Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej (1919- 1920), ostatni komendant Związku Strzeleckiego w Iwoniczu, kurier na Węgry, członek konspiracji zbrojnej Orła Białego, Służby Zwycięstwu Polsce oraz
Związku Walki Zbrojnej, zamordowany przez hitlerowców w KL Auschwitz.
Pamięć o sierżancie Wojska Polskiego Mikołaju Nyczu została utrwalona tablicą pamiątkową, umieszczoną na ścianie frontowej starego kościoła w Iwoniczu Zdroju. Społeczeństwo Iwonicza
uczciło w ten sposób zasługi i ofiarę życia tego dzielnego polskiego patrioty w walce z hitlerowskim faszyzmem, o wolną i niepodległą
Polskę.
Mikołaj Nycz urodził się w Iwoniczu Zdroju 6 grudnia 1900 r. w rodzinie chłopskiej o silnych tradycjach patriotycznych, jako syn Szymona i Marianny.
Był wychowany w tradycji religii katolickiej. Posiadał liczne rodzeństwo, sam był kawalerem.
Po ukończeniu Szkoły Powszechnej w Iwoniczu, a następnie szkoły zawodowej, sam ochotniczo zgłosił się do służby wojskowej, chcąc walczyć o niepodległość Polski. Brał
udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 r., gdzie za swe bohaterstwo w walce został awansowany do stopnia sierżanta. Po zakończeniu wojny zaangażował się do
służby społecznej w Związku Strzeleckim w Iwoniczu.
W grudniu 1919 r., już w niepodległej Polsce, reaktywowany został Związek Strzelecki, jako państwowa organizacja społeczno-wychowawcza młodzieży pozaszkolnej w wieku przedpoborowym.
Na terenie dzisiejszej gminy iwonickiej organizację reaktywowano w latach 1921-1923, z inicjatywy mjr. dr. Józefa Aleksiewicza. On też objął komendę Związku. W 1927 r.
na skutek reorganizacji, Związek Strzelecki został podporządkowany strukturom wojskowym, otrzymał zarząd cywilny i komendę Związku. Utrzymywał ścisłe kontakty z dowództwem 2. Pułku
Strzelców Podhalańskich w Sanoku.
W latach poprzedzających wybuch II wojny światowej sierż. Mikołaj Nycz został komendantem Związku Strzeleckiego w Iwoniczu. Przed wybuchem wojny prowadził ostatnią defiladę „Strzelca”
w Iwoniczu Zdroju. Z chwilą wybuchu II wojny światowej, wspólnie z dr. J. Aleksiewiczem zmobilizował wszystkich rezerwistów, którzy nie mieli kart mobilizacyjnych oraz
przedpoborowych i wspólnie z policją strzegł obiektów strategicznych, pełniąc służbę patrolową, wartowniczą i ochronną.
Dla wielu uczestników kampanii wrześniowej była ona wstępnym okresem zmagań z hitleryzmem. Po zaprzestaniu działań regularnych oddziałów liczni żołnierze i oficerowie dążyli
do tego, aby kontynuować walkę w kraju lub za granicą.
Z chwilą wkroczenia do Iwonicza Niemców i rozpoczęcia okupacji, Mikołaj Nycz zaczął aktywnie działać w konspiracji zbrojnej, najpierw w organizacji Orła Białego, później
w Służbie Zwycięstwu Polsce, a następnie w Związku Walki Zbrojnej. Był kurierem, który przeprowadzał słowackim szlakiem polskich oficerów w kierunku Węgier.
