Gutiérrez przyznał, że przyszłych błogosławionych spotkał i poznał „jedynie okazyjnie”, dodając jednocześnie, że ich sprawa ma wymiar szerszy, dotyczący całej Ameryki Łacińskiej. „Jak to jest możliwe, że na kontynencie w większości chrześcijańskim i katolickim takie osoby zginęły i nadal giną?” – zapytał retorycznie duchowny.
Zauważył, że cała trójka poniosła śmierć „in odium fidei”, czyli z nienawiści do wiary, a dokładniej – z powodu swej miłości, będącej następstwem ich wiary. Nie jest to zatem sprawa „doktryny”, ale chodzi o działalność na rzecz sprawiedliwości. Oni nie chcieli ginąć, męczeństwo jest owocem grzechu katów – dodał peruwiański ksiądz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jego zdaniem opowiedzenie się po stronie ubogich, co praktykowali przyszli błogosławieni, oznacza bycie chrześcijanami. „Ubóstwo jest całkowitym brakiem różnego rodzaju praw: gospodarczych, kulturalnych, rasowych. Jest potępieniem marginalizacji i tego, że się nic nie znaczy, jest zastąpieniem sprawiedliwości przez jałmużnę” – tłumaczył dalej ks. Gutiérrez. Wyraził przekonanie, że fatalizmem jest utrzymywanie, jakoby bieda była czymś nieuchronnym a nie grzechem człowieka. Jest to zjawisko złożone i ma wiele przyczyn, ale nie jest fatalizmem – podkreślił 87-letni obecnie zakonnik.
Reklama
Wspomniał także, że kilkakrotnie spotykał się z bł. arcybiskupem San Salvadoru Oskarem Romero, a później wziął udział w jego pogrzebie, „który był prawdziwą tragedią i odbywał się w bardzo ciężkiej atmosferze, gdy zginęło ponad 40 osób”. Mówiono o „nawróceniu się” Romero ku ubogim i sprawiedliwości w ciągu jego krótkiej, bo zaledwie 3-letniej posługi biskupiej, w rzeczywistości otrzymał on formację tradycyjną, ale nie „konserwatywną” – tłumaczył ks. Gutiérrez. Zaznaczył, że arcybiskup chciał jedynie mówić o przyczynach ubóstwa i przypadkach zabójstw, być po stronie ubogich.
„Sprawiedliwość nie jest czymś marginesowym lub alternatywnym wobec miłości, ale jest pierwszym wyrazem miłości i nie można rozdzielać tych dwóch spraw” – podkreślił zakonnik.
Stanowczo potępił wszelkie przejawy terroryzmu politycznego, uprawianego w przeszłości w Peru przez Świetlisty Szlak i podobne mu ruchy. Zwrócił przy tym uwagę, że większość ofiar konfliktów wewnętrznych na tym kontynencie zginęła z rąk sił rządowych lub dążących do objęcia władzy. Ale również powstańcze grupy terrorystyczne miały na swoim koncie wielu zabitych, jak w przypadku męczenników z Chimbote. „Ja osobiście potępiam bezwzględnie tego rodzaju działania” – zapewnił Gutiérrez, który w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku sam nawoływał do walki zbrojnej na rzecz wyzwolenia mas ludowych z ucisku i biedy.
Przypomniał ponadto, że wieloletnie konflikt wewnętrzny w jego kraju spowodował śmierć prawie 70 tys. osób, z których 2/3 pochodzi z najuboższych grup tubylczych. I to ubóstwo jest główną przyczyną śmierci na świecie, wystarczy pomyśleć o żyjących obecnie 800 milionach głodujących – dodał zakonnik. Jego zdaniem jest to „forma przemocy instytucjonalnej”, dlatego słuszne jest nazywanie tego „skandalem”, również jako kategorii teologicznej.
Duchowny przyznał, że w Ameryce Łacińskiej religijność staje się coraz bardziej duchowa, a nawet fundamentalistyczna, z tym że dotyczy to – według niego – głównie ruchów zielonoświątkowych, także w łonie Kościoła katolickiego. „Wszystko to może pomagać, ale pod warunkiem, że nie odchodzi od rzeczywistości, którą należy się kierować” – zaznaczył ks. Gutiérrez. Przypomniał słowa Benedykta XVI z Aparecidy w 2007, że „świętość nie polega na ucieczce od konfliktu”. Żyjemy w czasach „post-”: postindustrialnych, postmodernistycznych itp., „ale ciągle jeszcze jest nam bardzo daleko do sytuacji « post-biedowych” – dodał na zakończenie „ojciec” teologii wyzwolenia.