Stworzył odezwę w obronie Prymasa Tysiąclecia, publicznie ją zaprezentował i przesłał do rządu Cyrankiewicza - młody prefekt gimnazjalny ze Zbąszynka, obecnie proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Jastrowiu (107 km od Koszalina) - ks. kan. Władysław Deryng (ur. 19 kwietnia 1930 r., wyświęcony na kapłana 5 czerwca 1955 r. w Gorzowie Wlkp.).
KS. GRZEGORZ WEJMAN: - Co kierowało Księdzem Kanonikiem, gdy układał tekst rezolucji do premiera rządu polskiego Józefa Cyrankiewicza w obronie Prymasa Tysiąclecia?
KS. KAN. WŁADYSŁAW DERYNG: - Ks. kard. S. Wyszyński
umiłował Kościół, kochał Ojczyznę i każdego człowieka - broniąc jego
godności i prawdy, umiał przebaczać i zło dobrem zwyciężać. Dla mnie
Prymas Tysiąclecia jest niekoronowanym królem Polski. Jest ojcem
polskiego narodu. Swoją mądrością, a także cierpieniem i więzieniem
zyskał najwyższy autorytet moralny w narodzie. Związał przez to naród
z Kościołem. Kiedy już wszystko przemyślałem i przemodliłem, wystąpiłem
w obronie Prymasa Polski w Gorzowie Wlkp. u Ojców Kapucynów, czytając
rezolucję. Po jej przeczytaniu uczucia były mieszane, księża różnie
na nią zareagowali i nie wszyscy podpisali się pod nią. Ale były
również brawa, a od obecnego tam bp. Kazimierza Kowalskiego otrzymałem
błogosławieństwo. Pobłogosławił mi i powiedział, że zrobiłem dobrze.
Do Prymasa wysłałem również list pochwalny. Czy go otrzymał? - tego
nie wiem.
Gdy wracałem pociągiem z konferencji do Zbąszynka, zatrzymano
mnie i zamknięto na 48 godzin. Na milicji zdarzyła się taka ciekawa
historia. Otóż jeden z ubeków powiedział do mnie tak: "Młody człowieku!
Chrystus był pierwszym komunistą (tutaj pojawiło się też sporo słów
niecenzuralnych), co ty więc wyprawiasz?". A ja na to, wpadła mi,
nie wiem skąd, taka myśl do głowy: "Owszem, uwierzyłbym w to, co
mi Pan mówi, ale, niestety, nie widzę portretu tego pierwszego komunisty
wiszącego na ścianie". Za taką odpowiedź ubek uderzył mnie w twarz,
potem mnie pobili, grożąc przy tym pistoletem. Po 48 godzinach mnie
wypuścili. Następnie dostałem państwowy nakaz przeniesienia mnie
na placówkę duszpasterską do Bledzewa, gdzie nie wolno mi było mówić
słowa Bożego. Byłem u księdza grekokatolickiego. Ale on miał tam
różne możliwości, tak że ostatecznie otrzymałem pozwolenie na głoszenie
kazań.
- Czy Ksiądz Kanonik spotkał osobiście Prymasa Tysiąclecia w swoim życiu?
- Owszem, dwa razy. Raz w Stargardzie Szcz. i raz w Szczecinie. Muszę powiedzieć, że Prymas miał takie spojrzenie głębi. Miało się odczucie, że rozmawia się z dostojnym człowiekiem. Po dzień dzisiejszy mam dla niego szacunek. Modlę się codziennie o jego wstawiennictwo i czuję jego pomoc. Muszę powiedzieć, że Ksiądz Prymas ze mną współpracuje. Jestem po operacji serca. Byłem beznadziejnie chory. Operacja miała być wykonana na otwartym sercu. Rodzina musiała wyrazić na nią zgodę. Ksiądz Prymas przyszedł do mnie przed operacją i powiedział: "Ty się nie martw, będziesz żył, bo potrzebny jesteś Kościołowi". Operacja się udała (wykonana została 18 maja 1993 r. w Warszawie), żyję.
- Czego Ksiądz Prymas może nauczyć nasz naród w drodze do struktur Unii Europejskiej ?
- Gdyby był pomiędzy nami, to z pewnością powiedziałby nam, że nie ma innej historycznej drogi, jak być sobą. Dlatego trzeba nam bronić rodzimej kultury. Nie można za każdą cenę wchodzić do UE. A przede wszystkim musimy bronić wartości chrześcijańskich. Ojczyznę trzeba kochać jak swoją matkę. A on tak kochał Ojczyznę. Przy czym nie mam wątpliwości, że był kierowany Duchem Świętym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu