Polska po wyborach - prawa i sprawiedliwa?
Gdy do Czytelników dotrą te słowa, będzie się decydować dalszy kierunek rozwoju Polski. Niektórzy komentatorzy sugerowali, że II tura wyborów prezydenckich sprowadzi się nie tyle do wyboru między kandydatami, co do wyboru między wizjami Polski. Czy ma to być Polska liberalna, czy Polska socjalna? Może lepiej brzmiałoby - bardziej liberalna czy bardziej socjalna? Dodanie słowa „bardziej” wydaje mi się całkiem na miejscu, bo przecież operowanie skrajnościami doprowadziłoby do tragedii: skrajny liberalizm - do niewyobrażalnych dysproporcji socjalnych i groźby rewolucji społecznej o skutkach trudnych do przewidzenia; skrajny socjalizm - do bankructwa państwa i chaosu społecznego o skutkach jak wyżej (już trochę tego doświadczyliśmy w PRL-u). Tak więc dla dobra państwa i społeczeństwa potrzebny jest kompromis, zwłaszcza w sferze ekonomicznej, między podejściem liberalnym a podejściem socjalnym. Wolność - tak, ale w parze z odpowiedzialnością. Opieka socjalna - tak, ale bez szkodliwego rozdawnictwa.
Może jednak zasadniczy spór w kampanii prezydenckiej dotyczył - powinien dotyczyć? - zupełnie czegoś innego? Powinien dotyczyć sprawiedliwości! Przede wszystkim większej sprawiedliwości wobec prawa i konsekwencji w jego egzekwowaniu, bez względu na wcześniejsze „znajomości” i „układy”. Nic tak nie demoralizuje, jak poczucie bezkarności - i wcale nie chodzi mi tylko o pospolitych przestępców, ale także o tych polityków (mniejsza o nazwiska i przynależność partyjną, bo tu chodzi o zasadę), którzy miast rzetelnej odpowiedzi na stawiane im zarzuty, wolą chować się za różne immunitety, nawet „europejskie”.
Spór kandydatów do fotela prezydenckiego powinien również dotyczyć sposobów zapewnienia większej sprawiedliwości w dostępie do oświaty i służby zdrowia. Powinien dotyczyć sposobów zapewnienia większej sprawiedliwości w wynagradzaniu za pracę i w dystrybucji dóbr - tu potrzebna jest nie tylko sprawiedliwość (tę może by i zapewniło rozwiązanie 3x15, oczywiście przy założeniu równego startu dla wszystkich, co jednak już jest utopią), ale także solidaryzm społeczny, który każe zrezygnować z „maksymalizacji zysków” na rzecz działań dla „dobra wspólnego”. Nie propaguję rozdawnictwa dóbr - to też byłoby demoralizujące. Opowiadam się za stwarzaniem bardziej sprawiedliwych warunków świadczenia pracy lub podejmowania własnej działalności gospodarczej. Do tego potrzebne jest sprawiedliwsze, sprawniejsze i odbiurokratyzowane państwo.
Jaka zatem powinna być Polska po wyborach? Przede wszystkim - silna stanowieniem rzetelnego prawa i bardziej sprawiedliwa!
Jeżeli nie kara śmierci...
Za sprawą brutalnego morderstwa ojca i jego dwóch córeczek we Franciszkowie pod Złotowem, dokonanego przez sąsiadów-zwyrodnialców, wznowiono dyskusję o przywróceniu w Polsce kary śmierci. Usłyszałem czy przeczytałem gdzieś nawet zdanie: „Też jestem za ochroną życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, ale dla morderców naturalna śmierć to krzesło elektryczne!”.
I przyznam szczerze, że, inaczej niż przed kilkoma laty, gdy w jednym z felietonów też poruszałem temat kary śmierci, poza argumentem zasadniczym, religijnym - Nie zabijaj! - nie mam żadnego innego, by przeciwstawiać się powrotowi kary śmierci do polskiego kodeksu karnego. Odpadają jakiekolwiek względy humanitarne, jakiekolwiek zobowiązania europejskie - wobec bestii w ludzkich skórach, wobec ich potwornego okrucieństwa, tylko kara śmierci. Kara, która nie odda sprawiedliwości, bo nie przywróci życia ofiarom, ale przynajmniej zabezpieczy społeczeństwo przed następnymi zbrodniami.
Jeżeli jednak przywrócenie kary śmierci w Polsce nie nastąpi, należy - moim zdaniem - domagać się, by politycy, którzy uchwalają prawo i ci, którzy je bezpośrednio tworzą (prawnicy-karniści, konstytucjonaliści itd.), tak je skonstruowali, by zapewnić całkowitą, bezwarunkową i bezterminową izolację zbrodniarzy od społeczeństwa. Demagogia? Nie, strach, by nie stać się kolejną ofiarą „zwolnionych warunkowo”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu