Dzień Dziecka Utraconego, znany również jako Dzień Pamięci Dzieci Nienarodzonych i Zmarłych, obchodzony jest 15 października. Dlaczego akurat tego dnia? Bo tyle trwa ciąża od 1 stycznia. Nie ma chyba rodziny, w której ten pokoleniowy porządek nie zostałby zakłócony. Powody bywają różne, tak jak różne są ludzkie losy. Moja siedemdziesięcioletnia znajoma odeszła przed prawie stuletnią matką, której rozpacz była równie wielka, jak gdyby miały one o kilkadziesiąt lat mniej.
Często powracam do książki Jeana Toulata pt. Dzieci nieba poświęconej tematyce odchodzenia dzieci przed rodzicami z różnych powodów – chorób, wypadków, a nawet samobójstw. Przedstawione są w niej świadectwa rodziców i losy osieroconych w ten sposób rodzin. Osieroconych, bo paradoksalnie sierotami zostają rodzice. Jest to nienaturalne, że nie ma w naszym języku nawet odpowiedniego określenia tego faktu.
We Francji istnieje Bractwo Jonathan – Żywe Kamienie, którego specyfika polega na tym, że ci, którzy wstąpili już do niewidzialnego świata, są żywi bardziej niż kiedykolwiek: bo towarzyszymy im wciąż przez miłość, tak jak i oni nam towarzyszą. Jean Prieur – z tejże książeczki – uczynił się rzecznikiem tych „niewidzialnych” żyjących: „Nazywacie nas cieniami, a my jesteśmy światłem,/ Uważacie nas za leżących, a my stoimy,/ Uważacie nas za niebyt, a my jesteśmy życiem,/ Myślicie, że jesteśmy kresem, a my jesteśmy zaraniem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu