KS. ZBIGNIEW SUCHY: – Mamy już za sobą inaugurację roku akademickiego w Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu, w homilii skierowanej do alumnów seminarium podkreślił Ksiądz Arcybiskup rolę nauczyciela w formacji młodego człowieka. Czasy, w których nauczał Jezus, jednak różnią się od współczesności, czy rola nauczyciela pozostaje taka sama?
Reklama
ABP ADAM SZAL: – Bardzo ciekawy, a zarazem niezwykle skomplikowany był świat, w którym działał Jezus, w którym działał także św. Paweł. W ówczesnym, starożytnym świecie działało wielu różnego rodzaju nauczycieli. Każdy mógł sobie wybrać nauczyciela, któremu ufał i który wywierał wpływ na jego życie. Rzeczą bardzo istotną było to, żeby dokonać właściwego wyboru, aby wybrać dobrego nauczyciela, różnego od tych, których Pismo Święte nazywa fałszywymi. Fałszywi nauczyciele pojawiali się w czasach Chrystusa, w czasach św. Pawła, także wśród chrześcijan. Byli chrześcijanie, którzy wpatrywali się w pogańskich sofistów, mędrców, którzy za wynagrodzeniem, swoją gładką mową i zręcznym przekonywaniem potrafili to, co najgorsze przedstawić jako najlepsze. Z nauczania i filozofii uczynili sobie środek bogacenia się. Św. Paweł w liście do Tymoteusza przestrzega wiernych przed tymi niebezpieczeństwami i mówi o tym, jaki powinien być prawdziwy nauczyciel oraz o tym, jaka powinna być postawa ucznia wobec nauczyciela.
– Czy są jakieś wskaźniki, pozwalające w prosty sposób poznać się na dobrym nauczycielu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– We wspomnianym fragmencie listu skierowanego do Tymoteusza mamy wymienione postawy, które zajmują fałszywi nauczyciele. Fałszywy nauczyciel jest próżny. Pragnie przedstawić nie Chrystusa, a siebie samego. Pragnie zdobyć zwolenników dla swoich poglądów, a nie dla poglądów obiektywnie prawdziwych. Fałszywy nauczyciel zajmuje się zawiłymi, ciemnymi spekulacjami. Jest bardziej zainteresowany samą dyskusją niż wpływem wiary na życie i wprowadza niepokój we wspólnotę wierzących. Fałszywy nauczyciel czyni ze swego przepowiadania i swojej religii źródło intratnego dochodu i za wszelką cenę dąży do jak największego zysku, a nauczanie traktuje jako drogę do kariery, a nie jako powołanie.
Jaki więc powinien być prawdziwy nauczyciel? Przede wszystkim sługa Pański. Nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, z nadzieją, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do poznania prawdy i że wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli. Prawdziwy nauczyciel ma być człowiekiem Bożym, który przez wyznanie wiary zaślubił się z Chrystusem.
– Ludzie wierzący nie powinni mieć problemów z identyfikacją takiego nauczyciela…
Reklama
– To prawda. Trzeba, żebyśmy popatrzyli na Jezusa, który jest najdoskonalszym Nauczycielem. Idzie przez miasta i wsie, nauczając i głosząc ewangelię o Królestwie Bożym. Nie czekał, aż ludzie przyjdą do Niego, nie wyznaczał godzin przyjęć, nie zamykał się w swoim mieszkaniu, ale odważnie szedł na spotkanie z ludźmi, z ludzką biedą. Leczył wszelkie choroby i słabości, fizyczne i duchowe. Słowa, które Jezus wypowiadał, bardzo się różniły od tych, które wypowiadali nauczyciele religii żydowskiej. Oni powoływali się na autorytet Boga, mówiąc: „To mówi Pan’”, a kończyli zwrotem: „Wyrocznia Pana”. Jezus przemawiał tak, jak nie czynił żaden z proroków – mówił od siebie, od siebie udzielał pouczeń Bożych, nadawał prawdziwy sens przykazaniom danym przez Boga Mojżeszowi, korygował fałszywe rozumienie słów Dekalogu. Nikt dotąd w taki sposób nie ukazał wszechmocy Boga i Jego bliskości, Jego miłości wobec każdego człowieka – miłości miłosiernej.
