- Na początku września 1939 r. rozpoczęła się straszna wojna, która szybko w swoją orbitę wciągnęła liczne państwa. Wszystko zaczęło się atakiem na Westerplatte, gdzie niewielki polski oddział stawiał zacięty opór w nierównej walce z niemieckim najeźdźcą - przypomniał ks. Stanisław Saładyga z diecezji tarnowskiej, celebrans Mszy św., jaka została odprawiona pod koniec sierpnia w siedzibie głównej 92. Placówki Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Chicago. Nabożeństwo odprawiane w intencji poległych w 1939 r. żołnierzy było ważnym punktem obchodów 66. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Organizatorzy, chcąc zachęcić Polonusów z Chicago oraz lokalnych weteranów i przedstawicieli polonijnych organizacji do wzięcia udziału w uroczystości, zaplanowali wyświetlenie filmu Karol - człowiek, który został papieżem. Jak się okazało, włoska wersja językowa filmu nie stała się magnesem wystarczającym do przyciągnięcia Polonii. Skromna reprezentacja weteranów, brak sztandarowych pocztów poszczególnych formacji i organizacji nie zniechęciły jednakże głównego organizatora - komendanta SWAP Henryka Zygmunta. - Na dzisiejszej uroczystości obecni są przede wszystkim przedstawiciele działających w Chicago organizacji weteranów - zapewniał Komendant. - Należy wymienić Władysława Lisa, prezesa Stowarzyszenie Żołnierzy Pierwszej Dywizji Pancernej w Chicago, także honorowego prezesa SWAP Mariana Pruska oraz wielu innych. Nasi goście to osoby doskonale pamiętające wrzesień 1939 r. - Ileż w tamtych czasach było sytuacji, kiedy trzeba było powiedzieć swoje „tak” - mówił Kaznodzieja. - Gdy zapadała decyzja, aby włączyć się do walki, przyjąć kogoś pod swój dach wiedząc, że stawką może być życie. Jako naród z zawieruchy wojennej wyszliśmy z podniesioną głową, dochowując wierności Bogu i Ojczyźnie. Możemy powiedzieć, że jako naród obroniliśmy nasze Westerplatte. Hołd i cześć należy się więc tym wszystkim, którzy poszli właściwą drogą, którzy oddali swoje życie za wolność Ojczyzny. Dziś nasza wdzięczność może być wyrażana modlitwą i pamięcią. Szkoda tylko, że na uroczystej chicagowskiej akademii w SWAP-ie zabrakło młodych ludzi.
- Myślę, że młodzi wciąż wspominają wakacje. Młodzież na podobnych uroczystościach jest wówczas, gdy organizują to szkoły - komentuje Henryk Zygmunt. - Młodzież ma jeszcze czas. W tej chwili nie zdobywa wielu wiadomości o wojnie w szkole, a jestem pewien, że powaga i zrozumienie naszej historii przyjdzie z wiekiem i dojrzewaniem. Zdaniem komendanta, ostatnio można zaobserwować pewne ożywienie w chicagowskim SWAP-ie, co ma związek z wejściem do organizacji ludzi młodych, szanujących prawdziwych weteranów, którzy przelewali krew za wolną Polskę. - Dziś nasi weterani mają po 80 lat i więcej - skrupulatnie wylicza Henryk Zygmunt. - Jest rzeczą zrozumiałą, że często trudno im uczestniczyć w uroczystościach, a co dopiero je organizować. My, jako spadkobiercy, chcemy temu sprostać w taki sposób, by nasza historia nie została zapomniana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu