Reklama
Wiosna z falą budzącego się życia przyrody to chyba najpiękniejsza pora roku i jako taka świetnie współbrzmi z tym, co przeżywamy od Niedzieli Palmowej do Wielkanocy. W Wielkim Tygodniu zagłębimy się w to, co w losie Zbawiciela i naszym jest najtrudniejsze i zarazem najradośniejsze. Niektórzy poprzestaną na poświęceniu pokarmów, ale większość, jak ufam, zwróci oczy i serca ku najcenniejszej perle tych świętych dni. Te trzy najważniejsze dni – nazwane Triduum Paschalnym – są dla nas rolą do „kupienia”, gdyż skrywa się w niej bezcenny Skarb! Perła i Skarb – ich blask i piękno przyćmiewają i przewyższają wszystkie ziemskie i przemijające wartości. Mówimy o samym Jezusie Chrystusie – Bożym Synu, który dla naszego zbawienia stał się człowiekiem. Czas zadać sobie poważne pytanie: czy wystarczająco Go poznaliśmy i umiłowaliśmy całym sercem? Kolejne pytanie dotyczy „wstępowania w Jego ślady”. On – dla naszego zbawienia i nadania sensu naszej ziemskiej egzystencji – podzielił człowieczy los: od poczęcia i narodzin aż po Golgotę śmierci, nieuniknionej. A pośrodku jest parę dekad życia, które nabiera smaku i znaczenia, gdy jest miłosną służbą! Najmocniejszą kartą w chrześcijańskim orędziu jest jednak pokonanie śmierci w zmartwychwstaniu Jezusa. Mając takiego „asa” w rękawie, niezliczone rzesze wierzących w Zmartwychwstałego, jako męczennicy – nieustraszeni świadkowie, oddawali doczesne życie.
Reklama
Obecnie nasza wiara, kolejny raz i na wiele sposobów, poddawana jest wielkiej próbie. Wielu się umacnia. Ale też wielu, zwłaszcza młodych, poddaje się zwątpieniu. A jest ono skutkiem nie studiów i przemyśleń, lecz (bezkrytycznego) udzielenia kredytu zaufania... demonicznym kuszeniom, zaplanowanym technikom uwodzenia i wyrafinowanemu zarządzaniu zbiorowymi emocjami. Oczywiście, w klimacie (niby) niczym nieograniczanej wolności. Dosadnie w tej kwestii wypowiedział się Henri de Lubac, jezuita, omawiając zjawisko (w istocie prymitywnej) niewiary i ateizmu. Trafnie zauważył, że ludzie są w niewiarę wciągani jakby bezwiednie. Podobnie jak w „wybieraniu” produktów pod wpływem reklam, które suto opłacane, zalecają „trzy w jednym”. To stary, rajski numer z kuszeniem. Smutne to i żałosne. W najważniejszej kwestii nie daje się ludziom szansy, by mogli się zastanowić i dokonać świadomego wyboru. „Jak zaraźliwy paraliż niemoc myślowa zalała na pewien czas umysły ludzi przeciętnych”. To, co jest zaledwie „niemocą myślową”, ukazywane jest jako „skutek nieuniknionej ewolucji inteligencji”. Żniwo bezwzględnych manipulacji jest porażające! Przybywa tych, których psalmista proroczo nazwał „sforą psów” i „zgrają złoczyńców”. Jak w jakimś demonicznym amoku złoczyńcy potrafią już tylko znieważać i opluwać twarz... Boga Człowieka i Jego świętych. Działo się to w Męce Pana i z natężeniem dokonuje się za naszych dni, na wiele sposobów...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak Bóg – w swej nieskończonej miłości do człowieka – „radzi” sobie z (nie)ludzkim, haniebnym traktowaniem Jego Miłości i Jego Syna Jednorodzonego? Odpowiedź samego Jezusa, zapisana przez proroka Izajasza, tchnie nadzieją: „Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam”. Miłosny bój Chrystusa o nasze dusze – dla Niego – kończy się szczęśliwie: zmartwychwstaniem, wywyższeniem, wieczną chwałą. Zaświadcza o tym św. Paweł Apostoł: „Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca”. Z naszego punktu widzenia bardzo ważne jest to, w jakiej kondycji – w jakim „miejscu” i z jakimi uczuciami w sercu – zegną się nasze kolana „na imię Jezusa”.
Mamy jeszcze czas na poznawanie Osoby Jezusa i rozmiłowanie się w Jego Miłości.