Należy przypuszczać, że Jezus, syn rzemieślnika, znał podstawy budownictwa. Wiedział, że nowy dom trzeba stawiać na skale, a nie na piasku. Zdawał sobie sprawę, że wadliwa konstrukcja może się stać niebezpieczna. Tak było przecież w przypadku wieży w Siloe, która się zawaliła, a skutkiem była śmierć osiemnastu osób. Boski Nauczyciel zachęcał także do skrupulatnych kalkulacji ekonomicznych: „(...) któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć!»” (Łk 14, 28-30).
Pierwsza wieża, o której mowa w Biblii, nigdy nie została ukończona. Co prawda przerwano budowę nie z powodów ekonomicznych, ale fakt pozostaje faktem: Babel nigdy nie sięgnęła nieba, a to z powodu ludzkiej pychy. Tymczasem wiele wieków później sprytny Herod dobrze przekalkulował koszty. Przy wschodnim murze okalającym Jerozolimę wybudował twierdzę, która miała aż cztery wieże. Trzy z nich miały wysokość dwudziestu pięciu metrów, jedna wznosiła się o dziesięć metrów wyżej. Herodowi wystarczyło nie tylko pieniędzy, ale i pomysłowości, by przypodobać się cezarowi. Nazwał wieżę Antonią – od imienia władcy imperium.
Paradoksalnie więc znienawidzony król owładnięty obsesją władzy i zabójca członków własnej rodziny staje się dla nas wzorem w kalkulacjach i pomysłowości. Bo tylko wiara przemyślana i mądrze przeżywana pozwoli nam osiągnąć to, czego nie udało się budowniczym wieży Babel – dosięgnąć nieba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu