Z Tomkiem Kamińskim, w przededniu wydania jego nowej płyty, rozmawia Tomasz Strużanowski
Tomasz Strużanowski: - Od naszej ostatniej rozmowy, zamieszczonej na łamach "Głosu z Torunia", minął rok. Co w tym czasie zmieniło się w Twoim życiu? Zdaje się, że należą Ci się wielkie gratulacje...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tomasz Kamiński: - Najważniejsze wydarzenie miało miejsce pod koniec kwietnia tego roku. Urodziło się moje trzecie dziecko, Jan Paweł.
- Wydajesz nową płytę. Były "Małe miłości", "Anioły do mnie wysyłaj", a tytuł najnowszego krążka to...
- "Jaśmin".
- Skąd taki tytuł?
- Jaśmin to kwiat, który łączy w sobie intensywność z łagodnością. Kiedy kwitnie, jego zapach jest odurzający, natomiast herbatka jaśminowa (tu muszę się przyznać, że uwielbiam różne zioła) jest łagodna, delikatna. Taka też jest i miłość - z jednej strony gwałtowna, radykalna, z drugiej - kojąca.
- A już myślałem, że tytuł ma ukryty związek z małym Jasiem...
- O tym, szczerze mówiąc, nie pomyślałem...
- Co zawiera ta płyta?
Reklama
- Będzie to płyta o moich ziemskich miłościach - do żony, do dzieci i o niebieskiej miłości - do Matki Bożej. Do tej pory odważyłem się pisać teksty o moich relacjach do Boga, do Jezusa, teraz natomiast przyszedł taki czas, kiedy ośmielam się pisać o Matce Bożej czy raczej do Matki Bożej. Będzie to dziesięć spokojnych utworów, zagranych na instrumentach, które pośród mody na wykorzystywanie zdobyczy techniki zabrzmią bardzo tradycyjnie. Skrzypce, perkusja, która okaże się nie tylko źródłem rytmu, ale również nada utworom dodatkowy odcień melodyjności, kontrabas i gitary, w tym specyficznie brzmiąca gitara bezprogowa, tzw. fretsless.
- Jak powstają Twoje płyty, skąd czerpiesz inspiracje?
- Moje płyty nie powstają dlatego, że tak sobie życzy wydawca, czy dlatego, że właśnie napisałem kolejnych dziesięć piosenek. Powstają, ponieważ tak sobie życzą, czy tak mi radzą odbiorcy moich koncertów, które - jak już kiedyś opowiadałem - mają niewiele wspólnego z estradowym show, gdyż w gruncie rzeczy mają wymiar ewangelizacyjny i równie ważne są towarzyszące im rozmowy ze słuchaczami. Płyta to jakby podsumowanie, zapis doświadczeń i przeżyć inspirowanych tymi spotkaniami. Bywają też inne inspiracje - np. jedną z najnowszych piosenek napisałem pod wpływem słów bp. Andrzeja Suskiego, który w kontekście wojny w Iraku mówił, jaki jest pokój przyniesiony na świat przez Chrystusa.
- Zmienił się skład Twojego zespołu...
Reklama
- Tak. Do tej pory współpracowałem z młodymi ludźmi z środowiska toruńskiego, którzy w pewnym momencie postanowili iść własną drogą. Nawiasem mówiąc, doszło też do drugiej
ważnej zmiany, gdyż zrezygnowałem z usług managera i sam przejąłem te obowiązki.
W nagrywaniu mojej najnowszej płyty biorą udział muzycy z Bydgoszczy: Grzegorz Nadolny, Piotr Olszewski i Jacek Pelc. Są to profesjonaliści, jazzmeni biorący udział w koncertach
i festiwalach na całym świecie. Ich dziełem będą aranżacje wszystkich utworów zawartych na płycie - napisałem do nich teksty i muzykę, natomiast dopracowanie wszelkich muzycznych
"smaczków" i "klimatów" pozostawiam moim współpracownikom.
Pół żartem, pół serio dodam, że obecnie biorę czynny udział w budowaniu pomostów między Toruniem a Bydgoszczą...
- Czy udział jazzmanów w nagraniu Twojej płyty zapowiada muzyczną ewolucję w tym właśnie kierunku?