Latem 1940 r. oświadczył swojemu bratu Wiktorowi, z którym mieszkał pod jednym dachem (dom ten spłonął 9 maja 1945 r., a następnie został odbudowany w latach
pięćdziesiątych), że jedzie wozem zaprzęgniętym w konia, na targ do Krosna. Z tej wyprawy już nigdy nie powrócił żywy. Rodzina do dzisiaj nie zna okoliczności i przyczyn
aresztowania Mikołaja Nycza przez gestapo. Już wcześniej najbliższa rodzina mogła się spodziewać nieszczęścia. Gestapo poszukiwało aktywnych działaczy Związku Strzeleckiego w Iwoniczu: prezesa
mjr. dr. Aleksiewicza, który się ukrywał, wiceprezesa Józefa Deręga, który zmarł śmiercią naturalną w 1937 r., oraz właśnie Mikołaja Nycza. Możliwe, że ten dzielny podoficer został schwytany
przez Słowaków na kurierskim szlaku i oddany w ręce gestapo, lub został rozpoznany przez konfidenta gestapo i aresztowany. Pomimo szeregu prób ustalenia tych faktów, nie
udało się tego dokonać. Istnieją poszlaki, które prowadzą w kierunku wiedeńczyka, niejakiego Z. Ruppenthala, który przed wojną prowadził w kurorcie restaurację. Okazał się on agentem
hitlerowskiego wywiadu, który posiadał radiostację już przed wybuchem wojny. Przyczynił się walnie do wielu aresztowań członków polskiego podziemia. Polski ruch oporu wydał na niego wyrok śmierci, który
został wykonany. Jego syn Ferdynand Ruppenthal, który był przed wojną członkiem „Strzelca”, z chwilą wkroczenia Niemców wstąpił do Wermachtu i zginął w walkach
na froncie wschodnim.
Z moich dociekań, m. in. w archiwach Muzeum KL Auschwitz, wynika, że pierwszy transport więźniów Polaków z więzienia w Tarnowie przybył do Oświęcimia 14 czerwca 1940 r.
Składał się głównie z młodzieży, która została schwytana podczas prób przekraczania granicy słowackiej. W następnych transportach przywożono reprezentantów polskiej inteligencji,
księży, uczestników ruchu oporu. Od czerwca 1940 r. do jesieni 1942 r. KL Auschwitz był w zasadzie obozem dla Polaków. Nie miał jeszcze wówczas charakteru typowego niszczenia masy
ludzi. Od początku jednak wprowadzono tam i utrwalono skrajny terror i nie stosowano żadnych hamulców okrucieństwu. Tak więc już w 1940 r. okazało się wyraźnie w Oświęcimiu,
czym hitleryzm zagrażał Polakom. Świadczy o tym między innymi dobór pierwszych więźniów funkcyjnych, spośród więźniów obozu w Sachsenhausen, którzy byli zdemoralizowanymi kryminalistami.
Więźniowie funkcyjni nadawali okrutny rytm bytowaniu obozowemu. Biciem, kopaniem i maltretowaniem więźniów popisywali się przed esesmanami. Kapo byli pospolitymi przestępcami. Ich hitlerowska
pycha i buta oraz pruski dryl zaprowadziły ich na drogę spontanicznego ludobójstwa nazistowskiego. Człowiek był zredukowany do numeru.
W takich warunkach w listopadzie 1940 r. został zamordowany przez obozowych kapo Mikołaj Nycz. Dzięki Januszowi Michalakowi, znanemu regionaliście i dokumentaliście, latem
2001 r. dotarłem do Wiktora Sucha, iwoniczanina zamieszkałego w Zakopanem, więźnia KL Auschwitz i świadka męczeńskiej śmierci M. Nycza. Najpierw kapo pobił Mikołaja Nycza drewnianą
pałką, później rozdeptał ofiarę, naciskając nogami szyję. Potem wszedł mu na klatkę piersiową i zgniótł ją drewnianymi chodakami. Inni kapo dokończyli dzieła. Więzień w męczarniach
skonał.
Wiktor Such pisze: „Oświadczam, że Pan Mikołaj Nycz przebywał razem ze mną w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Po ciężkich torturach, jakich doznał, osobiście
widziałem jak bardzo był zbity, na skutek ciężkich obrażeń zmarł w obozie. Równocześnie nie mogę wyjaśnić okoliczności jego uwięzienia, ponieważ w tej sprawie ze mną nie
rozmawiał, pewnie nie chciał, ponieważ był prześladowany”.
Niemcy, zarządzając obozem koncentracyjnym, przestrzegali na co dzień zasady „Ordnung muss sein” - porządek musi być. Zatem wypełnili akt zgonu, ze wskazaniem, że jakoby
więzień zmarł na zapalenie płuc, a rodzinie przysłali ofertę, że jeśli wpłaci stosowną sumę dolarów amerykańskich, to otrzyma urnę z prochami zamordowanego. W archiwum
rodzinnym zachowało się wezwanie wystawione na imię Wiktora Nycza (brata zmarłego), przez wójta Gminy Iwonicz R. Szatkowskiego z datą 23 listopada 1940 r., aby wezwany stawił się w Ortskomendzie
w sprawie urzędowej. Rodzina Nyczów sprowadziła symboliczną urnę z prochami Mikołaja Nycza i urządziła katolicki pogrzeb zamordowanemu bohaterowi. W pogrzebie
wzięło udział bardzo wielu mieszkańców Iwonicza Zdroju i Wsi. Pomimo że Polska była pod okupacją hitlerowską, pogrzeb był manifestacją miejscowej ludności w jej walce o wolną
i niepodległą ojczyznę. Miejscowy proboszcz odmówił pochowania zamordowanego patrioty w centralnej części cmentarza, lecz na jego obrzeżach, w części wschodniej, motywując
to tym, że: „był więźniem, a Niemcy nikogo bez przyczyny nie aresztowali i nie mordowali”. Możliwe, że kapłan po prostu obawiał się represji ze strony Niemców,
trudno ustalić, jakie były faktyczne pobudki podjęcia takiej decyzji. Mikołaj Nycz był pierwszym więźniem Oświęcimia, iwoniczaninem z dziada pradziada, który padł ofiarą hitlerowskiego barbarzyństwa.
Mogiła ziemna tego dzielnego, służącego całym swym sercem Polsce żołnierza wymagała gruntownej przebudowy. Stowarzyszenie Przyjaciół Iwonicza Zdroju, które statutowo zajmuje się ochroną zabytków i mogił
historycznych iwonickich patriotów, już w 2000 r. starało się w setną rocznicę urodzin Mikołaja Nycza dokonać odbudowy nagrobka na cmentarzu komunalnym w Iwoniczu.
Niestety, nie udało się wtedy zgromadzić odpowiedniej ilości środków finansowych. Dlatego projekt został zrealizowany dopiero w roku 2003, przy wydatnej pomocy Andrzeja Przewoźnika -
sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie, za co należą się mu serdeczne słowa podziękowania.
Tragiczny życiorys sierżanta Wojska Polskiego Mikołaja Nycza, jest podobny do losu wielu innych młodych podoficerów z tamtego okresu, którzy pozostają w żywej pamięci znających
ich osób, ocalałych z okresu okupacji hitlerowskiej. Życiorys ten jest jednocześnie przypomnieniem, jaką niezbywalną wartością dla ludzkości jest światowy pokój, o co nieustannie
apeluje nasz ukochany Ojciec Święty Jan Paweł II.
Autor niniejszego artykułu apeluje do osób, które mogłyby udzielić informacji na temat historii działalności konspiracyjnej czy aresztowania i pobytu w obozie koncentracyjnym,
a także udziału w wojnie polsko-bolszewickiej (1919-1920) śp. Mikołaja Nycza o ich przesyłanie po adresem: ul. Zielona 5, 38-440 Iwonicz Zdrój, tel./fax 13 435-03-72,
e-mail: nyad@wp.pl
* Autor artykułu pełni funkcję wiceprezesa zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Iwonicza Zdroju.
Pomóż w rozwoju naszego portalu