje prace co jakiś czas prezentuje w różnych miejscach diecezji. Pokazywała obrazy m.in. w Międzyrzeczu Górnym, Bestwinie, w Klubie Nauczyciela w Bielsku-Białej (wspólnie z koleżanką Karoliną), w Bibliotece Pedagogicznej w Bielsku-Białej, gdzie poprowadziła spotkanie autorskie z młodzieżą gimnazjalną, czy u św. Brata Alberta. W te wakacje wystawa gościła w Muzeum św. Jana Sarkandra w Skoczowie.
– Obrazy, które maluję, wypływają z przeżyć, które się dokonały. Myślę, że także z mojej przemiany, bo równocześnie z uzdrowieniem fizycznym rozpoczęła się przemiana moja i całej mojej rodziny. To jest taka twórczość dla Niego i dla ludzi. Kiedy życie nabiera nowych, piękniejszych barw, gdy dostrzeże się, Kto za tym stoi, nie można się tym nie dzielić. Mówię: Panie, Ty mnie prowadź. Wiesz, że ja nie umiem malować, ale Ty umiesz – podkreśla artystka. Każdy obraz jest omodlony. – Za każdym razem, gdy staję przed sztalugami, proszę Boga o to, żeby mnie prowadził. Oddaję Mu swoje ręce, by mógł przez obrazy przemawiać do ludzi – podkreśla Małgorzata Sikora.
Oprócz tego, że maluje obrazy, pisze również wiersze. Artystka wydała swój pierwszy tomik poezji „Promień Twojej łaski”, ilustrowany jej obrazami. – Skąd taki tytuł? Pragnę, aby żaden promień Bożej łaski nie umknął mym zmysłom. Przeczytałam słowa św. Teresy od Dzieciątka Jezus: „O Jezu mój umiłowany! (…) lubisz zapalać promień Twej łaski pośród najbardziej posępnej burzy!”. Kto z nas nie znajduje się pośrodku burzy? Ale ta burza może być początkiem czegoś wielkiego. Ja też przeżywam trudne chwile, ale wiem, że nigdy nie jestem sama i niczego nie muszę robić o własnych siłach. On nieustannie nade mną pracuje. Wiem, że mogę wpuścić promień Bożej łaski i doświadczać Jego działania. I tak od 2009 r., kiedy w chorobie skierowałam do Boga prośbę o pomoc, poczułam moc kochającego Ojca. Zobaczyłam, że to, co świat promuje jako wolność, okazuje się zniewoleniem, a wolność duchową daje Chrystus – wspomina artystka. – Teraz każdy dzień staram się zacząć ze słowem Bożym i słucham Pana Boga, bo On zawsze ma coś do powiedzenia. Słucham i piszę, a Pan splata słowa w wiersze. Nie ma takiego dnia, kiedy Pan Bóg by do mnie i moich bliskich nie przemawiał, a promień Jego łaski od rana by nam nie towarzyszył. To jest piękne doświadczenie. Tego każdemu życzę, żeby wpuścił promień Bożej łaski do swojego serca – powiedziała Małgorzata Sikora.