Niedziela - Pamiątka zmartwychwstania
Chrześcijańskie zrozumienie Niedzieli Zmartwychwstania opiera się na fakcie powstania Jezusa z grobu. Choć w pierwszych gminach chrześcijańskich bardzo żywe były tradycje żydowskie, jednak świętowanie
niedzieli jako dnia szczególnego było obecne niemal od początku. Św. Mateusz pisze: "Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało
wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim" (Mt 28, 1-2). Dla wierzących w Chrystusa dniem świętym stała się niedziela. Przy okazji dyskusji
z faryzeuszami, którzy widzieli uczniów Jezusa zrywających kłosy w dniu szabatu, powiedział, że jest Panem szabatu. On może rzeczywiście go zmienić, i tego dokonał po Zmartwychwstaniu w niedzielny poranek.
Odtąd niedziela stała się pamiątką powstania z martwych Syna Bożego i stopniowo przejęła również charakter dnia odpoczynku, zastrzeżonego dotąd wyłącznie dla szabatu.
Dowody na rzeczywisty fakt Zmartwychwstania Pańskiego podzielić można na dwie kategorie: historyczne i rzeczowe. O pierwszych z nich piszą Ewangelie, autentyczne księgi świadectwa Dobrej Nowiny o
zbawieniu dokonanym przez życie, naukę i śmierć Jezusa Chrystusa. Czytamy w nich relacje świadków, którzy osobiście spotykali się z Chrystusem po jego ukrzyżowaniu. Jezus dwanaście razy objawił się swoim
uczniom na terenie Judei i Galilei. Znamy te wydarzenia również z katechizmu.
Całun turyński
Zatrzymajmy się nieco dłużej przy dowodzie rzeczowym na zmartwychwstanie Pana. Jest nim Całun z Turynu, przechowywany w Turynie już blisko pięćset lat. Choć Kościół nie orzekł oficjalnie, że jest to na
pewno Całun Jezusa, to jednak zgodność opisów męki Jezusa z Ewangelii ze śladami na Całunie jest zaskakująco zbieżna. Wielu więc uważa go za płótno pogrzebowe, w które owinięte było ciało Jezusa po zdjęciu
z krzyża. Na początku XX w. amerykański ksiądz Hubert Hurston oraz publicysta Ulysse Chevalier przypuścili atak na Całun Turyński. Odmówili mu autentyczności, nazwali fałszerstwem, podkreślali niepewność
jego pochodzenia. Istnieje jednak wielowiekowa tradycja potwierdzająca niemal absolutnie wiarę w to, że odbicie utrwalone na płótnie jest odbiciem ciała Jezusa. Umiejscowienie ran zgadza się idealnie
ze świadectwem Ewangelii i prawdziwość Całunu wydaje się dzisiaj prawie pewna. Pierwsze wątpliwości zostały rozwiane dzięki badaniom naukowym, jakie zostały przeprowadzone nad Całunem Turyńskim. Najpierw
rodzi się pytanie, w jaki sposób płótno tkane metodą palestyńską, w skośne prostokąty, mogło odbić na sobie negatyw zwłok, które były w nie owinięte? Wyjaśnienie tego zjawiska umożliwia nam to, co stało
się podczas wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie. Zanim eksplozja zniszczyła jeden z mostów, fala cieplna odbiła na jego filarach konstrukcje żelazne, krany i liny, a także sylwetki biegnących ludzi. Te
odbicia na filarach pozostały.
Coś podobnego zdarzyło się w poranek Zmartwychwstania Pańskiego. Opisywane przez Ewangelistów wielkie światło, blask, energia mogły wywołać podobny efekt i utrwalić zarys ciała, z ranami po biczowaniu,
cierniach, upadku pod krzyżem i przebiciu boku włócznią na płótnie. Najnowsze badania amerykańskich uczonych z 1978 r. nie wykazały obecności żadnej farby na Całunie, poza śladami zakrzepłej krwi.
Również tradycja Kościoła wiele mówi na ten temat. Zwłoki zmarłego nie leżały w grobie zbyt długo. Ewangelie wspominają o dwóch nocach i jednym dniu. Do tego faktu nawiązuje w kazaniu św. Piotr. Po
zesłaniu Ducha Świętego mówi on o patriarsze Dawidzie, że umarł i został pochowany, a grobowiec jego znajduje się wśród nas aż po dzień dzisiejszy. Ale Chrystus nie pozostał w otchłani, ani ciało Jego
nie zaznało skażenia, tu leży wielka prawda o Zmartwychwstaniu (por. Dz 2, 22-36). Ślady ran na Całunie są bardzo wyraźne, natomiast nie znać śladów rozkładania się ciała. A przecież pogrzeb nastąpił
w czasie spiekoty wiosennej, gdy narządy wewnętrzne szybko ulegają dekompozycji. O kilka zaledwie godzin dłużej przebywał w niewietrzonym grobowcu kamiennym Łazarz z Betanii, a siostra jego Marta prosi
Jezusa, żeby nie odsuwać kamienia: "Panie, już go czuć" (J 11,39)
Ukrzyżowanym przestępcom łamano nogi, a zwłoki ich wrzucano do dołu, bez trumiennego płótna. Chrystusa nie uważano za przestępcę. Historia Kościoła wspomina o dwóch fałszywych wieściach, jakie o Chrystusie
głoszono. Po pierwsze, że na krzyżu umarł tylko pozornie, właściwie tylko zemdlał. Po drugie, że uczniowie ukradli z grobu jego zwłoki. Tutaj znów badania nad Całunem z Turynu okazują się nieodzowne.
Wizerunek ciała odbitego na płótnie nie wykazuje żadnych objawów życia. Stwierdził to profesor Sorbony, agnostyk Yves Delage, który oświadczył, że Całun z Turynu jest - jego zdaniem - Całunem Jezusa,
tego, który naprawdę umarł i naprawdę też zmartwychwstał.
Badania rentgenologiczne dokonane ostatnio nad Całunem potwierdzają jeszcze dodatkowy aspekt. Nikt śmiertelnego prześcieradła z Chrystusa nie ściągnął siłą, nikt go nie zwijał. Odbite rany widać na
nim po wiekach z zaskakującą dokładnością, nie- zamazane, niewytarte. Badania jednak mówią, że Całun opadł sam, w naturalny sposób, kiedy zmarły stanął na nogach. Pan Zmartwychwstał prawdziwie!
Niech zatem Święta Wielkanocne uczynią naszą wiosenną radość głębszą i bardziej zrozumiałą. Alleluja! Wesoły nam dziś dzień nastał, bo Pan Zmartwychwstał prawdziwie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu