Reklama

Niedziela Częstochowska

Służą miłosierdziu

Oddali siebie miłosierdziu

Karol Porwich/Niedziela

Oddali siebie miłosierdziu

Grupy pomocowe organizują się w ramach społecznych inicjatyw ludzi dobrej woli, świeckich i kościelnych organizacji charytatywnych oraz instytucji samorządowych. Jeżeli ktoś mówi, że państwo nie działa, nie ma racji. Państwo działa również na płaszczyźnie obywatelskiej samoorganizacji.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Siostra Milena i jej grupa pracuje na zasadzie naczyń połączonych. Każdy angażuje się na tyle na ile jest to możliwe, na ile jest w stanie się zaangażować. – Właśnie w tych dniach zatelefonował do mnie pan Piotr Wersiński z parafii św. Józefa w Częstochowie: Siostro, mamy produkty i pieniądze na zakup żywności. Pan Piotr jest jednym z wielu naszych „SOS”, tak jak szarytka s. Dorota, która onegdaj pomagała nam w zorganizowaniu bardzo potrzebnych wózków inwalidzkich. A co powiedzieć o Oli Kluszczyńskiej, która wróciwszy niedawno z Afryki, gdzie była wolontariuszką w misji salezjańskiej, wzięła urlop w pracy i pojechała na granicę, bo w szczytowej fazie uchodźczej tam potrzebna była pomoc. Takich ludzi jest więcej. Nie sposób pominąć na tej liście miłosierdzia i naszych kierowców – mówi s. Milena.

Jezu, ufam Tobie

Spotykamy się przy busie, który ma odjechać na Ukrainę. Zacina deszcz i wieje wiatr.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kamil Pachucki ma 33 lata i jest już doświadczonym kierowcą. Na Wschód jedzie trzeci raz. Nie ma własnej rodziny, ale przed decyzją rozmawiał z tatą i mamą. – Rodzice, jak to rodzice, narzekali: Dlaczego akurat to ty masz jechać, a nie mógłby ktoś inny? Ja jednak od wybuchu wojny wiedziałem, że muszę to zrobić. I jak tylko nadarzyła się okazja, od razu się zgodziłem

Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństw, bez hamletyzowania, Kamil czuł, że jego decyzja nie wynika z bezmyślności, tylko z potrzeby serca. – Wiedziałem, że muszę pomóc, bo oni tam naszej troski bardzo potrzebują. Oczywiście, jest obawa, że coś się może wydarzyć. Ale do tej pory wszystko się udawało i było w miarę bezpiecznie – ufam Bogu!

Kamilem podczas pierwszego pobytu na Ukrainie wstrząsnęły obrazy zdeterminowanych ludzi, pilnujących swoich wiosek, miasteczek, dojmujące kontrole na drogach i rogatkach miast, blokady oraz ból uciekających Ukrainek z dziećmi, a potem ich radość po przekroczeniu polskiej granicy, oddzielającej je od piekła wojny. – Najbardziej poruszające było świadectwo starszej pani, którą udało się nam ewakuować spod Lwowa. Opowiadała, że była w rejonie, gdzie Rosjanie już podchodzili, słyszała strzały, sąsiedzi uciekali, a ona jeszcze została i dopiero w ostatniej chwili wymknęła się. Zrozumiałem wtedy, że nie jest to wojna jak na ekranie telewizora, poczułem w sercu jej trwogę.

Reklama

Kamil stara się przez całą drogę modlić, w myślach oddaje Bogu siebie i osoby, które jadą z nim. Nie ukrywa, że bez modlitwy byłoby bardzo ciężko. Na pytanie, czy długo będzie jeździł, odpowiada: – Aż się skończy wojna.

Kierowca R.

Czuje opiekę aniołów, a szczególnie swojego archanielskiego patrona. Jak opowiada, dwa razy uniknął kolizji; dzieliły go od niej dosłownie milimetry. Wierzy, że dzięki Bożej pomocy ludzka pomoc jest skuteczna. Na Wschód jedzie już po raz czwarty. Jego dwa pierwsze kursy były jednak tylko do granicy w Korczowej, dalej kierował busem jego zmiennik. – Czekając na granicy na powrót kolegi, nie chciałem być bezczynny, więc pomagałem. W namiocie recepcyjnym były problemy, bo psy uchodźców szczekały i chciały gryźć, a matki z płaczącymi dziećmi na ręku karmiły je bądź wypełniały formularze, robił się harmider i trzeba było jakoś reagować. Zapamiętałem dziewięciomiesięczne maleństwo z mamą, babcią i jeszcze z dwójką dzieci. Ledwo stały na nogach, nie mogły dostać się do autobusu, bo każdy się tam pchał. Wziąłem dziecko na ręce i z pomocą terytorialsa udało się całą rodzinę umieścić w autokarze. Było wtedy już ciemno, mróz, a koledzy dzwonią, że za chwilę będą, a ja z tym maleństwem na rękach. Jak wróciłem nad ranem do domu, to nie mogłem zasnąć – opowiada ze ściśniętym gardłem kierowca R., który chce pozostać anonimowy.

R. zapamiętał też Ilię i Nazara, chłopców, którzy poprosili go o pamiątkowe zdjęcie. Życzył im szczęśliwej dorosłości, by mogli w przyszłości odbudowywać swoją ojczyznę.

Reklama

Ile to kosztuje

Kiedy R. poproszono o pomoc, zgodził się bez zastanowienia. To był naturalny odruch. Wiedział, że nie może postąpić inaczej. Żonę poinformował nieco później. – Każdy z nas z czegoś rezygnuje, aby zrobić coś dla innych. Nie ma nic za darmo. Moja wyprawa kosztuje spokój mojej żony, mojej rodziny. Kosztują mnie odłożone na później domowe prace i obowiązki. Decyzja była dla mnie wyzwaniem moralnym: czy powinienem? Powinienem, bo tam jest wojna, a mnie proszą o pomoc, powinienem, bo najeźdźca może przyjść do mojego domu gwałcić, rabować i zabijać; de facto sprawa Ukrainy jest naszą sprawą.

Siostra Milena wyjazd kierowców traktuje jako akt odwagi i wspaniałomyślności. Podziwia żonę jednego z nich, która zostaje w domu z dwójką dzieci i godzi się na ten wyjazd. Wskazuje na wyobraźnię miłosierdzia, bo tę pomoc często trzeba okupić tym, że nie będzie kogoś w pracy, że weźmie urlop wypoczynkowy, a przecież nie będzie wypoczywał, że własne plany odłoży na bok. Bo w tym wszystkim chodzi o hierarchię wartości, o to, co jest najważniejsze.

Miłosierdzie

Na pytanie, czym jest miłosierdzie, s. Milena odpowiada: – To miłość, która usuwa lub minimalizuje cierpienie, ból, która wspiera to, co trudne, idzie do tych, którzy są odrzuceni, zapomniani, skrzywdzeni. Miłosierdzie nie zna też takich słów jak: zmęczenie, zniechęcenie, apatia, depresja. Miłosierdzie jest służbą, jest najpiękniejszym darem, jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi i światu.

Skala odruchu miłosierdzia w Polsce jest przeogromna. Czy może to dziwić w ojczyźnie św. Faustyny? Nasi rozmówcy są dumni z Polaków, którzy otworzyli drzwi swoich domów i serc bliźnim z Ukrainy, jednak wskazują, że źródłem miłosierdzia jest Bóg, że będąc miłosiernym, wskazujemy na Stworzyciela, a nie na siebie.

– Dla mnie pierwszym znakiem szczerości działań darczyńców jest prośba, by nie wymieniać ich nazwisk. Oni w wielu przypadkach chcą pozostać anonimowi, jednak pragnąc oddać sprawiedliwość, chciałabym wyrazić uznanie dla pewnych osób, które z nami współpracują. Bus pożyczył nam pan Marek Bawor, sołtys ze Starego Kocina. Siostry honoratki z Częstochowy też chętnie użyczają swojego transportu. Wyrazy wdzięczności należą się ks. Michałowi Wójciakowi, proboszczowi parafii Miłosierdzia Bożego w Częstochowie, ks. Robertowi Rajczykowi z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa Lubojnie, naczelnikowi wydziału edukacji w Częstochowie Rafałowi Piotrowskiemu oraz pracownikom Fundacji św. Barnaby – s. Milena z premedytacją wymienia osoby zaangażowane w pomoc, wiedząc, że one nigdy nie zabiegałyby o tego typu popularność.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2022-04-19 09:31

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Obchody 25-lecia Caritas archidiecezji częstochowskiej

Ks. Mariusz Frukacz

Więcej ...

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11
Ks. Tomas Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

Więcej ...

Turniej WTA w Stuttgarcie - awans Świątek do półfinału

2024-04-19 20:00
Iga Świątek świętuje zwycięstwo w ćwierćfinałowym meczu z Emmą Raducanu

PAP/RONALD WITTEK

Iga Świątek świętuje zwycięstwo w ćwierćfinałowym meczu z Emmą Raducanu

Liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek pokonała Brytyjkę Emmę Raducanu 7:6 (7-2), 6:3 i awansowała do półfinału halowego turnieju WTA 500 na kortach ziemnych w Stuttgarcie. Jej kolejną rywalką będzie Jelena Rybakina z Kazachstanu.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Święty ostatniej godziny

Niedziela Przemyska

Święty ostatniej godziny

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście...

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście...

Zakończyła się ekshumacja szczątków ks. Michała...

Kościół

Zakończyła się ekshumacja szczątków ks. Michała...

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Wiara

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Św. Bernadetta Soubirous

Wiara

Św. Bernadetta Soubirous