Nie przynosimy do świątyni wołów, baranków i gołębi, aby nimi handlować. Nie rozstawiamy stołów bankowych ze stertami monet. Ale to nie znaczy, że tych baranów i pieniędzy często przy nas nie ma. Są. Mieszkają w naszych myślach, gromadzą się w naszych sercach. Opanowują nas coraz bardziej. I w ten oto sposób targowisko rodzi się w nas. Wtedy trzeba ukręcić bicz z prawdy o nas. I powywracać skrzętnie poustawiane stoły. Tylko tak można zrobić miejsce Bogu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu