Według polskiego prawa płód ludzki, który obumiera przed 22. tygodniem ciąży, jest traktowany tak, jakby wcześniej w ogóle nie istniał. W myśl obowiązujących przepisów szpitale nie mogą wypisać mu aktu zgonu, a skoro tak, to nie ma prawa do pogrzebu. Jest to dość wygodne dla państwowego ZUS-u, który za przypadki poronień nie musi płacić. Taki stan prawny powoduje, że dziecko, które obumarło przed 22. tygodniem ciąży, może być traktowane jako odpad medyczny i spopielane w szpitalnych spalarniach wraz ze zużytymi środkami opatrunkowymi czy strzykawkami.
Dostrzegając nieetyczność takiego postępowania, wiele szpitali podjęło działania zmierzające do unormowania tej delikatnej kwestii. W Śląskim Szpitalu w Cieszynie zwłoki bądź szczątki płodów ludzkich są odrębnie gromadzone i osobno spopielane. Tak jest już od ponad roku. Władze szpitala nie są jednak w stanie zadbać o pochówek płodów, więc ich prochy stają się swoistym odpadem komunalnym. - O możliwości zabrania martwo urodzonych noworodków zawsze informujemy rodziców. Niemal 100 proc. z nich decyduje się wziąć i we własnym zakresie pochować te dzieci. W przypadku płodów po poronieniach przed 22. tygodniem ciąży, na coś takiego decydują się tylko nieliczni - mówi Danuta Błahut-Zaleska, dyrektor cieszyńskiego szpitala. Można powiedzieć, że władze szpitala zrobiły dużo, ale w całej tej sprawie brakuje jeszcze postawienia przysłowiowej kropki nad „i”. Bądź co bądź, nie o to przecież chodzi, by ludzkie prochy wraz z innymi prochami sanitarnymi, po opuszczeniu spalarni były poddane utylizacji. Podobna sytuacja jest także w Żywcu, gdzie tamtejszy Szpital Powiatowy również nie zapewnia pochówku płodom. Zupełnie inaczej jest pod tym względem w Bielsku-Białej. Zarówno Szpital Ogólny im. Edmunda Wojtyły, jak i Szpital Wojewódzki dbają o to, by nieodebrane przez rodziców martwe noworodki trafiały do krematorium, które zajmuje się spopielaniem ludzkich zwłok. - Jedyne znane mi takie miejsce na Śląsku znajduje się w Rudzie Śląskiej. Tam też trafiały od nas płody po poronieniach przed 22. tygodniem ciąży. Po spopieleniu, ich prochy były później rozsypywane w „Parku Pamięci” - mówi Ryszard Batycki, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego.
Rozsypywanie prochów to jednak nie to samo, co ich pochówek. Szansa na takie rozwiązanie pojawiła się wraz z interpelacją, jaką 15 listopada ub. roku na Sesji Rady Miejskiej Bielska-Białej złożył radny Józef Heczko. To z jego ust padła propozycja grzebania na cmentarzu komunalnym zwłok dzieci po poronieniach do 22. tygodnia ciąży, na koszt miasta. Powyższą inicjatywę pozytywnie zaaprobował prezydent Jacek Krywult. Ustalono więc, że szpitale nadal będą przekazywać martwe płody do kremacji (ta usługa jest w Rudzie Śląskiej bezpłatna), a gmina Bielsko-Biała, przez upoważnioną przez siebie osobę, zajmie się przywozem urny z prochami i jej pochówkiem. Transport spopielonych zwłok oraz ich pogrzeb ma odbywać się raz na kwartał. Wydatki poniesione przez gminę z tego tytułu wyniosą około 3, 5 tys. zł.
Zanim jednak dojdzie do pierwszego pochówku, musi minąć jeszcze trochę czasu. Z końcem października rozpisano dopiero procedurę przetargową na wykonanie kolumbarium, w którego części składane będą urny z prochami płodów. Jak zapewnia Adam Grzywacz, naczelnik Wydziału Gospodarki Miejskiej, prace przy kolumbarium powinny iść stosunkowo szybko. Według optymistycznego scenariusza, ich zakończenia można się spodziewać w ostatnich dniach listopada. Wszystko zależy od tego, w jakim terminie uda się wylać fundamenty, na których osadzone zostaną prefabrykowane betonowe nisze. Cały projekt zawiera wykonanie 2 bloków kolumbariów oraz komory przeznaczonej na urny z prochami dzieci. Kolumbaria od komory będą nieco odseparowane, jednak wspólnie stanowić będą jeden układ architektoniczny. Znakiem rozpoznawczym miejsca ostatniego spoczynku zwłok dzieci po poronieniach będzie płaskorzeźba ceramiczna o wymiarach 100 x 190 cm, przedstawiająca anioły. Ze względu na międzywyznaniowy charakter tego projektu, oprócz aniołów nie zdecydowano się na umieszczenie jakiegokolwiek symbolu religijnego. Mimo to, planuje się, by raz w roku w Dzień Zaduszny odprawiać w tym miejscu nabożeństwo żałobne.
- Na razie urny z prochami czekają w Rudzie Śląskiej na pochówek i nie są rozsypywane. Kiedy jednak już do nas dotrą, mam nadzieję, że uda się im nie tylko sprawić należyty pogrzeb, ale i odprawić Mszę św. - mówi A. Grzywacz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu