Rekolekcyjne spowiedzi: często wymuszone (bo matka się naprzykrza), często ugłaskane (tak, żeby grzech przypadkiem nie „zgorszył” kapłana), czasami z rozpędu (tyle zajęć na głowie!); bywają jednak spowiedzi powalające (oczywiście - szatana!), gdzie nawet nie chodzi o same słowa, ponieważ grzesznik całym sobą wyraża dwie istotne prawdy - to, że jest grzesznikiem i to, że jest kochany przez Boga. Zbliżam się w duchu do kratek konfesjonału...
W Księdze Jozuego powtarza się motyw towarzyszący wyjściu z niewoli egipskiej: Izraelici obchodzą uroczyście Paschę w przeddzień symbolicznego objęcia w posiadanie ziemi Kanaan. Zewnętrznym znakiem „bycia u siebie” jest spożywanie pokarmu z owoców ziemi obiecanej. Lud Boży jest wolny, chociaż będzie musiał jeszcze wiele razy o swoją wolność walczyć. Zarówno Pascha, jak i nowe pożywienie są cechą rozpoznawczą wolnych ludzi. Św. Paweł umieszcza swoje przemyślenia na wyższej - duchowej płaszczyźnie. Skoro minęło to, co dawne, a Ojciec w swoim Synu wprowadza wiernych w nowe życie, oznacza to, że w ziemi obietnicy - królestwie Bożym - mogą zamieszkać tylko ci, którzy są pojednani z Bogiem i braćmi. „W Chrystusie Bóg pojednał ze sobą świat” - wyzwolił nas z niewoli grzechu, a nawet „grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu”... Chrystus na siebie wziął całą naszą nieprawość, dał nam zbawienny wstyd, byśmy mogli stanąć przed Bogiem na wzór marnotrawnego syna! Z całej opowieści, którą tak skrupulatnie odnotował św. Łukasz, wybierzemy zaledwie kilka szczegółów. Dwóch synów. Młodszy nie mógł liczyć na przejęcie ojcowizny, poszedł więc na całość, licząc zapewne, że ojciec powstrzyma go przed zrobieniem głupstwa. Stało się inaczej. Szaleństwo lekkiego życia przyniosło katastrofę. Miał na tyle wstydu i odwagi, by wyznać: zgrzeszyłem, nie jestem godzien być synem!... Starszy miał zapewnioną rodzinną schedę. Mimo autentycznej wierności zżarła go małostkowość: „Mnie nie dałeś nigdy koźlęcia!”. Miłosierny ojciec nie próbował niczego naprawiać na siłę. Dał czas na pojednanie synów, zaczekał na nawrócenie starszego.
Niedziela wielkopostnej radości jest często kłopotliwa, bo i czym tu się cieszyć? Podpowiedzią niech będzie zachęta, by każdy z nas zastanowił się, z czego cieszy się Bóg? Czym ja mogę Go dzisiaj ucieszyć? Może z kimś się pojednałem, może przezwyciężyłem jakąś słabość, przeżyłem głęboko sakrament miłosierdzia… Miarą mojej radości niech będzie zadowolenie bliźnich i samego Boga!
Pomóż w rozwoju naszego portalu