- Nie. Jazz to muzyka trudna w odbiorze. Ja z kolei często dotykam trudnych prawd i gdybym do tego ubierał je w równie trudną formę, to być może nie docierałyby one tak łatwo do odbiorców. Owszem, tu i ówdzie pojawią się zapewne jakieś nutki jazzu, ale zasadniczo pragnę, aby od strony muzycznej te piosenki były łatwe w odbiorze, możliwe do zaśpiewania przez każdego.
- Kiedy ukaże się płyta?
- Chciałem, aby to nastąpiło 3 sierpnia, przed wyruszeniem pielgrzymki pieszej z Torunia na Jasną Górę, ale realnie patrząc, będzie to pewnie połowa sierpnia.
- Współpracujesz z Telewizją Trwam...
Reklama
-... i bardzo się z tego cieszę. Jak dotąd Telewizja ta nagrała ok. 20 teledysków moich piosenek, z których część jest już emitowana. Przede wszystkim jednak raduje mnie sam fakt, że ta Telewizja rozpoczęła nadawanie. Myślę, że bardzo wielu ludzi w Polsce oczekiwało niezależnej telewizji, która zamiast manipulować, będzie informowała. Oczywiście, i to dzieło Radia Maryja od samego początku spotykają ataki i życzenia wszystkiego najgorszego, ale uważam, że nie ma się czym przejmować. Ojciec Tadeusz często powtarza, że piorun nigdy nie uderza w to, co jest małe i leży za oborą. Przełamanie monopolu informacyjnego w Polsce, z którym mimo pozornej mnogości stacji mamy niewątpliwie do czynienia - to wielka sprawa. Będzie szansa skonfrontowania wiadomości dozowanych nam pod kontrolą władz z tym, o czym poinformuje nas telewizja niezależna od jakichkolwiek nacisków. Uważam, że powinno to ucieszyć nie tylko wszystkich ludzi wierzących, ale i wszystkich ludzi myślących.
- Co sądzisz o opiniach, według których Radio Maryja to oferta kierowana do ludzi w podeszłym wieku i słabo wykształconych?
- To sprytne kłamstwo, wymyślone przez przeciwników Radia. Jeżdżę po Polsce i wiem, że Radia Maryja słucha bardzo wielu młodych ludzi, choć może nie zawsze mają oni odwagę przyznać się do tego
w swoich środowiskach. To jest zresztą jedna z technik przeciwników Radia - wywołać poczucie wstydu, że się słucha tej rozgłośni. Warto też dodać, że w Radiu Maryja i Telewizji
Trwam pracuje mnóstwo młodych ludzi.
A o potędze stereotypów przekonuję się na własnej skórze; w toruńskim środowisku muzycznym panuje przekonanie, że Tomek Kamiński gra w kościołach dla starych babć...
Nie wspomnę już o plotkach, że w zakupieniu domu na wsi, w którym obecnie mieszkam z rodziną, dopomógł mi finansowo o. Rydzyk, że dyrektor Radia Maryja jest
ojcem chrzestnym mego synka, że Radio zafundowało mi wycieczkę do Brazylii w celu nakręcenia fragmentów niektórych teledysków...
- Dlaczego nie wystąpiłeś w tegorocznej edycji festiwalu "Song of Songs"?
Reklama
- Po pierwsze, nie dostałem zaproszenia. Uczestniczyłem we wszystkich dotychczasowych edycjach, więc może trzeba ustąpić miejsca innym, jak chociażby zespołowi, który utworzyli współpracujący ze mną niegdyś muzycy. Ale był też powód, dla którego nie wystąpiłbym, nawet gdybym dostał zaproszenie. W mojej ocenie to piękne dzieło ekumeniczne, jakim jest niewątpliwie "Song of Songs", zostało sprytnie wykorzystane jako element kampanii politycznej pewnego ugrupowania - nie będę tu wymieniał jego nazwy - z którym nigdy nie będę się utożsamiał.
- 3 sierpnia odbędzie się Twój koncert dla pielgrzymów w katedrze toruńskiej...
- Otrzymałem taką propozycję od organizatorów pielgrzymki. Chciałbym, aby to spotkanie pomnożyło jeszcze radość w uczestnikach pielgrzymki - radość, którą oni z pewnością mają już w sobie, skoro decydują się na taką wędrówkę. Dawno nie występowałem w Toruniu, więc tym bardziej się ucieszyłem z tej propozycji. Zapraszam wszystkich do bazyliki katedralnej Świętych Janów 3 sierpnia o godz. 19.30.
- Dziękuję za rozmowę.