– Jakie rady dałby Ksiądz Arcybiskup alumnom w nowym roku akademickim?
– Tylko Jezus wie, co jest we wnętrzu człowieka. On zna nasze możliwości. Mamy więc, przyjąć Chrystusa za naszego nauczyciela, wziąć Go za przewodnika. Przyjąć Jezusa za nauczyciela to znaczy coraz bardziej upodabniać się do Niego, być człowiekiem Bożym. Upodabniać się do Chrystusa tak, aby inni, widząc naszą pracę wobec bliskich i obcych, wobec najbardziej potrzebujących, mogli rozpoznać w nas prawdziwe oblicze Jezusa. Przyjąć Jezusa za nauczyciela, oznacza posiadać świadomość tego, że jesteśmy przekazicielami Bożego Słowa, które jest żywe, skuteczne i aktualne dla każdego z nas.
–Trudno w takim kontekście nie wspomnieć o naszych nauczycielach…
Reklama
– Dziękujemy dzisiaj za tych nauczycieli, którzy stanęli u początku naszego życia, za naszych rodziców, za tych, którzy uczyli nas, co to znaczy być człowiekiem, co to znaczy być chrześcijaninem, co to znaczy być człowiekiem wierzącym w Kościele katolickim. To oni pokazali nam prawdziwą drogę do Boga. Dziękujemy także za naszych duszpasterzy, nauczycieli i wychowawców, którzy przewodzili nam w rozwoju intelektualnym, ucząc nas pracowitości, prawdziwego sądu, wierności zasadom, normalnej, ludzkiej uczciwości. Wiemy dobrze, że powołanymi do tego urzędu, by być nauczycielami na drodze do kapłaństwa, są przełożeni naszego seminarium. Mają oni nauczać tego, co to znaczy głosić prawdę. Mają to czynić nie tylko słowem, ale także swoim postępowaniem, codziennym życiem, swoim autorytetem opartym o mocne zakorzenienie w Chrystusie.
– Czym jest seminarium?
– Seminarium to ci, którzy idą za Jezusem, to tych dwunastu, którzy słuchają Jezusa głoszącego ewangelię o Królestwie Bożym. Zauważamy, że obok tych dwunastu są jeszcze inni ludzie, którzy usługują Nauczycielowi i Jego uczniom. W tym miejscu trzeba podziękować wszystkim tym, którzy przez swoje ofiary wspierają istnienie naszego seminarium. To podziękowanie odnosi się do całej archidiecezji, do wszystkich wiernych, którzy w niedzielę seminaryjną składają ofiarę, dzięki której nasze seminarium może istnieć bezpiecznie. Dziękujemy duszpasterzom, którzy informują o tych składkach i je gromadzą. Dziękujemy wszystkim dobroczyńcom, których lista jest bardzo długa. To ci, którzy wspierają seminarium i tym samym usługują Jezusowi i Jego uczniom ze swojego mienia.
Drodzy alumni, zbliżcie się do Mistrza, którym jest Jezus, idźcie za Nim. Czyńcie to, co On wam będzie kazał. Czyńcie innych uczniami poprzez swoje przygotowanie do kapłaństwa. Weźcie krzyż swoich codziennych obowiązków i w dźwiganiu tego krzyża naśladujcie Chrystusa. Umiejcie na pierwszym miejscu postawić sprawy Boże. Miłujcie się wzajemnie. Oby nasze przemyskie seminarium, kapłani naszej archidiecezji i wszyscy wierni byli zjednoczeni więzami miłości, bo Kościół to właśnie więzi miłości skierowane do Pana Boga i do człowieka.