Zdarzenia w Goateborgu i Pradze, obawy w związku ze spotkaniem "wielkich" w Genui, zmuszają nas do bliższego przyjrzenia się tak zwanej "globalizacji", przez niektórych krytykowanej, przez innych popieranej. Globalizacja jest zjawiskiem, które możemy określić pojęciem przejętym od Soboru Watykańskiego II - "znakiem czasów", a Kościół powołany do proroctwa ma okazję do rozważań nad nią i miejmy nadzieję, wskaże nam przyszłe kierunki i drogi. Globalizacja jeszcze kilka lat temu była nieznanym słowem, a dzisiaj jest używana przez wszystkich, ponieważ faktem jest globalizacja rynków, ekonomii, finansów.
Globalizacja - co to takiego?
Korzystne byłoby rozróżnienie, jakiego dokonali pewni autorzy,
między internacjonalizacją, mondializacją i globalizacją. Podążając
za takim rozróżnieniem, internacjonalizacja wskazywałaby na charakter
relacji ekonomicznych, politycznych, prawnych i kulturowych, które
wspólnota czy państwo nawiązują z innymi. Mondializacja obejmowałaby
zespół problemów, których efekty dostrzegalne są na poziomie światowym,
i których rozwiązania możliwe są tylko na takim poziomie poprzez
stworzenie międzynarodowych struktur oraz poprzez współpracę państw.
W końcu globalizacja miałaby wskazywać na nowe formy przejęte na
świecie z procesu akumulacji kapitałowej, w szczególności w końcu
ubiegłego wieku przez trzy mocarstwa: USA, Japonię i Unię Europejską
w celu kontroli nad rynkiem i zapasami oraz w celu uzyskania zysków
na poziomie światowym.
W kontekście tym możliwe jest odczytywanie globalizacji
w ujęciu znaku czasów, wziąwszy pod uwagę rozmaite, jeśli nie sprzeczne
opinie wydawane na temat globalizacji, od największego optymizmu
po najczarniejszy pesymizm. Przede wszystkim powinniśmy przyznać,
że jest ona zjawiskiem, które odciska się mocno na człowieku; człowiek
jest tak jej odbiorcą, jak i aktywnym podmiotem, a zatem mówimy o
człowieku w jego wolności, której konkretne urzeczywistnianie prowadzi
do dobra lub do zła.
Globalizacja jawi się jako zjawisko ambiwalentne: naznaczone
jest negatywnymi i pozytywnymi cechami. Zgromadzeni na Synodzie Ameryk
Północnej, Środkowej i Południowej, jaki miał miejsce w Rzymie w
listopadzie i grudniu 1997 r., biskupi sformułowali w Propozycji
nr 74 swoją opinię na temat globalizacji ekonomicznej: "Jakkolwiek
jest prawdą, że wzrost globalizacji niesie ze sobą konsekwencje pozytywne,
takie jak wzrost skuteczności i produkcji, które to mogą wzmocnić
proces jednoczenia narodów i przyczynić się do lepszej obsługi ludzkiej
rodziny, jednakże jeśli będzie kierowana przez prawa rynku stosowane
w zależności od interesu rządzących, może mieć także skrajnie negatywne
konsekwencje: przypisywanie ekonomii wartości absolutnych, bezrobocie,
ograniczenie i zniszczenie pewnych służb publicznych, destrukcja
środowiska naturalnego, wzrost rozdźwięku między bogatymi i biednymi,
niesprawiedliwe współzawodnictwo umiejscawiające biedniejsze nacje
coraz niżej w hierarchii".
Ze swojej strony Ojciec Święty w Przesłaniu z okazji
Dnia Światowego w 1998 r. pisze: "Szerokim przekształceniom geopolitycznym,
jakie zaszły po 1989 r. towarzyszyły prawdziwe rewolucje na polu
społeczno-ekonomicznym. Globalizacja ekonomii i finansów jest dzisiaj
rzeczywistością i coraz łatwiej uchwycić efekty szybkiego postępu
związanego z technologią informatyczną. Stoimy u progu nowej ery
niosącej ze sobą wielkie nadzieje i niepokojące pytania. Jakie będą
konsekwencje dokonujących się zmian? Czy wszyscy będą mogli czerpać
zyski z globalnego rynku? Czy wszyscy będą mieli w końcu możliwość
cieszenia się pokojem? Czy relacje między państwami będą sprawiedliwe,
czy też współzawodnictwo i rywalizacja między narodami i nacjami
doprowadzi ludzkość do sytuacji jeszcze większego braku stabilizacji?"
. Pytania postawione przez Ojca Świętego prowadzą nas do innego zasadniczego
i decydującego aspektu znaków czasu: aspektu moralnego.
Faktycznie, ludzki fakt globalizacji przejawia się jako
taki, ponieważ jest pewnego rodzaju ludzkim zadaniem. Człowiek musi
posługiwać się rozumem, to znaczy musi umieć odczytywać w krytyczny
sposób pozytywne i negatywne aspekty obecne w zjawisku globalizacji.
Rozum pobudza człowieka do wolności, to znaczy do przyjmowania odpowiedzialności
w "zarządzaniu" globalizacją, tak aby obracała się ona na korzyść
i dobro człowieka.
Jako chrześcijanie możemy odczytywać w krytyczny sposób
zjawisko globalizacji, tak jak to zaleca Sobór (GS 15), dzięki rozumowi
oświeconemu przez nowe światło - wiarę, w ten sposób można odkryć
Boże zamiary co do całościowego powołania człowieka.
W tym kontekście chrześcijanie są wspierani w odczytywaniu
globalizacji przez społeczne nauczanie Kościoła i warto podkreślić,
że jest to nauczanie, które powinno postrzegać chrześcijanina nie
tylko jako adresata, czy po prostu słuchacza i wykonawcę, ale także
jako czynnego uczestnika, prawdziwą główną postać.
Racjonalne i pełne wiary odczytywanie zjawiska globalizacji
staje przede wszystkim naprzeciw najjaskrawszego aspektu, to jest
aspektu ekonomiczno-finansowego i styka się z nim w konkretnym zastosowaniu
ogólniejszej relacji między ekonomią a etyką. Relacja ta może się
wyrażać według ewangelicznego języka w bardzo ogólnych pojęciach,
ale z pewnością nieabstrakcyjnych: nie człowiek jest stworzony dla
ekonomii, ale ekonomia dla człowieka. Zasada wskazuje z jaskrawą
jasnością relatywizm ekonomii w stosunku do człowieka. Pojęcie relatywizmu
odsyła z kolei do czegoś, co jest zarazem wartością i granicą: ekonomia
jest wartością, ale nie wartością jedyną i najwyższą w życiu, czy
też w losach pojedynczego człowieka czy też narodów.
Racjonalne i pełne wiary odczytywanie zjawiska globalizacji
prowadzi do odkrycia kolejnego i podstawowego aspektu: jej wymiaru "
politycznego", poczynając od zasadniczego wymiaru społecznego samego
człowieka. Stąd kolejny wymóg etyczny, a w zasadzie polityczny. Jest
to dziś wymóg szczególnie poważny, ze względu na szereg przyczyn,
pośród których z jednej strony - wyłania się poważna, czy wręcz bardzo
poważna nierówność między różnymi nacjami, a także między ludźmi
i grupami wewnątrz każdego państwa, a z drugiej - tworzy się coraz
większa przestrzeń potęgi ekonomicznej, przede wszystkim finansowej,
coraz bardziej oderwanej od państw, to znaczy od zwykłych podmiotów
prawnych i organów nadzoru; zajmują zatem przestrzenie leżące poza
środowiskiem, które do tej pory działały czy istniały z definicji
na rzecz wspólnego dobra. W rzeczywistości obok ekonomiczno-finasowego
protagonizmu dużych firm obecnych na rynkach i w bankach na kontynencie
i całym świecie stoi skromna i niewystarczająca zdolność kontroli
i orientacji organizmów politycznych, które działają jeszcze na skalę
krajową i często w warunkach nikłej efektywności. Potrzebna jest
zatem nowa przestrzeń polityczna we właściwym tego słowa znaczeniu,
należy zadbać o etap łączący ekonomię z polityką w przekonaniu, że
w sektorze społecznym i ekonomicznym, tak narodowym, jak i międzynarodowym,
ostateczna decyzja należy do władzy politycznej. Dzisiaj jednak międzynarodowej
wspólnocie ekonomicznej ze względu na zjawisko globalizacji musi
odpowiadać cywilne międzynarodowe społeczeństwo, zdolne do wyrażania
opinii inspirowanych "regułami" akceptowanymi przez wszystkich, opracowywanymi
w demokratyczny sposób, regułami, które ostatecznie sprowadzają się
do poszukiwania dobra wspólnego dla całej planety i solidarności.
Nie brak instytucji tego typu, w szczególności Organizacja Narodów
Zjednoczonych i jej rozmaite przedstawicielstwa z powołaniem społecznym.
Istnieje paląca potrzeba, aby na terytorium wolności skonsolidowała
się kultura "reguł", która nie ograniczy się do promowania prostego
działania komercyjnego, ale zajmie się, dzięki pewnym instrumentom
prawnym, ochroną ludzkich praw w każdej części świata. Tak jak to
się stało już w przypadku ekonomii, tak i w polityce powołanej do
jej "regulowania" można sformułować fundamentalną zasadę według języka
ewangelicznego: nie człowiek dla polityki, ale polityka dla człowieka.
Konkretniej, człowiek pojmowany jako podmiot, fundament i cel. Tylko
w ten sposób można uniknąć wojen, wspieranych przez koncerny międzynarodowe
i kraje silnie rozwinięte przemysłowo, aby zasilać się w surowce
w krajach biedniejszych. Najlepszym przykładem jest wojna w Afryce
o czarny piasek, niezbędny aby wyposażyć telefony komórkowe w coraz
mocniejsze baterie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu