Podobnie było także w tym roku. 28 czerwca uroczystości rozpoczęto nieszporami w kościele pw. św. Andrzeja Boboli, którym przewodniczył bp Henryk Wejman. W trakcie tej liturgii zostało ustanowionych dziesięciu nowych nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., którym misji udzielił metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga, podkreślając wyjątkowość tej roli świeckich w życiu Kościoła. Jest ona odpowiedzią na pragnienie stałej (o ile jest taka możliwość) łączności osób chorych, starszych z Jezusem Eucharystycznym. W naszej archidiecezji chętnych do pełnienia szafarskiej posługi przybywa. Dziś nie wywołuje zdziwienia widok osoby świeckiej niosącej w bursie Pana Jezusa zarówno w Szczecinie, jak i w wielu innych miejscowościach, co wskazuje, iż dostrzegana jest potrzeba stałego karmienia się Ciałem Chrystusa wśród dotkniętych cierpieniem osób przykutych do łóżek, foteli inwalidzkich czy będących w podeszłym wieku.
Reklama
Bezpośrednio po nieszporach nastąpiło wystawienie Najświętszego Sakramentu. Ruszyła procesja. Z kościoła Ojców Jezuitów ulicami Szczecina do sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa przy wtórze pieśni ku czci Serca Chrystusowego. Poprzedzani pocztami sztandarowymi, szpalerami sióstr zakonnych, nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., kleryków, lektorów i ministrantów oraz przybyłych na uroczystość kapłanów kroczyli kolejni niosący Najświętsze Ciało Pana Jezusa: bp Henryk Wejman, rektor AWSD w Szczecinie ks. dr Krzysztof Łuszczek, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu ks. dr Andrzej Łysy oraz metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga. Towarzyszyło temu liczne grono wiernych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po przybyciu do tak bliskiego szczecinianom sanktuarium usytuowanego w sercu miasta abp A. Dzięga zawierzył gród Sercu Pana Jezusa. Ów akt odnawiany co roku jest szczególnym rodzajem poddańczej prośby, by wszystkie starania zarówno władz, jak i zwykłych obywateli przenikało światło i ciepło Bożej miłości wypływającej z otwartego Serca Chrystusa. Wreszcie punkt kulminacyjny – Eucharystia. Tuż przed jej rozpoczęciem proboszcz i kustosz sanktuarium NSPJ w Szczecinie ks. Jarosław Staszewski TChr w sposób niezwykle obrazowy wzbudził wśród przybyłych refleksję dotyczącą Serca Pana Jezusa, będącego w stałej, otwartej i przepełnionej niezmierzoną miłością relacji do naszych serc. Mszę św. Ksiądz Arcybiskup celebrował wraz z bp. Henrykiem Wejmanem oraz przełożonym generalnym Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii ks. Ryszardem Głowackim w asyście licznie przybyłego grona kapłanów reprezentujących dekanaty i instytucje Kościoła szczecińsko-kamieńskiego. Zwykle w uroczystość tę przestrzeń szczecińskiej świątyni ku czci Jezusowego Serca wierni wypełniają po jej brzegi – tak było i tym razem.
Słowo Boże w trakcie Eucharystii wygłosił abp Andrzej Dzięga. Pochylił się nad wymową otwartości Serca Syna Bożego. Otwartości zawsze i wszędzie; dla każdego, kto pozwoli uchylić choć rąbka serca swojego na miłość wypływającą z Chrysusowego boku. Miłość, która uzdrawia, wzmacnia i pobudza do czystości i przejrzystości funkcjonowania w różnych wymiarach życia zarówno rodzinnego, jak i społecznego. Zapatrzenie w Serce Pana Jezusa w dzisiejszej rzeczywistości staje się nie tylko osobistym aktem człowieka, skrytym i rozgrywającym się w jego sercu. Wykracza poza te subtelne ramy, przeobrażając się w odważną manifestację przywiązania do Boga pragnącego prawdziwego szczęścia dla człowieka – jego zbawienia. Dziś kroczenie ulicami miast i wsi za skrytym pod płaszczem monstrancji Ciałem Chrystusa nie znaczy to samo, co dziesięć, dwadzieścia lat temu. Abp Dzięga wskazywał, iż przy całej otwartości, postępowości i tempie życia świata w serca ludzi wkrada się lęk i zagubienie. Owe obawy nie wzmacniają duchowego wymiaru współżycia w rodzinie, małżeństwie, pracy. Dezintegrują z coraz większą mocą te przestrzenie życia społecznego i religijnego, których siłą była miłość, bezinteresowność, gotowość do pomocy drugiemu. To wszystko narasta wskutek braku więzi z Bogiem żywym, wskutek oddalania się od Serca Jezusa. W Nim nasze wsparcie i wszelka pomoc. To jednak wymaga odważnej, pełnej zawierzenia Bogu decyzji kroczenia z otwartym sercem w blasku miłości wypływającej z Serca Chrystusowego.
Zatem nie bójmy się bliskości Serca Jezusa, tej szczególnej drogi ku niebu, nie odtrącajmy jej, by przypodobać się światu. Więcej – idźmy przez świat przytuleni do Serca Pana Jezusa!