Reklama

Cudownie uzdrowieni także umierają

Niedziela łódzka 38/2005

Fragmenty wypowiedzi Wandy Półtawskiej - gościa „Czwartkowych Wieczorów w Auli Jana Pawła II” w parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi-Andrzejowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dostaję setki listów, mnóstwo ludzi do mnie pisze, aby modlić się w intencji wybranego chorego człowieka. Wtedy odpowiadam, że ja się w ogóle nie modliłam o moje zdrowie! Nie przyszło mi do głowy, aby się zwracać do Pana Boga z prośbą o to, by mnie cudownie uleczył. Ludzie wciąż czegoś chcą od Pana Boga, a przecież Ojciec Święty w ubiegłym roku powiedział: „O nic Pana Boga nie proś, bo On wie lepiej, czego ci potrzeba, a ty tylko Pana Boga chwal i dziękuj za wszystko”.
Moja historia wyglądała tak: W czasie, kiedy późniejszy Ojciec Święty Jan Paweł II jechał na Sobór, ciężko zachorowałam. Poszłam do szpitala, gdzie kolega - lekarz, stwierdził, że mam ok. pięć procent szans na to, by wyzdrowieć. Powiedziałam sobie: „No cóż, pięć procent to pięć procent, w porządku” - i poszłam do domu. Nie wiedziałam wówczas nic o tym, że Karol Wojtyła napisał w mojej sprawie list do Ojca Pio. Nieco później przyszły Papież napisał drugi taki list. Nie podawał w nich mojego nazwiska.
Po swoim wyzdrowieniu zainteresowałam się samym Ojcem Pio i w 1967 r. pojechałam do San Giovanni Rotondo. Pod kościołem stał tłum. Nie było mowy o tym, aby wejść, nie mówiąc o zobaczeniu Ojca Pio. Jednakże, z pomocą braci kapucynów, udało mi się dostać do Ojca Pio. Już wtedy nie chodził, przy pomocy dwóch podtrzymujących go osób poruszał się i odprawiał Mszę św. Było widać, że bardzo cierpi fizycznie. Stygmaty są prawdziwymi ranami w dłoniach i stopach, powodują okropny ból. Po Mszy św. Ojciec Pio, przechodząc obok nas, położył mi ręce na głowie. Wtedy wiedziałam, że mnie rozpoznał.
Ojciec Pio był osobą nadzwyczajną. Nie tylko posiadał stygmaty, ale przede wszystkim miał zdolność poznawania i widzenia duszy ludzkiej. Potrafił podczas spowiedzi zwrócić komuś uwagę na grzech, którego penitent nie wyznał, potrafił powiedzieć, że nie da rozgrzeszenia, bo spowiadający zataił jakieś fakty. Chciał przede wszystkim uzdrowić duszę człowieka, a nie jego ciało. Karol Wojtyła, w czasach, gdy był studentem w Rzymie, także spowiadał się u Ojca Pio. Stwierdził wtedy, że Ojciec Pio jest bardzo serdeczny i bezpośredni. Ja z kolei wiem o innych przypadkach, kiedy potrafił on twardo wyrzucić kogoś z kościoła, domagając się zdecydowanej poprawy.
Jednym z głównych dzieł Ojca Pio jest wielki szpital w San Giovani Rotondo, gdzie z jednej strony leczy się ciało, a z drugiej jest przewidziany rozwój duchowy pacjentów. Ojciec Pio sam dobierał lekarzy, którzy pracowali w jego szpitalu. Wybierał takich, przy których miał pewność, że nie skrzywdzą pacjenta. Zresztą, lekarz nigdy nie ratuje od śmierci, on ratuje tylko od choroby. Umierają wszyscy, cudownie uzdrowieni również, tylko nieco później.
Drugie, chyba ważniejsze dzieło Ojca Pio, to organizowanie grup modlitewnych. Nie są to formalne stowarzyszenia, a po prostu grupy ludzi, którzy się modlą. Mają one na celu modlitwę adoracyjną. Ojciec Pio bardzo się troszczył o rodzinę, a owe grupy miały w znacznej mierze ją - poprzez modlitwę - ratować.
Jednym z jego fenomenów był dar bilokacji. Dar tej łaski miał miejsce wtedy, kiedy chciał komuś pomóc. Istnieje zeznanie lotnika, który zanim został przez Ojca Pio uratowany, widział go na chmurach. Znam osobiście świadectwo mojego przyjaciela - lekarza, z pochodzenia Włocha, mieszkającego w Ameryce, który zachorował bardzo ciężko na tajemniczą chorobę. Był to rodzaj sepsy: młody, zdrowy człowiek dostał nagle wysokiej gorączki, zaraził się nie wiadomo czym. Wtedy jego żona zadepeszowała do Ojca Pio, błagając go o pomoc. Wysłuchał jej prośby, przyszedł w nocy do chorego. Rano gwałtownie nastąpiła poprawa. Takich historii było, oczywiście, więcej.
Ojciec Pio był kapłanem o nieprawdopodobnej lojalności wobec Kościoła. Nigdy żadnym gestem ani słowem nie sprzeciwiał się temu, co nakazywała Stolica Apostolska, mimo iż niekiedy traktowany był niesprawiedliwie. W naszych czasach, kiedy o posłuszeństwo jest tak trudno, ten wzorzec daje do myślenia.
Relacje różnych osób mówiły o tym, że Ojciec Pio po śmierci dawał o sobie znać nagłym zapachem kwiatów. Sama również miałam tego rodzaju doznanie. Byłam kiedyś zaproszona na kolację, gdzie gospodarz, od lat zaprzyjaźniony z Ojcem Pio, miał wiele drobiazgów niegdyś do niego należących, o których dziś powiedzielibyśmy, że są relikwiami. Poza mną był na tej kolacji również ksiądz, były penitent Ojca Pio, biskup i jeszcze kilka osób. Przy kawie zaczęto opowiadać rozmaite historie, m.in. zaczęły padać uwagi nieprzychylnie, osądzające różnych ludzi. W pewnym momencie powiedziałam, że gdyby Ojciec Pio był z nami, z pewnością nie byłby zadowolony z naszej rozmowy. W momencie, kiedy to powiedziałam, z jednego z tych przedmiotów, drobnych, ale nie mających nic wspólnego z zapachami, rozniósł się intensywny zapach kwiatowy! Wszyscy nagle umilkli i ktoś powiedział: „Właśnie Ojciec Pio tu jest i słyszy”.
Znany jest fakt, gdy Ojciec Pio skończył spowiadać jedną z osób i nagle wybiegł z konfesjonału, wyciągnął człowieka stojącego niemal na końcu kolejki i przyjął właśnie jego do spowiedzi. Po spowiedzi człowiek ten odszedł, ale wychodząc z kościoła, na schodach, umarł na zawał. Można się zastanawiać czy Ojciec Pio wiedział, że ten człowiek za chwilę umrze. Dla nas jednak pozostanie to już tajemnicą...
Takie fakty są zresztą często opisywane. Ojciec Pio posiadał np. dodatkowy dar, który pozwalał mu widzieć to, czego nasze oczy nie widzą. Pewni nadzwyczajni ludzie patrzą oczami duszy i wtedy widzą to, czego zwykłe oczy nie dostrzegają.
Wszyscy chcą dowiedzieć się o cudach Ojca Pio. Koniecznie chcą dotknąć, sprawdzić cud. To domaganie się cudów nie jest najlepszym sprawdzianem wiary, wręcz przeciwnie - to raczej test niewiary. A przecież my ciągle żyjemy na poziomie cudów. Jeden z największych to przecież Pan Jezus na ołtarzu. Ciało w opłatku, Krew w winie. Niby wierzymy, a domagamy się znaków. Pamiętajmy jednak: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Ludzie żyją tak, jakby nie było śmierci. Pamiętajmy, że człowiek tylko wtedy normalnie żyje, kiedy w pełni zdaje sobie sprawę ze swojej śmiertelności, kiedy wie, że musi umrzeć. Należy tak żyć, aby moment śmierci był spokojnym przejściem do nieba. Pamiętajmy, że Bóg darował człowiekowi czas do dyspozycji, ale że jest to czas ograniczony. Jeżeli pragniemy zbawienia, musimy się o nie starać dziś, bo jutra może już dla nas nie być. Przygotowanie do śmierci trwa przez całe życie. To, co robimy, idzie za nami. Człowieku! Na pewno umrzesz - przygotuj się!

