Nigdy dotąd nie miałem żadnego medalika ani krzyżyka. Pierwszy mój krzyżyk (jak dotąd jedyny), kupiłem sobie podczas pielgrzymki maturzystów na Jasnej Górze. W pierwszych dniach noszenia czułem się
dość nieswojo, ponieważ nigdy nie nosiłem żadnych łańcuszków na szyi. Po pewnym czasie przywykłem, teraz, gdy już "nie czuję" krzyżyka na szyi, wiem, że jest tam i chroni mnie.
Pod koniec nauki w szkole średniej klasa o rok młodsza na pożegnanie podarowała nam porcelanowe słoniki, tak na szczęście, aby nam się powiodło na maturze. W dzień matury stanąłem przed
dylematem, czy mam wziąć tego słonika, którego dostałem z myślą o maturze? Wtedy przypomniałem sobie o moim krzyżyku.
Maturę zdałem. Teraz wiem, że wybór, przed którym stanąłem, był niewątpliwie istotnym wydarzeniem w moim życiu. Zdałem sobie wtedy sprawę, co tak naprawdę jest ważne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu