Reklama

Wspomnienie o kapłanie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Busku Zdroju pracowałem jako wikariusz przez siedem lat. Przez cały okres mojego pobytu proboszczem był ks. Kazimierz Dzieża. Wspominam go jako gorliwego proboszcza, ceniącego sobie dar kapłaństwa. Każdego roku obchodził pamiątkę swoich święceń kapłańskich.
Czuł się solidarny z każdym księdzem. Podczas swoich podróży odwiedzał kolegów księży, nawiedzał groby zmarłych kapłanów, uczestniczył we wszystkich kapłańskich pogrzebach. Wiele razy pokazywał mi zeszyt, w którym zapisywał nazwiska zmarłych księży i datę odprawionych za nich Mszy św.
Niezwykle poważnie traktował swoje kapłańskie obowiązki. Codziennie sprawował Mszę św., zawsze ze śpiewem, choć czasami uczestniczyło w niej niewiele ludzi. Brał udział w rekolekcjach kapłańskich w klasztorze w Stopnicy.

Reklama

Ks. Kazimierz Dzieża urodził się 11 stycznia 1933 r. w miejscowości Trzebienice. W 1951 r. ukończył Liceum Ogólnokształcące im. T. Kościuszki w Miechowie i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach. W 1957 r. otrzymał święcenia kapłańskie. W latach 1957-59 pracował jako wikariusz w parafii Irządze, a od 1959 do 1964 r. był wikariuszem w parafii pw. św. Wojciecha w Kielcach. W latach 1964-69 pracował w parafii Miechów. W 1964 r. objął swoje pierwsze probostwo w parafii Wrocimowice, gdzie pracował do 1973 r. W latach 1973-76 był proboszczem w parafii Secemin, a od 1976 r. do 1988 r. pracował jako proboszcz w parafii Gołcza. Następnie został mianowany proboszczem w parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Busku Zdroju. Zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym 21 czerwca 2004 r.
15 sierpnia w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Busku Zdroju odbyła się uroczystość wprowadzenia na urząd nowego proboszcza. Nominację z rąk ks. bp. kazimierza Ryczana przyjął ks. kan. Tadeusz Szlachta.
Zamieszczamy wspomnienia wychowanków ks. Dzieży: ks. Marka Podymy oraz ks. Janusza Rydzka. Niech będą one słowem „dziękuję” ze strony tych, którzy znali i cenili śp. ks. Kazmierza Dzieżę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Oprac. K. D.

Reklama

Ks. Dzieża jest dla mnie wzorem gorliwego proboszcza.
Sam prowadził kancelarię parafialną, aby w ten sposób spełnić obowiązek poznawania parafian. Niezwykle skrupulatnie przestrzegał przepisów prawa kanonicznego i diecezjalnego. Twierdził, że prawo i sumienie to najważniejsze wyznaczniki postępowania.
Kochał posługę w konfesjonale. Spędzał tam wiele godzin. Mówił, że nie wyobraża sobie, aby ksiądz podczas nabożeństwa w kościele przebywał na plebanii.
Nie był najlepszym mówcą, ale wkładał w to całe swoje serce. Widziałem, jak w ciągu tygodnia przygotowywał się do niedzielnych homilii. Przez wiele lat osobiście głosił kazania w środy w czasie nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Nigdy nie posługiwał się przygotowanym wcześniej tekstem, zawsze mówił z pamięci.
Odprawiał Msze św. dla dzieci pierwszokomunijnych i dla kandydatów do sakramentu bierzmowania. Interesował się katechizacją w szkole. Pytał często o te kwestie i problemy z nimi związane.
Troszczył się o chorych w parafii. Sam przez wiele lat ich odwiedzał i sprawował Eucharystię u obłożnie chorych.
Wielką wagę przywiązywał do spraw materialnych w parafii. Strzegł każdego wspólnego grosza. Parafialne pieniądze wydawał po namyśle, rozważnie, w sprawach remontów radził się kompetentnych ludzi. Dbał o piękno świątyni, przeprowadził wiele prac remontowych. Wszystko było przemyślane i wykonane bardzo solidnie.
Myślę, że parafianie w Busku Zdroju bardzo cenili ks. Dzieżę za jego pracę. Choć w relacjach z ludźmi nie był może zbyt wylewny, raczej zasadniczy, jednak każdego traktował bardzo poważnie. Cieszył się sukcesami, smucił się, gdy ich nie było.

Ks. Janusz Rydzek

* * *

Było to w 1966 r., kiedy podjąłem decyzję wstąpienia do Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach. Kiedy z ks. Kazimierzem spacerowaliśmy razem aleją starych lip przy pustych budynkach klasztoru Bożogrobców, obok miechowskiego kościoła, myślałem o nim „jaki to poważny ksiądz”. Był jednym z miechowskich wikariuszy. W salach katechetycznych przy kościele uczył mnie religii w ostatnich klasach liceum ogólnokształcącego. Nie namawiał do kapłaństwa, ale zadawał pytania, które nie mogły pozostawać bez odpowiedzi, a z jego życia widać było, że cieszy się kapłaństwem, którym został obdarowany. Nam, kandydatom do Seminarium, opowiadał o swojej pracy w poprzednich parafiach, o szkole katolickiej, do której chodził, i która pewnie pomogła mu utwierdzić się w wyborze życiowej drogi. Pamiętam organizowane w Gołczy miesięczne dni modlitwy i skupienia, kiedy to przyjeżdżali do parafii coraz to nowi księża zapraszani po to, żeby swoją obecnością ożywiali duszpasterstwo.

Zanim objął parafię we Wrocimowicach, odnowił plebanię i rozeznawał potrzeby duszpasterskie, aby jak najlepiej posługiwać wiernym. Widać to było również i w kolejnych jego parafiach. Nieraz zapraszał mnie jako kleryka, wręcz domagał się żebym przyjeżdżał i angażował się w życie duszpasterskie w jego parafii.

Reklama

Dbał o powołania. Myślę, że ks. Kazimierz budził powołania nie poprzez słowne przekonywanie, czy przez jakąś nadzwyczajną błyskotliwość, ale zwyczajnie dlatego, że cenił swoje kapłaństwo i miał czas dla ludzi. Tak pozostało do końca jego dni. Otwierał drzwi swojego mieszkania, zabierał na wycieczki, jakby chciał pokazać to życie, które może czekać młodych ludzi wybierających kapłaństwo.

Kiedyś wezwał mnie rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach i wręczył kwit potwierdzający opłatę za cały rok studiów. Zrobił to ks. Kazimierz, kiedy widział, że moja rodzina przeżywała trudności materialne spowodowane chorobą mamy. Nie powiedział o tym ani słowa.
Jako kleryk, ale i jako młody ksiądz, mogłem obserwować jego pracę duszpasterską i uczyć się tego, za co kiedyś miałem sam wziąć odpowiedzialność. Mówił nieraz: „Stań blisko mnie i śpiewaj mi do ucha to i ja będę lepiej śpiewał”. Patrzyłem, jak zależało mu na świetności liturgii, udostępnieniu wiernym różnych form posoborowego nauczania Kościoła, kiedy sprowadzał do parafii coraz to nowych księży, którzy mogliby pomóc w formowaniu sumień wiernych. Wkrótce po moich święceniach zaprosił mnie do Wrocimowic z Mszą św. prymicyjną, żeby swoim parafianom uzmysłowić radość z życia poświęconego Bogu.

Nie podejmował pochopnych decyzji. Pamiętam, jak przed pójściem do Buska Zdroju przyjechał do mnie i długo w nocy pytał o różne szczegóły i specyfikę parafii, zanim ostatecznie podjął decyzje. Tak się stało, że po kilku latach i ja zostałem posłany do jednej z nowo powstałych parafii buskich. Po latach mogłem się przekonać, że mało się zmienił w wyznawanych zasadach życia. Stale na pierwszym miejscu stawiał gościnność, rozmowy z księżmi, obecność na odpustach, spowiedziach, imieninach i pogrzebach.
Jego tragiczne odejście dokonało się również gdy odwiedzał swojego przyjaciela kapłana.
Jego mieszkanie stało otworem dla kleryków, aby mogli się przypatrzyć, jak żyje ksiądz i aby mogli przesiąknąć klimatem tego sposobu życia. A swoim kapłaństwem służył przy ołtarzu, w stałej obecności w konfesjonale nie żałując czasu, aby korygować meandry sumienia penitentów lub przypominać czym jest chrześcijaństwo dzisiaj. Nie zapominał też nigdy o tym, że wokół są też ludzie biedni i pragnący chleba. Żegnając go na rodzinnej ziemi, gdzie wróciło jego ciało, aby znaleźć się blisko chrzcielnicy, przy której śp. ks. Kazimierz otrzymał życie Boże, pomyślałem sobie, że był jak ten razowy chleb, wyrosły na urodzajnej szreniawskiej ziemi. Jego dobro i życiodajną siłę mogą zrozumieć tylko ci, którym nie pomieszały się jeszcze smaki od sztucznie przyprawianych słodkich ciast.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Tornielli: Europa pozbawiona pamięci i „bezużyteczne masakry”

2024-09-26 18:17

Vatican Media/www.vaticannews.va/pl

Z Luksemburga, niewielkiego państwa, będącego skrzyżowaniem wielu wydarzeń europejskiej historii, Papież Franciszek zwraca się do Europy z apelem o pokój, prosząc, by nie powtarzała błędów z przeszłości - pisze w swym komentarzu Andrea Tornielli, dyrektor programowy mediów watykańskich.

Więcej ...

Jezu, pomóż mi wykorzystać każdą okazję, aby się z Tobą spotkać

Wizerunek Jezusa z Manoppello

Grażyna Kołek

Wizerunek Jezusa z Manoppello

Rozważania do Ewangelii Łk 9, 7-9.

Więcej ...

Poseł Romanowski nie trafi do aresztu. Jest orzeczenie sądu

2024-09-27 15:26
Marcin Romanowski

Ministerstwo Sprawiedliwości

Marcin Romanowski

Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie posła Marcina Romanowskiego, podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji w tej sprawie - poinformował po piątkowym posiedzeniu sądu obrońca polityka mec. Bartosz Lewandowski. "Mamy do czynienia z prawomocnym orzeczeniem" - podkreślił adwokat.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Święci i błogosławieni

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Wiara

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Czy tak wyglądał Jezus? Sztuczna inteligencja odtworzyła...

Wiara

Czy tak wyglądał Jezus? Sztuczna inteligencja odtworzyła...

Franciszek

"Kościół powinien się wstydzić i prosić o...

Świadectwo Tomasza Adamka: Ojciec Pio, różaniec i...

Wiara

Świadectwo Tomasza Adamka: Ojciec Pio, różaniec i...

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Kościół

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Łódź: papież Franciszek mianował dwóch nowych...

Niedziela Łódzka

Łódź: papież Franciszek mianował dwóch nowych...

Watykan: odwołane dzisiejsze audiencje Ojca Świętego

Kościół

Watykan: odwołane dzisiejsze audiencje Ojca Świętego

Nowenna do św. Ojca Pio

Wiara

Nowenna do św. Ojca Pio