Duszpasterz akademicki, przewodnik Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej, znany rekolekcjonista
Po pielgrzymce do Ziemi Świętej myślę często o naszych starszych braciach w wierze, myślę o narodzie żydowskim. Ten naród został wybrany przez Boga po to, żeby był światłością dla pogan. Co to znaczy? Miał konkretny obowiązek przeniesienia przez historię wiary w prawdziwego Boga. Robił to tak, jak umiał, i chwała Żydom za to, że to robili. Bo co byśmy teraz mieli, gdyby w tym przenoszeniu przez historię byli mniej gorliwi?
Używając pewnego podobieństwa do Pisma Świętego, możemy powiedzieć, że to my zostaliśmy wszczepieni w ten szlachetny, stary pień winnego krzewu (zob. J 15,1n) - odwrotnie niż w ogrodnictwie. Pomagając szczepić ojcu drzewka, widziałem, że zawsze szlachetny szczep szczepiło się na dziczce. Tu jest odwrotnie: w szlachetny szczep starego Izraela zostajemy wszczepieni my, jako dziczki, jako poganie.
Naród wybrany był dla nas światłością, mówił o prawdziwym Bogu. Za to Bogu dziękuję - tym bardziej, że spotykamy się z niewłaściwą postawą chrześcijan, którzy twierdzą, że minął już Izrael, a przymierze z Bogiem zostało odwołane. Jakim prawem tak myślą? Bóg nigdy nie odwołuje swojego przymierza! Ten pierworodny, umiłowany syn Ojca - Izrael - jest dalej umiłowany. Czy mu zazdroszczę, że go tak Bóg umiłował, że go wybrał? Nie, cieszę się, bo przecież to jest mój starszy brat w wierze. Dlatego trzeba go szanować tak, jak się szanuje starszych braci. I jeszcze jedno. Ten, który jest prawdziwym światłem - Izrael - zapowiadał Mesjasza, który jest światłością i Zbawicielem - Chrystusa. O tym nie można zapominać.
Ja przez całe życie szedłem ku temu spotkaniu, które się dokonało na pielgrzymce do Ziemi Świętej, ku spotkaniu z Obecnością. I Ona mnie otuliła, gdy tylko się znalazłem w Jerozolimie. Ona tam po prostu jest, choć nie wszyscy ku mojemu wielkiemu zdumieniu ją czują. Duch Boży trwa nad tą Ziemią, nad tym szczególnym miastem. Ma się wrażenie, że Chrystus jest tuż, że za chwilę się zmaterializuje, że wyjdzie zza rogu i stanę z Nim twarzą w twarz. Zazdroszczę tym wszystkim złodziejom, prostytutkom i celnikom, którzy tu „onego czasu” żyli. Mogli sobie z Nim pogawędzić, posiedzieć przy Nim, popatrzeć na Niego, a nawet Go dotknąć. Obudziła się tam we mnie wielka tęsknota za spotkaniem z Chrystusem. Mamy obiecane Go oglądać, więc będzie przecież wolno, spotkawszy Go w wieczności, i porozmawiać, i dotknąć wreszcie tajemnicy wcielenia. Ale co innego wierzyć i wiedzieć, a co innego doświadczyć i poczuć. Miałem szczęście doświadczyć obecności Jezusa. To jest najbardziej zachwycające miejsce na świecie, jakie widziałem, także dzięki szczególnemu bogactwu przyrody, ludzi, atmosfery. Dopiero właśnie tam sobie człowiek uświadamia, że naród żydowski jest szczególnie umiłowany przez Pana. Wydał z siebie Jezusa Chrystusa i ręka Boga jest nad nim. Co prawda świętość nie jest jego zasługą, ale niewątpliwie pozostaje narodem wybranym. I powtarzam, że my, chrześcijanie, z pokorą musimy uznać, że jesteśmy tylko tą „dziczką” wszczepioną w szlachetny pień judaizmu. Przez to mamy udział w zbawieniu Izraela, ale o swoim pochodzeniu musimy pamiętać.
Oprac. A.Bugała
Pomóż w rozwoju naszego portalu