Wrzesień w życiu św. Ojca Pio

20 września 1918 r. - Klęcząc przed wizerunkiem Ukrzyżowanego w kościele Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo, 31-letni kapłan Ojciec Pio otrzymuje stygmaty - pięć ran Chrystusowych.
20 września 1968 r. - 50. rocznica stygmatyzacji. W tym dniu Ojciec Pio, jak zwykle, odprawił cichą Mszę św. o godz. 5.00 rano.
22 września 1968 r. - Ojciec Pio odprawia ostatnią w życiu Mszę św. dla przedstawicieli „Grup Modlitwy”, zebranych w San Giovanni Rotondo z okazji 50-lecia stygmatyzacji ich Założyciela.
23 września 1968 r. - O godz. 2.30 rano Ojciec Pio umiera. Tuż przed śmiercią zaczęły goić się stygmaty, a zdjęcia zrobione tuż po skonaniu ukazują gładką skórę w miejscach, z których przez pół wieku sączyła się krew.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Sosnowiec: bp Ważny skierował do diecezjan swój „list programowy”

2024-06-16 10:03

Episkopat News

- Nasza diecezjalna wspólnota nie jest wysokim drzewem. Jest drzewem, które trwa mimo licznych wichur i huraganów. Jest drzewem mocno doświadczonym, ale także drzewem, które się nie złamało, które walczy z przeciwnościami - napisał do diecezjan bp Artur Ważny. Z okazji swojego ingresu skierował do wiernych list pasterski o charakterze programowym. Pismo odczytywane jest we wszystkich kościołach i kaplicach diecezji sosnowieckiej w niedzielę 16 czerwca 2024 r.

Więcej ...

Jasna Góra: 43. Ogólnopolska Pielgrzymka Apostolstwa Trzeźwości

2024-06-16 14:53

Jasna Góra/Facebook

Pod hasłem „Trzeźwość jest Polską racją stanu” odbyła się na Jasnej Górze dwudniowa, 43. Ogólnopolska Pielgrzymka Apostolstwa Trzeźwości. Doroczne spotkanie to modlitwa o trzeźwość i odnowę moralną naszej Ojczyzny.

Więcej ...

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

2024-06-16 16:40

Artur Stelmasiak

"Mąż i żona - rodzina zjednoczona", "Czas na rodzinę", "Zjednoczeni dla życia, rodziny i ojczyzny" - takie hasła nieśli uczestnicy XIX Marszu dla Życia i Rodziny, który przeszedł w niedzielę popołudniu z Placu Trzech Krzyży przez ulicę Wiejską do Belwederu. Jego uczestnicy manifestowali obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz przywiązanie do rodziny oraz małżeństwa kobiety i mężczyzny, domagali się też m.in. odrzucenia ustaw proaborcyjnych i przywrócenia krzyży w warszawskich urzędach.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Kościół

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy

Wiara

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy

Panie, rozbudź we mnie nadzieję, że z Tobą mogę...

Wiara

Panie, rozbudź we mnie nadzieję, że z Tobą mogę...

Budować z Bogiem

Wiara

Budować z Bogiem

Anita Włodarczyk zdobyła srebrny medal w rzucie młotem w...

Sport

Anita Włodarczyk zdobyła srebrny medal w rzucie młotem w...

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Niedziela Świdnicka

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Lekkoatletyczne ME: Wojciech Nowicki zdobył złoty medal w...

Sport

Lekkoatletyczne ME: Wojciech Nowicki zdobył złoty medal w...

Jednoosobowe biuro rzeczy znalezionych

Wiara

Jednoosobowe biuro rzeczy znalezionych

12 czerwca: Rocznica objawień w Akicie. Uzdrowienia,...

Wiara

12 czerwca: Rocznica objawień w Akicie. Uzdrowienia,...