Modlitewną zadumę dopełniają rozważania na temat śmierci i jej następstw. W tym roku rozważania te podjął ks. Arkadiusz Chwastyk, który przewodniczył liturgii w przeddzień listopadowego święta.
– Nie ma chyba drugiej uroczystości w ciągu roku jak Wszystkich Świętych, w której tak bardzo objawiałaby się miłość. Jednego dnia czcimy wszystkich tych, którzy Boże przykazanie miłości potrafili wcielić w swoje życie. Chcemy nie tylko ich wspominać, ale i naśladować w miłości do Boga i drugiego człowieka – przekonywał zebranych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Liturgia na czarno
O tej miłości mówił też 2 listopada ks. Julian Nastałek, opiekun Duszpasterstwa Wiernych Tradycji Łacińskiej Diecezji Świdnickiej. – Dzisiaj Kościół szczególnie przez ofiarę eucharystyczną, w której uobecnia się tajemnica śmierci i zmartwychwstania naszego Zbawiciela, pragnie przyjść z pomocą duszom zmarłych, które cierpią w czyśćcu. Klasyczna liturgia rzymska w szczególny sposób pragnie nam unaocznić tę prawdę o modlitwie, jaką Kościół zanosi za zmarłych – przypominał. Dodał, że trzeba zwrócić uwagę na pewne szczegóły liturgiczne, które przypominają, że ta liturgia jest całkowicie poświęcona za zmarłych.
Reklama
– Wydaje się, że dzisiaj niejeden boi się tej liturgicznej czerni. Wydaje się to być kolor bardzo pesymistyczny, pozbawiony jakiejkolwiek nadziei. Ale jeśli się zastanowimy, to zobaczymy, że ten kolor wcale nas nie odcina od chrześcijańskiej nadziei na zbawienie. Wręcz przeciwnie, wielki polski liturgista i błogosławiony bp Antoni Nowowiejski pisze, że w nabożeństwach żałobnych mają miejsce modły o wybawienie dusz czyśćcowych z ciemności i śmierci moralnej, dlatego podczas nich używamy barwy czarnej. Zatem ten kolor ma nam pokazać, że modlimy się o dopuszczenie zmarłych do wiekuistej światłości z ciemności, w której nie oglądają Bożego oblicza – wyjaśniał.
Dzień gniewu
Ksiądz Nastałek powołał się też na sekwencję „dies irae” głoszącą prawdę o sądzie ostatecznym. – Wyłaniający się z tego majestatycznego utworu gregoriańskiego obraz Boga, który jest jednocześnie sprawiedliwy i miłosierny, i dalej, konieczność zdania przed Nim sprawy z całego naszego życia, wydaje się dziś dla wielu nie do przyjęcia. Bo przypomina o grozie sądu, gniewu Bożego i możliwości wiekuistego potępienia. Ale czy dzisiaj nie jest tak, że przy okazji pogrzebu zbyt często wiernych się właściwie kanonizuje, nie wspominając przy tym wcale o grzechach, konieczności odpokutowania za nie i Bożej sprawiedliwości? A przecież za życia każdy człowiek popełnia błędy i nikt nie jest bez winy– podkreślał homileta.
Zauważył, że w tym tekście z jednej strony bardzo surowym, dostojnym, mamy wyraźny obraz chrześcijańskiej nadziei, która nas gromadzi na modlitwie w ten szczególny dzień, w którym Kościół pragnie polecać wszystkich wiernych zmarłych.