Kwarantanna trwa, tymczasem popularne powiedzonko głosi, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Oczywiście, nie mówię o rodzinie nieznanej, odległej, z którą łączy nas jedynie wspólne drzewo genealogiczne. Wówczas może rzeczywiście jedynym, co nam pozostaje podczas kolejnego chrztu, wesela czy stypy, z perspektywą ponownego spotkania za minimum dekadę, jest uśmiechanie się w blasku fleszy. Podczas takiego zjazdu nie sposób bliżej się poznać, dowiedzieć się czegoś o sobie, nauczyć się siebie nawzajem, choć owszem, może to być początek budowy bądź odbudowy relacji.
Mówiąc: rodzina, mam na myśli naszych domowników, współmałżonka i dzieci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mijają kolejne dni pandemii. Szkoły w większości zatrzaśnięte na głucho, funkcjonują tylko nieliczne przedszkola. Gdy piszę ten artykuł, nasze wspólne siedzenie w domu trwa już 70 dni bez przerwy. 70 dni razem 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu...
W sieci krąży pewien mem, składający się z dwóch obrazków. Na jednym widzimy rodzinę przy choince.
W blasku kolorowych lampek jej członkowie składają sobie życzenia: żeby wreszcie mieć więcej czasu dla siebie nawzajem. Kolejna ilustracja jest podpisana: kwiecień 2020. Na obrazku mąż i żona siedzą na dwóch końcach kanapy, odwróceni do siebie plecami, w tle płaczące i rozzłoszczone dzieci. Podpis: uważaj, o czym marzysz, bo jeszcze się spełni.
Reklama
Zagrożenie COVID-19 sprawiło, że musieliśmy na nowo zbudować swoją rzeczywistość. Gdybyśmy pozostali w oczekiwaniu, że wszystko będzie jak zwykle, zapewne skończylibyśmy jak to małżeństwo z obrazka.
Na podstawie trwających od kilkudziesięciu dni badań własnych, pełnych prób i błędów, śmiało mogę wysnuć tezę, że z rodziną nie tylko da się przetrwać, unikając frustracji i spięć, lecz także spędzić wysokowartościowy czas, który w takiej ilości być może już nigdy nie będzie nam dany. Należy jednak podejść do tego w odpowiedni sposób. Przetrwanie w kwarantannie wymaga bowiem świadomości i konsekwencji, których celem ma być ułatwienie wspólnej nieuniknionej koegzystencji.
A oto krótki nieporadny poradnik, czyli kilka moich obserwacji, dzięki którym nasze życie stało się znośniejsze:
1. Ruch to podstawa. Idźcie na spacer! Dzieci są dziećmi. Nie potrafią przesiedzieć całego dnia cicho w pokojach (chyba że dacie im jakiś zapychacz typu telefon czy tablet, co szczerze odradzam, bo walka z cybernałogiem jest naprawdę trudna, lepiej zapobiegać!). Wychodźcie na spacer niezależnie od pogody. Codziennie. Biegajcie, róbcie przysiady, chodźcie po drzewach, słowem – róbcie wszystko, by dzieci zużyły jak najwięcej energii. W dodatku codzienna solidna porcja ruchu i słońca wzmocni odporność organizmu i złagodzi stres, który obecnie stał się towarzyszem codzienności wszystkich. Gwarantuję, że popołudnie będzie spokojniejsze, a zasypianie szybsze.
Reklama
2. Jedzcie zdrowo. Mam wrażenie, że zamknięcie sprawiło, iż zaczęliśmy sobie folgować w tej materii. Od znajomych sklepikarzy wiem, że znacząco wzrosła sprzedaż słodyczy, chipsów i używek. A przecież zamknięcie spowodowane jest szalejącym wirusem, więc właśnie teraz dobra odporność jest nam potrzebna jak nigdy. Ograniczcie spożywanie cukru w rodzinie, a – choć brzmi to absurdalnie – zobaczycie, że atmosfera w waszych domach znacznie się poprawi.
3. Grafik. Planujcie! Oczywiście, każdy czasem potrzebuje spędzić cały dzień w piżamie, ale powinna to być mała ucieczka od rutyny. W tym wyjątkowym czasie dzieci potrzebują jeszcze więcej spokoju i porządku w życiu niż normalnie. Ich poczucie bezpieczeństwa jest lekko zachwiane, one też się boją, nie rozumieją, tęsknią za rówieśnikami przeżywają mnóstwo negatywnych emocji. Warto oszczędzić im przynajmniej tego, na co mamy wpływ, czyli chaosu.
I na koniec szczerze polecam, byście dużo się śmiali i często przytulali. Badania naukowe w przypadku tych dwóch czynności są wyjątkowo zgodne. Jak nic wzmacniają one fizyczną odporność człowieka, poprawiają relacje i obniżają poziom stresu.