Nigdy nie będziesz dźwigał tego krzyża osamotniony, będzie przy tobie Chrystus – powiedział w homilii biskup tarnowski. I dodał: – Dla każdego misjonarza źródłem wewnętrznej pociechy jest to, że nie idzie we własnym imieniu, ale w imieniu Chrystusa. Nie głosi swojej nauki, lecz przekazuje słowa Tego, który go posłał.
Biskup podkreślił, że posługa misjonarza jest ofiarowaniem się w sprawie Bożej, poświęceniem siebie, swojego czasu, zdrowia, pracy, umiejętności. Jak dodał bp Andrzej Jeż, ludzie na Kubie są spragnieni Boga i formacji. Nauczał: – Misje ofiarują temu, kto się w nie zaangażuje doświadczenie świeżości i nowości Kościoła, który ciągle się rodzi i rozrasta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ksiądz Grzegorz Kozioł dołączy do tarnowskiego misjonarza ks. Dariusza Pawłowskiego, który od 3 lat pracuje na Kubie. – Chciałem jechać tam, gdzie jest trudno – powiedział nowy misjonarz i dodał: – Jan Paweł II mówił, że musimy od siebie wymagać. Na Kubie łatwo nie będzie. Tam powstają wspólnoty katolickie, jest bieda. Proszę o modlitwę za mnie i ludzi, do których zostałem posłany.
Jak poinformował ks. Krzysztof Czermak, dyrektor Dzieła Misyjnego Diecezji Tarnowskiej, ks. Grzegorz Kozioł rok czekał na wizę, by móc podjąć pracę ewangelizacyjną na Kubie. I dodał: – Santiago de Cuba to archidiecezja, która ma ponad milion mieszkańców, czyli podobnie jak diecezja tarnowska. Natomiast jest tam ok. 30 księży i 15 parafii. Głównym wyzwaniem jest tworzenie wspólnot, które zostały uśpione, przede wszystkim przez reżim kubański, co było następstwem rewolucji. Misjonarze mogą przybywać na Kubę, chociaż pod pewnymi warunkami otrzymują wizy.
Nowy misjonarz poleci na Kubę w sierpniu razem z ks. Dariuszem Pawłowskim, który jest w Polsce na urlopie.