Wiesława Lewandowska: - Mamy srebrny jubileusz „Solidarności” i kolejny w demokratycznej Polsce rok wyborczy. Ale mamy też sfrustrowane społeczeństwo, które waha się czy iść do wyborów...
Bp Piotr Jarecki: - Nie wiem, czy to gorycz ogólna, ale z pewnością, niestety, jest ona dziś widoczna. Jednak powiem kategorycznie: żaden człowiek światły, tym bardziej człowiek wierzący, nie może się ograniczyć do narzekania. Samo tylko narzekanie jest - powiem nieco paradoksalnie - rezygnacją z realizmu i zarazem rezygnacją z idealizmu. Mówiąc z pozycji człowieka wierzącego i mając na względzie ludzi wierzących - choć także chciałbym, żeby zrozumieli to ludzie poszukujący czy nawet nie mający łaski wiary - sądzę, że szczególnie w imię idealizmu powinno się trwać przy wartościach, zaś w imię realizmu wciąż poszukiwać nowych metod i nowych dróg wprowadzania ideałów w dzisiejszą, zmienioną już rzeczywistość.
- Jak jednak dać sobie radę z poczuciem tego oszukania i zawodu? Czujemy niemoc demokracji i wracamy do dawnego przekonania, że nic od nas nie zależy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Odpowiem nieco przewrotnie. To właśnie to trudne doświadczenie życiowe mówi, że powinienem robić wszystko, ażeby nie ulec właśnie takiej niemocy i nieufności. Nawet za cenę kolejnego doznania, że zostałem oszukany, muszę zdobyć się na zaufanie. Bo jeżeli dalej będę żył w atmosferze nieufności, to stracę wszystko, zasklepię się w sobie, stracę kontakt społeczny. I bądźmy realistami, wartości, w które wierzymy, nigdy nie da się w pełni zamienić na rzeczywistość. Zawsze będzie niedosyt, poczucie zawodu. Powinno ono wzmóc aktywność, a nie zasklepiać w bierności i apatii.
- Piękne i mądre to słowa, ale tylko słowa.
- To prawda - trzeba działać, aby uzdrowić państwo i oczyścić politykę. Chodzi o to, ażeby ludzie nie traktowali swej pracy na rzecz państwa jako okazji do załatwiania własnych i grupowych interesów. Aż boję się powiedzieć - bo wszyscy mamy dziś usta pełne haseł - że państwo to instytucja, której jedynym sensem jest rozeznanie i realizacja dobra wspólnego. I myślę, że i Kościół powinien częściej o tym przypominać i lepiej ludzi do takiego traktowania państwa formować.
Reklama
- Mówi Ksiądz Biskup o tym, co dawniej nazywano „wtrącaniem się Kościoła do polityki”?
- Przede wszystkim to samo określenie „wtrącanie się” Kościoła do polityki jest bardzo mylne, ponieważ można doskonale obronić tezę, że Kościół ma prawo do obecności w polityce.
- Jak w takim razie Kościół może wspomagać tworzenie dobrego państwa?
- Możliwości jest wiele. Ja bym sobie marzył, żeby przy parafiach tworzyły się szerokie zespoły ludzi świeckich, które mogą być animowane przez światłego duchownego. Chodzi o pobudzenie merytorycznej dyskusji. Aby zastanawiano się, dlaczego np. PiS jest bliższa naszych wartości a PO dalsza, dlaczego LPR jest w pewnych punktach nie do przyjęcia, dlaczego z SLD zupełnie nam nie po drodze? Trzeba pilnie stworzyć środowiska i miejsca debaty merytorycznej oraz uświadamiania ludzi. Tego nikt Kościołowi nie może zabronić. Niechże np. nasze ruchy, stowarzyszenia wejdą na tę drogę, niech poprowadzą taką dyskusję. A tego dziś nie ma, są tylko jakieś pokrzykiwania. I tak naprawdę wszyscy idziemy do wyborów nieprzygotowani, nawet elity. Nawet jeśli wiemy, że trzeba iść, że wypada iść, to niewielu wie na kogo ma oddać głos i dlaczego.
- Znowu podniesie się krzyk, że Kościół się miesza.
- Powtarzam: Takiego mieszania się nikt nie może Kościołowi zabronić! Zresztą to nie jest mieszanie się, ale zwykłe wyprowadzenie konsekwencji wiary.
- W takim razie proszę powiedzieć, co Ksiądz Biskup sądzi o polskiej klasie politycznej, o stanie państwa?
- Nieco przewrotnie mówię, że Polska potrzebuje Polskiej Partii Politycznej, która by postawiła sobie za zadanie zorganizowanie całości państwa, a nie wygodne urządzenie się w wycinku tej całości. Państwo w naszej historii kojarzyło się albo ze zniewoleniem, albo z manipulacją ideologiczną i dzisiaj podświadomie też tak je postrzegamy. Skoro dawniej wszystko było w ręku państwa i uznaliśmy to za złe, to dzisiaj na oślep rzucamy się na skrajną propozycję neoliberalizmu - tylko własność prywatna wszystko uzdrowi, tylko wolna konkurencja, silne państwo jest tu mało potrzebne. Tymczasem państwa wprawdzie nie musi być dużo, ale powinno być ono zdecydowane, mocne i zdrowe. Takie, by sprawnie koordynowało interesy społeczeństwa obywatelskiego w celu zachowania równowagi społecznej i zbudowania jak największego dobra wspólnego. Jednym z największych problemów współczesnego świata jest hegemonia ekonomii nad polityką. Żyjemy w dobie kryzysu państwa i międzynarodowej władzy politycznej.
- W najnowszej historii Polski były takie partie, było co najmniej kilku takich polityków, którzy w sposób bardzo zdecydowany powoływali się na naukę społeczną Kościoła. Jak Ksiądz Biskup ocenia to zjawisko?
- W samym powoływaniu się jeszcze nie ma nic złego. Chodzi tylko o intencje. Moje doświadczenie mi mówi, że, jeżeli ktoś w sferze publicznej powołuje się na Kościół i biskupów lub mówi, że był ministrantem, że jest na ty z jakimś księdzem, a nawet, że kieruje się zasadami katolickiej nauki społecznej, to taki ktoś już od początku jest dla mnie podejrzany. Ideałem formacji politycznej i w ogóle zaangażowania politycznego prowadzonego z inspiracji wiary chrześcijańskiej jest, gdy partia ani w nazwie, ani w deklaracjach nie powołuje się na Kościół. Kościół natomiast nie ma prawa i nie powinien żadnej partii, choćby najbardziej idealnej, traktować jako swojego przedstawicielstwa w polityce. Owszem, po rozeznaniu - którego, niestety, często nie ma i które jest bardzo trudne - biskup może tylko powiedzieć, iż wydaje się mu, że jakieś środowisko polityczne jest bliższe Kościołowi.
- I godne wsparcia, choćby tylko duchowego?
- Wtedy już nie tylko duchowego. Moje zdanie, które wyrażałem już przed paroma laty, jest takie, że jeżeli jako biskup oceniłbym dobrze program jakiejś partii, to mogę wiernym powiedzieć, że z punktu widzenia doktryny chrześcijańskiej ten program i ta partia bardziej zasługuje na poparcie przez człowieka wierzącego niż program innej partii. I nikt mi tego nie może zabronić. Jednak wciąż pozostaje kwestia przełożenia zapisów programowych na praktykę polityczną. Kwestia wiarygodności.
- O której z partii mógłby Ksiądz Biskup dziś to powiedzieć?
- Trzeba by wyraźnie powiedzieć, że np. program PiS jest bardziej do pogodzenia z nauką społeczną Kościoła niż program, a szczególnie praktyka SLD, chodzi już o samo podejście do całej sfery moralności. Natomiast nie chcę oczywiście przez to powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią Kościoła, choć chyba jest partią najbardziej inspirującą się - na tyle, na ile potrafi - kulturą chrześcijańską. Choć istnieje też problem: kara śmierci. Druga z liczących się dziś partii, Platforma Obywatelska, jest mniej pod tym względem jednoznaczna, choć, oprócz nurtów bardziej liberalnych, są tam i głosy współbrzmiące z nauką społeczną Kościoła (nawet w sprawie obrony życia).
- Dawniej partie szukały oparcia w Kościele, dziś wydaje się, że czynią to mniej chętnie, a nawet w pewnym sensie stronią od Kościoła. Wygląda na to, że neoliberalizm zrobił swoje i Kościół nie jest już taką potęgą. Czy zauważa Ksiądz Biskup tę zmianę?
- Każdy polityk, który jest człowiekiem roztropnym i bacznie obserwuje rzeczywistość polską, ciągle musi się liczyć z Kościołem, przede wszystkim ze względu na masowe członkostwo w Kościele i udział Polaków w życiu religijnym. Osobiście nie zauważyłem, żeby politycy stronili dziś od Kościoła, chociaż rzeczywiście mniej jest tego powoływania się na Kościół. I dobrze. Powiem tak: dla dojrzałego polityka-chrześcijanina Kościół zawsze jest Matką i Nauczycielką, nigdy zaś agencją reklamową, pozyskującą wyborców.
Bp Piotr Jarecki
Doktor nauk społecznych, biskup tytularny Avissa i pomocniczy warszawski, członek Rady Społecznej i Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski. W latach 1996-2003 był Krajowym Asystentem Kościelnym Akcji Katolickiej w Polsce. Od grudnia 2004 r. Przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Unii Europejskiej i Przedstawiciel KEP w COMECE. Członek Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”.