Troszkę zazdrościliśmy dorosłym, że każdego roku, pod koniec
września wybierają się do Matki Bożej na Jasną Górę. W tym roku podjęliśmy
decyzję wraz z księżmi i naszą katechetką Bożeną, by odwiedzić również
naszą Matkę. "Pojedziemy do Częstochowy!" - zerwała się burza okrzyków
na przerwie po katechezie. Radość i entuzjazm zdominowały przygotowania,
a było ich sporo: zgromadzenie funduszy, zaplanowanie wyżywienia,
ubezpieczenie. Wreszcie wszystko załatwione. Mamy prawie 50 młodych
osób, które są gotowe wyruszyć pielgrzymim szlakiem.
Wczesnym rankiem (o godz. 5.45) zgromadziliśmy się w
naszym maryjnym sanktuarium, gdzie ksiądz kustosz Tadeusz Uszkiewicz
oddał nas w modlitwie pod opiekę Matki Bożej i Anioła Rafała - patrona
pielgrzymujących. Pomodlił się z nami o szczęśliwą podróż, pokropił
wodą święconą i życzył miłej podróży. W autobusie wręczył nam torbę
z cukierkami i jeszcze raz nas pobłogosławił. Ksiądz Robert zabrał
ze sobą nie tylko jedzenie, ale i gitarę, która naprawdę bardzo się
przydała. Zawojował nas piosenkami o bardzo rytmicznej melodii. Chociaż
nie wszyscy znali na pamięć słowa, to jednak głośno podczas jazdy
śpiewali.
W końcu Jasna Góra! Przyznam, że zarówno długa podróż,
jak i napięcie w oczekiwaniu na spotkanie z naszą Matką, zmęczyło
nas. O godz. 15.00 byliśmy na miejscu. Prosto z autobusu pospieszyliśmy
do Klasztoru. Mimo rzeszy pielgrzymów, dostąpiliśmy zaszczytu modlitwy
przy Wizerunku naszej Matki. Uczestniczyliśmy w powitaniu pielgrzymów
z naszej archidiecezji przez Ojców Paulinów i przez naszego Księdza
Arcybiskupa. Wszyscy byliśmy wzruszeni. Każdy z nas inaczej to spotkanie
przeżywał. Udało mi się przyprowadzić do Pani Jasnogórskiej jej dzieci,
które z taką radością modliły się przed Jej Wizerunkiem.
I jeszcze jedna refleksja. Przedtem byłam na Jasnej Górze,
wielokrotnie uczestnicząc we Mszy św. przed Obliczem Pani Jasnogórskiej.
Dopiero jednak teraz, dzięki gimnazjalistom, mogłam spoglądać na
Maryję z bezpośredniej bliskości. Zawsze stałam o wiele dalej, tłumy
innych ludzi dzieliły mnie od prezbiterium. To była chyba moja nagroda,
zarazem jakby znak, drogowskaz mojego dalszego życia. Ten fakt ma
dla mnie, jako katechetki, swoistą wymowę...
Trudno jest wyobrazić sobie radość pielgrzymów, gdy po
północy uczestniczyli we Mszy św. pontyfikalnej, siedząc czasem na
śpiworach, śpiewając radośnie i z wielką wiarą przystępując do Stołu
Pańskiego. Ktoś z uczniów mówił: "Kiedy widziałem takie tłumy rozśpiewanych
ludzi, czczących Matkę Bożą - to moja wiara stała się mocniejsza"
.
Rano zwiedziliśmy jeszcze cały Klasztor, odprawiliśmy
Drogę Krzyżową i z błogosławieństwem wróciliśmy do domu. Od przeżywania
tych niezapomnianych chwil minęło już kilka tygodni, ale postanowiliśmy,
że w następnym roku pojedziemy autobusem z dorosłymi na Archidiecezjalną
Pielgrzymkę do Matki Bożej. To jest przecież i nasza Matka...
Pomóż w rozwoju naszego portalu