Reklama

na krawędzi

Granty i biurokracja

Niedziela szczecińsko-kamieńska 12/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zaczęło się gdzieś tak niespełna dwadzieścia lat temu - do Polski zaczęły napływać pieniądze grantowe. To znaczy pieniądze były normalne, najczęściej zresztą zagraniczne, głównie amerykańskie, ale możliwe do uzyskania przez rozmaite stowarzyszenia. Aby je otrzymać, stowarzyszenie musiało spełnić pewne kryteria, potem napisać wniosek wraz z budżetem. Wniosek w tym pierwszym okresie nie był zbyt skomplikowany, a budżet elastyczny - z grantodawcą udawało się negocjować zmiany już w trakcie realizacji projektu. Ważne od początku było jedno - rezultaty musiały być jasne i czytelne, ważne i dla sponsora, i dla realizatora projektu. Musiały być realistyczne, sprawdzalne i policzalne - trzeba się było tego nauczyć. Potem pojawiły się granty europejskie, duże, ale coraz bardziej skomplikowane. Potem pieniądze przedakcesyjne, wreszcie, po wejściu do Unii, zaczęły napływać naprawdę duże pieniądze europejskie połączone z pieniędzmi polskimi.
Efekty są widoczne zwłaszcza w sferach inwestycyjnych - drogi, odnowione lub zbudowane budynki, instalacje podziemne i naziemne, coraz większa uroda miast, miasteczek i wiosek. To widać. Są też efekty, których może nie widać wyraźnie, ale się je czuje. Dzięki grantom może być także niesiona nasza pomoc rozwojowa do innych krajów - mamy swój udział w budowie społeczeństw obywatelskich w krajach wydobywających się z reżimów totalitarnych i autorytarnych. Wreszcie pomoc społeczna - dzięki grantom rozwinęły skrzydła dziesiątki organizacji zajmujących się pomocą chorym, biednym, nieradzącym sobie z życiem. Niestety, nie zabrakło (jak wszędzie, gdzie są pieniądze) zjawisk negatywnych. Choćby tzw. grantoza - tworzenie stowarzyszeń tylko po to, by uzyskiwać granty i zamieranie ich, gdy w kolejnym roku grantu nie uda się zdobyć. Albo „grantożerstwo” - nieważne, czym się zajmuje nasza organizacja i jaki był wyjściowy cel naszego istnienia: jest konkurs grantowy, no to piszemy wniosek. Mniejsza z tym, czy po wygraniu coś dobrego zrobimy, ważne, żebyśmy „przemielili” pieniądze, żeby jak najwięcej pozostało w naszych kieszeniach. O czym przede wszystkim przeczytamy w mediach? O tych najlepszych? Rzadko - media piszą i pokazują przede wszystkim to, co lubi odbiorca. Dowiemy się zatem o aferach, kto się „nachapał”, kto sprzeniewierzył, jacy ci ludzie są źli. Negatywne zjawiska i ich eksponowanie rodzą nieufność. Coś z tym trzeba zrobić! Tym bardziej, że społeczeństwo obywatelskie się rozwija, organizacji przygotowanych do sensownego zagospodarowania grantów z roku na rok jest więcej. W ubiegłym roku w konkursie ogłoszonym przez Szwajcarsko-Polski Program Współpracy wnioski złożyło ponad pół tysiąca organizacji. Granty dostało niewiele ponad dwadzieścia… Pomijając zawód tych, którzy nie wygrali, zjawisko to bardzo dobre, ale dla grantodawcy może być konfudujące: w jaki sposób spośród setek wniosków wybrać te dwadzieścia najlepszych, zasługujących na dofinansowanie? Najczęściej metoda polega na mnożeniu i usztywnianiu warunków formalnych: brak parafki na 56 stronie wniosku, wkład własny ma wynosić minimum 10%, a tu podano 9,91%, wersja elektroniczna co prawda kompletna, ale w papierowej zgubiła się jedna kartka… Wszystko to i wiele, wiele innych powodów staje się przyczyną, że wniosek do kontroli merytorycznej już nie trafia. Na tym etapie okazuje się, że drobiazgowość w wypełnianiu skomplikowanych formularzy jest ważniejsza niż pomysł i trafność projektu. Najlepsze innowacyjne i superpotrzebne projekty nie mają szans, jeśli w jakiejś rubryczce przez przeoczenie zabraknie mało ważnej informacji formalnej.
No, ale przecież są szczęściarze, którzy przechodzą przez sito formalne, znajdują uznanie w ocenie merytorycznej, umieszczeni są wysoko na liście rankingowej - i otrzymują dotację. Zaczyna się realizacja, a z nią razem nadzór i kontrola. Ważna i konieczna - kto daje pieniądze, ma prawo pilnować, by były wydawane uczciwie i zgodnie z założeniami. Nauczeni doświadczeniem koordynatorzy chcąc dać sobie radę w kolejnych kontrolach, uwagę skupiają głównie na tym, jak spodobać się kontrolerowi, jak z góry przewidzieć jego niespodziewane żądania. A beneficjent, człowiek, do którego projekt jest adresowany? To trochę mniej ważne, raczej nie będzie krzyczał, przyjmie, co mu dają…
Administracja - rzecz niezbędna, biurokracja - koszmar. W administracji liczy się cel, w biurokracji podkładka. Rozwijamy biurokrację, my też, nie tylko urzędnicy. Smutna konstatacja - co z tym zrobić? Byle nie wylać dziecka z kąpielą - dotacje dla organizacji pozarządowych pomagają zmieniać Polskę na lepsze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Polska: Ilu kandydatów do kapłaństwa w tym roku?

2024-09-05 13:58

Adobe.Stock.

W Częstochowie od 2 do 4 września odbyła się Ogólnopolska Konferencja Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. - Niektórzy mówią, że zmniejsza się liczba kandydatów do kapłaństwa. Mniejsza liczba jest szansą, bo zmienia się sposób i jakość formacji. Dziś kandydaci to ludzie bardziej dojrzali i świadomie decydujący się na wstąpienie do seminarium - mówili uczestnicy spotkania.

Więcej ...

Bp Lechowicz odprawił Mszę św. dla żołnierzy 18. Dywizji Zmechanizowanej służących na granicy

2024-09-06 17:15

Jakub Głowienka

Biskup polowy Wiesław Lechowicz przewodniczył Mszy św. w intencji żołnierzy 18. Dywizji Zmechanizowanej im. gen. broni Tadeusza Buka pełniących służbę na granicy polsko-białoruskiej. W czasie homilii dziękował żołnierzom za ich ofiarną służbę. Po zakończonej Eucharystii odbyła się zbiórka z okazji święta Żelaznej Dywizji. Wczoraj święto 18DZ, obchodzącej szóstą rocznicę sformowania, świętowano w Siedlcach.

Więcej ...

Pierściec: pogrzeb Bogumiły-Faustyny M. Dunikowskiej

2024-09-06 17:48

Adobe Stock

„W jej spojrzeniu było coś niesamowitego - widziała znacznie więcej niż my, wszyscy wokół niej zebrani. Jej wzrok sięgał poza horyzont doczesności; była w pełni świadoma swojego odchodzenia” - żegnał śp. Bogumiłę-Faustynę Dunikowską OV jej wieloletni przyjaciel Albert Karkosz, diakon stały z archidiecezji katowickiej. Dziś odbyły się uroczystości pogrzebowe zmarłej w wieku 62 lat dziewicy konsekrowanej, która była organistką, pianistką, improwizatorką, kompozytorką, pedagogiem Uniwersytetu Śląskiego i teolożką.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Sylvester Stallone – ocalały z aborcji: „Matka nie...

Wiara

Sylvester Stallone – ocalały z aborcji: „Matka nie...

Męczennik w dominikańskim habicie

Święci i błogosławieni

Męczennik w dominikańskim habicie

Portal wpolityce.pl ujawnia: Dramatyczny stan zdrowia...

Kościół

Portal wpolityce.pl ujawnia: Dramatyczny stan zdrowia...

Bóg pragnie nas zbawić i czyni to przez różne osoby

Wiara

Bóg pragnie nas zbawić i czyni to przez różne osoby

Oświadczenie szkoły katolickiej w Otwocku w związku ze...

Wiadomości

Oświadczenie szkoły katolickiej w Otwocku w związku ze...

Ks. Wojciech Węgrzyniak: Problemem nie jest Kościół,...

Kościół

Ks. Wojciech Węgrzyniak: Problemem nie jest Kościół,...

Zmarła Rebecca Cheptegei, olimpijka z Paryża. Została...

Wiadomości

Zmarła Rebecca Cheptegei, olimpijka z Paryża. Została...

Mielec:

Wiadomości

Mielec: "My chcemy Boga w książce, w szkole!" - tak...

Przerażające! Edukacja seksualna będzie przedmiotem...

Wiadomości

Przerażające! Edukacja seksualna będzie przedmiotem...