W czasie Rezurekcji odprawianej rano w Niedzielę Wielkanocną, gdy wybrzmiało Alleluja, winszowano sobie w kościele doczekania kolejnej Wielkanocy. Po Mszy św. rezurekcyjnej strzelano z moździerzy i zapalano ogniska k. kościoła. Czasami wkładano do nich beczki smolne, by się dłużej paliły.
Salut na cześć Zmartwychwstałego!
W nocy i przez cały świąteczny dzień trwały wielkie kanonady. „Jest to salut na cześć Zmartwychwstałego Chrystusa i pamiątka wielkiego łoskotu, z jakim usuwał się kamień grobowy, i oślepiającego światła, które stało się w czas Zmartwychwstania i które poraziło żołnierzy rzymskich strzegących grobu Chrystusa” – pisze Barbara Ogrodowska (w: „Święta polskie, tradycja i obyczaj”).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego bezwzględnie przestrzegano zakazu gotowania i palenia w piecu – można to było zrobić tylko raz, aby przygotować obiad, co z kolei zanotowała Halina Mielicka (w: „Kultura obyczajowa mieszkańców się kieleckiej XIX i XX wieku”). „Podstawowym daniem, najczęściej podawanym, był barszcz z kaszą lub kluskami gotowany na wodzie pozostałej po szynce” – relacjonuje badaczka lokalnej kultury ludowej. Święcone jadano na stojąco – był to wyraz szacunku.
Na bogato
A co m.in. wynika z badań kultury ludowej, przeprowadzonych na Kielecczyźnie w drugiej połowie XX wieku? Kontynuowany jest zakaz ograniczenia do minimum wszelkich prac, aby podkreślić świętość dnia. „Wszystkie posiłki przygotowywane są wcześniej, nawet kluski robione są w Wielką Sobotę. Pojawia się [w relacjach] zakaz krojenia nożem. Nie wolno sprzątać, zmywać, ścielić łózek, nie wolno też długo spać. Wielką Niedzielę należy spędzić w ciszy i na modlitwach, «na pamiątkę, że zmartwychwstał Pana Jezus»”. Powinno się także odwiedzić groby najbliższych.
Podczas uroczystego śniadania króluje żur, który gotowany jest z kiełbasą i chrzanem. Tak w XIX, jak i w XX wieku zjadano kawałek chrzanu, „na pamiątkę, że Pan Jezus pojony był żółcią”. Gospodarz dzieli jedno święcone jajko na tyle części, ilu jest domowników, po czym wkłada je do barszczu. I rozpoczyna się uczta. Tak dzisiaj, jak i w XIX wieku, święcone musiało być na bogato – czy to u biednych, czy u zamożnych. Ze spożywanym święconym wiążą się przecież nie tylko uczucia sytości, po okresach wstrzemięźliwości w napojach i pokarmach. Chodzi o doznania bliskości przy rodzinnym stole i wspólnie przeżywanej radości ze Zmartwychwstania.