Ostatni tydzień przed świętami Wielkiej Nocy to dla jednych czas wiosennych porządków, dla innych - wytężonej pracy. Ten okres był szczególnie pracowity dla kapłanów, którzy zaangażowali się całym sercem i pełnili posługę w konfesjonałach, ponieważ początek Wielkiego Tygodnia przebiegał pod znakiem rekolekcji wielkopostnych dla uczniów (niektórych) szkół podstawowych. Dla nauczycieli - był to czas wolny (np. wtedy spokojnie mogła obradować Rada Pedagogiczna), a dla uczniów... Kilka godzin zajęć, a potem - błogie lenistwo w szkolnej świetlicy lub na podwórku. W jednej ze szkół tylko pierwszego dnia najmłodsze klasy poszły na nauki rekolekcyjne pod opieką katechetki, w pozostałe dni dzieci mogły uczynić to ze starszym rodzeństwem albo rodzicami. Tak się składa, że Msza św. rekolekcyjna została zaplanowana w godzinach przedpołudniowych, więc nie na wszystkich rodziców można było liczyć. Skoro nauki rekolekcyjne zaplanowano w czasie przypadającym na zajęcia lekcyjne, więc doprowadzeniem i opieką nad uczniami powinni zająć się nauczyciele i wychowawcy. Wydawać by się mogło, że tak powinno być w szkołach, w których jednym z przedmiotów jest nauczanie religii. Jednakże doszło tu do rozdźwięku: Kościół sobie, a szkoła - sobie... A więc rekolekcje to czas modlitwy, wspólnej modlitwy nauczycieli ze swoimi podopiecznymi, czy tylko czas wolny od zajęć? Jak zauważyłam, raczej to drugie, bo dzieci szczególnie z klas pierwszych, zamiast udać się z nauczycielami na rekolekcje, spędziły ten czas na zabawie w szkolnej świetlicy albo na podwórku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu