Nawiązując do nauki społecznej Kościoła katolickiego bp Marek Solarczyk zwrócił uwagę, że jedną z podstawowych płaszczyzn na których realizuje się odpowiedzialność obywatelska jest wychowanie potomstwa realizowane w rodzinie. – Jeżeli człowiek umie zatroszczyć się o dobro swoich najbliższych to tym samym będzie potrafił przenieść to doświadczenie na życie społeczne w tym min: życie zawodowe, czyli sumienne i rzetelne wypełnianie swoich obowiązków – zauważył. Dodał że odpowiedzialność wyraża się również na płaszczyźnie kultury za zatem także i właściwej edukacji.
Zaznaczył, że katolik nie może uchylać się od odpowiedzialności za życie publiczne swojego kraju. – Nie wszyscy są politykami ale każdy z nas ma bierne prawo wyborcze stąd też nasza odpowiedzialność obywatelska wyraża się min. poprzez głosowanie w wyborach prezydenckich, parlamentarnych czy samorządowych, branie udziału w referendach czy innych inicjatywach ustawodawczych – tłumaczył hierarcha.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pytany o zaangażowanie duchownych w życie polityczne bp Solarczyk przypomniał, że w Polsce istniej rozdział Kościoła od państwa co jednocześnie nie oznacza, że istnieje neutralność światopoglądowa. – Doskonale wiemy, że zawsze istnieją pewne wartości, poglądy i zasady którymi się posługujemy. Jak uczy nas nauka społeczna Kościoła powinny one jednak budować to co nazywamy ‘dobrem wspólnym’, czyli służyć wszystkim grupom społecznym pozwalając na ich harmonijnym rozwój – zaznaczył prelegent.
Podkreślił, że kapłan jest przede wszystkim świadkiem ‘Bożej Prawdy’ w tym świecie, co za tym idzie musi pozostać wiernym Bożemu Prawu i prowadzić ludzi do spotkania z Chrystusem. – Moim zadaniem, jako duchownego jest zatem przyjąć z szacunkiem wszystkich współczesnych Nikodemów, którzy w różnej porze swojego życia i godzin dnia, bez względu na to jakie mieli doświadczenia polityczne, przez co przechodzili i wobec czego stają pomóc im odnaleźć Boga i pójść drogą wiary – powiedział.
Pytany o zaangażowanie Kościoła w Polsce na rzecz prześladowanych chrześcijan zwrócił uwagę jako katolicy robimy bardzo wiele. – Wystarczy zobaczyć jak wielu misjonarzy z naszego kraju pracuje tam niosąc im na co dzień pomoc i wsparcie, nie mówiąc już o środkach które są przekazywane nie tylko przez Caritas Polska cale także inne organizacje Kościelne czy wspólnoty – wspomniał bp Solarczyk.
Zwrócił przy tym uwagę że sama kwestia przyjęcia chrześcijan w Polsce to nie tylko sprawa udzielenia im dachu nad głową, czy dania pracy, ale także szeroko rozumiana pomoc w adoptowaniu się w naszym środowisku, a co za tym idzie udzielenie możliwości edukacji dla dzieci i młodzieży, umożliwienia kultywowania wiary zwłaszcza że większość tych ludzi to nie są rzymscy katolicy, o czym się często zapomina – zauważył.
Reklama
Na temat wyzwań i zagrożeń stojących przed katolikami angażującymi się w życie polityczne głos zabrał dr Henryk Goryszewski, b. wicepremier oraz wiceprzewodniczący ZChN. Podkreślił on, że osoba publiczna winna w sposób publiczny odpowiadać za swoje decyzje. Jeśli ktoś publicznie grzeszy powinien publicznie odciąć się od zła którego jest sprawcą, czy winowajcą. Nie wystarczy zatem cicha spowiedź – zaznaczył.
Przypomniał, że choć obowiązkiem polityka jest troska o dobro wspólne to jednak musi on mieć świadomość potrzeb konkretnych grup społecznych i zawodowych. Ma zatem pogłębiać swoją wiedzę na temat zjawisk i spraw co do których zajmuje stanowisko tak, aby jego subiektywny ogląd stanu rzeczy był jak najbardziej bliski rzeczywistości – tłumaczył prelegent. Przestrzegł przy tym przed otaczaniem się jedynie grupą pochlebców i karierowiczów którzy liczą jedynie na stanowiska.
Zwrócił uwagę, że w polityce istnieje konflikt między wymogami sprawiedliwości a potrzebą skuteczności. – Ocena władzy zgodnie z kryteriami sprawiedliwości, prawdy i wolności dla ogółu wyborców ma znaczenie drugorzędne. Większość pragnie dobrobytu i podtrzymania nadziei na polepszenie stopy życiowej, czego przykładem były czasy PRL-u zauważył dr Goryszewski.
Wśród niebezpieczeństw zagrażających sumieniu ludzi zajmujących się polityką wymienił uzależnienie finansowe od sprawowanego urzędu. - Na autonomię może sobie pozwolić tylko ten kto nie żyje z polityki – podkreślił. Zwrócił również uwagę, że panujące w polityce podstęp i intrygi niszczą ludzkie sumienia.
Reklama
Zdaniem kolejnego mówcy, dr Pawła Łączkowskiego, b. wicepremiera oraz współtwórcy Partii Chrześcijańskich Demokratów, najlepszym sposobem zdefiniowania polityki jest jej ujęcie - w ślad za społecznym nauczaniem Kościoła - jako "roztropnej troski o dobro wspólne". Tymczasem - jak podkreślił - w jaskrawej opozycji do tego pozostają postawy większości polskich polityków, którzy swój program określają nie w odniesieniu do kryterium dobra wspólnego, tylko zaledwie w perspektywie "jutra", co może przynieść zwycięstwo wyborcze, odpowiadające na aktualne zapotrzebowanie społeczne.
Łączkowski odróżnił postawę autentycznego przywódcy politycznego, który jest w stanie poprowadzić stado w określonym, dalekosiężnym kierunku, od "najgłośniejszej owcy" w stadzie, która okazuje się najsprawniejsza w artykulacji żądań i obietnic, które choć nie mają pokrycia, to spotykają się z aplauzem gawiedzi. I taki niestety - jego zdaniem - model "przywództwa politycznego" dominuje w dzisiejszej Polsce, powodując ewidentne straty w przestrzeni publicznej.
"Innym grzechem polskiej polityki - podkreślił Łączkowski - są coraz częściej pojawiające się formacje, które narzucają społeczeństwu skrajnie jednostronny obraz czarnej rzeczywistości, a siebie prezentują jako jedynych wybawicieli od tych wszystkich plag". A społeczeństwo dość łatwo poddaje się tego typu manipulacji, w naturalny sposób chcąc poprawy otaczającej rzeczywistości. Tego typu narracja - zdaniem mówcy - jest tym bardziej niebezpieczna, że ludziom odbiera nadzieję, niezbędną do podejmowania wysiłków na rzecz zbudowania czegoś pozytywnego.
Reklama
Mówiąc o stanie polskiego państwa, Łączkowski odwołał się do typologii wprowadzonej przez Feliksa Konecznego, polskiego przedwojennego historyka i historiozofa, który wprowadził istotne rozróżnienie pomiędzy państwem "obywatelskim" a "biurokratycznym". To pierwsze stara się służyć obywatelom i stwarza im przestrzeń do działania, natomiast drugie obsesyjnie posługuję się pojęciem "interesu państwa", który de facto tożsamy jest z interesem wąskich elit sprawujących władzę. Łączkowski podkreślił przy tym, że autentyczny "interes państwa" musi być zawsze oceniany pod kątem dobra wspólnego, a nie tych partii czy koalicji, która akurat dzierży władzę.
Z kolei Marcin Przeciszewski z KAI skupił się na prezentacji głównych nurtów nauczania społecznego papieża Franciszka. Przypomniał, że od samego początku pontyfikatu, a właściwie już o wiele wcześniej jako Prymas Argentyny, papież Franciszek poddaje silnej krytyce współczesny neo-liberalizm gospodarczy. Zdaniem Franciszka obecny światowy system ekonomiczny cechuje poważny błąd. A polega on - jak podkreśla - na „bezgranicznej ufności w ślepe siły i niewidzialną rękę rynku”. „Skutkiem tego – wyjaśnia – jest skupienie bogactw fizycznych, walutowych i informacyjnych w rękach niewielu, co prowadzi do wzrostu nierówności i wykluczenia”. W adhortacji „Evangelii Gaudium” stwierdza jasno: „To jest nieludzki system gospodarczy. Ten system gospodarczy zabija!”.
Zauważył, że w tym zakresie Franciszek kontynuuje myśl Benedykta XVI, który w encyklice "Caritas in veritate" neo-liberalizm gospodarczy poddał równie głębokiej krytyce. Podkreślał tam, że "fałszywa logika rynku, wzmacnia tylko egoistyczne postawy prowadzące do wynaturzeń", a "rynek kierujący się jedynie zasadą równowartości zamienianych dóbr, nie potrafi doprowadzić do jedności społecznej, której zresztą potrzebuje, aby dobrze funkcjonować".
Reklama
Widzimy - podkreślił Przeciszewski - że kluczem do zrozumienia społecznego nauczania Franciszka jest antropologiczna wizja osoby ludzkiej, w czym zresztą nawiązuje bezpośrednio do myśli swoich poprzedników Benedykta XVI i Jana Pawła II. Oceniając obecny kryzys finansowy, Franciszek przypomina, że jest on nie tylko kryzysem ekonomicznym, lecz ma także znacznie głębsze korzenie w kryzysie etycznym i antropologicznym.
Reklama
Wykazywał dalej, że papież Franciszek w miejsce „kultury odrzucenia” degradującej współczesną, zglobalizowaną cywilizację proponuje „kulturę spotkania”. Przypomina, że „autentyczne prawo do rozwoju dotyczy każdego człowieka i wszystkich ludzi w całościowej perspektywie. A to wymaga zapewnienia na wszystkich szczeblach przynajmniej minimalnego ich udziału we wspólnocie ludzkiej”. Inną, jak podkreślił Przeciszewski - ważną kwestią społeczną podejmowaną przez Franciszka jest ekologia. Już podczas swej pierwszej mszy św. rozpoczynającej pontyfikat 19 marca 2013 r. podkreślił doniosłość „troski o przyrodę”. Powiedział wówczas, że św. Franciszek z Asyżu, którego imię i przesłanie ma być natchnieniem dla jego pontyfikatu, stanowi wzorzec życia surowego, szanującego stworzenie, jakże odległego od obecnej „kultury odrzucenia”. Od tamtego czasu papież wielokrotnie nawoływał do ochrony środowiska, zarówno podczas swych podróży, jak i w czasie audiencji w Watykanie. – Gdy niszczymy stworzenie, ono zniszczy nas samych. Nigdy o tym nie zapominajcie! – wołał przed rokiem. Myśli te rozwinął w formie integralnego wykładu w opublikowanej w ubiegłym tygodniu encyklice "Laudato si'". Przy okazji warto podkreślić, że to co pisze na temat encykliki część polskiej prasy, np. Rzeczpospolita jest - zdaniem Przeciszewskiego - nierzetelne. Nieprawdą jest, że papież domaga się likwidacji wydobycia węgla czy innych paliw kopalnych. Mówi tylko – zgodnie zresztą z wynikami badań naukowych – o szkodliwości nadmiernej emisji gazów cieplarnianych oraz nawołuje w przypadku wydobycia węgla, do stosowania technologii ograniczających zatrucie środowiska. Nawołuje też do rozwoju stosowania źródeł odnawialnych.
Najistotniejszym wątkiem encykliki - jak podkreślił prelegent - jest wątek antropologiczny, w którym papież apeluje o szacunek nie tylko dla środowiska przyrodniczego ale dla godności osoby ludzkiej. Dlatego bardzo mocnej krytyce poddaje brak szacunku dla życia człowieka przed narodzeniem oraz dla życia ludzkiego w okresie embrionalnym. Ponadto papież w radykalny sposób przeciwstawia się ideologii gender, jako całkowicie sprzecznej z naturą.
Na koniec swego wystąpienia Przeciszewski zaapelował o promocję społecznego nauczania Kościoła na gruncie Kościoła w Polsce, gdyż jest ono zdecydowanie za mało tutaj znane. Postulował m. in. utworzenie szkoły dla liderów chrześcijańskich w Warszawie, co mogłoby zaowocować także kształceniem ludzi, skłonnych po profesjonalnego zaangażowania na niwie politycznej - w oparciu o mocny kręgosłup wartości, bazujący na dorobku katolickiej nauki społecznej.