W ostatnim okresie zauważa się w prasie lewicowej w Polsce
zjawisko nasilania się ataków na dawną tradycję i kulturę narodu
polskiego, krytykuje się Kościół katolicki i jego wkład w dzieje
narodu. Jest to krytyka kłamliwa, często infantylna, obliczona na
czytelnika nie mającego ogólnego rozeznania w historii, wulgarna.
Styl ten żywo przypomina niektóre wystąpienia z okresu realnego komunizmu
lat 60. takich polemistów, jak Henryk Syska, Krak, Mag i podobni.
Ostatnio przedmiotem tych "uczonych" wywodów stał się o. Augustyn
Kordecki. Pojawiły się artykuły Józefa Niteckiego pod frapującym
tytułem: Grzechy Kościoła. Zdrada Księdza Kordeckiego, w: Dziś nr
12/1999, s. 66-75 i nr 1/2000, s. 86-96, oraz Cezarego Leżeńskiego:
Przeor Kordecki - bohater czy zdrajca? w: Aneks nr 5/2000, s. 82-84,
przedrukowany następnie w: Angora nr 19/2000, s. 20-21. Angora umieściła
ciekawe stwierdzenie na pierwszej stronie tegoż numeru: "Bohaterską
obronę Częstochowy wymyślił Sienkiewicz. Przeor Kordecki był zdrajcą!"
Jest to pisarstwo na zamówienie, łączące w sobie nieuctwo naukowe,
brak znajomości rzeczy, wybiórczo traktujące dotychczasowe badania
i wykazujące ignorancję.
Kwestia dotyczy obrony Jasnej Góry w czasie najazdu szwedzkiego
w 1655 r.
Pierwszy zaatakował Jasną Górę gen. Wejhard Wrzeszowicz
- 9 listopada 1655 r. Spalił zabudowania wokół fortecy i - spotkawszy
się z oporem klasztoru - odszedł. 18 listopada powrócił wraz z gen.
Muallerem. Zaczęły się walki przeplatane pertraktacjami, które skończyły
się odejściem Szwedów 26 grudnia 1655 r. w nocy. Obroną klasztoru
kierował ówczesny jego przeor - o. Augustyn Kordecki, który cały
epizod opisał w pamiętniku pt. Nowa Gigantomachia. Wydarzenia spod
Jasnej Góry bardzo szeroko znano w całej Polsce i powszechnie przypisywano
im dość zasadnicze i decydujące znaczenie w późniejszych walkach
ze Szwedami. Pogląd taki ustalił się w historiografii polskiej, a
szczególnie spopularyzował go powieściopisarz Henryk Sienkiewicz.
Literatura na temat tego epizodu obrony Jasnej Góry jest
dosyć obfita: Bibliografia piśmiennictwa oblężenia Jasnej Góry w
roku 1655 oraz jej obrońcy o. Augustyna Kordeckiego za lata 1655-1975,
opracowana przez H. Czerwienia i J. Zbudniewka (Warszawa 1979), obejmuje
2055 pozycji i do dziś należy ją powiększyć o nowe 1000 pozycji.
W dotychczasowej literaturze opinie o "zdradzie" Kordeckiego wyszły
bez rzetelnego udokumentowania tylko od autorów socjalistycznych
i komunistycznych lub sekciarzy w stylu Karola Marcinkowskiego. Na
te właśnie "autorytety" powołują się autorzy omawianych artykułów.
Karol Marcinkowski w 1956 r. wydał w ośrodku tzw. polskiego kościoła
narodowego w Scraton w USA dwie broszury: The Crisis of the Polish-Swedish
War i Dwa listy przeora A. Kordeckiego, gdzie dowodził, że Kordecki
zdradził, bo szczerze i z otwartymi rękoma przyjmował Karola Gustawa.
W podobnym duchu czasopismo protestanckie w Szwecji Nasz Znak opublikowało
artykuł: Chłopi - Czarniecki - Częstochowa. Przedrukowała go w Polsce
Ludowej Myśl Wolna: R. 4: 1961 nr 9, s. 10-11. Na podstawie takiego
materiału na terenie Częstochowy autor podpisany inicjałami nietrudnymi
do rozszyfrowania: W. M. = Witold Mielczarek ogłosił jako rewelację
naukową publikację pod obiecującym tytułem Obrona Częstochowy w świetle
prawdy historycznej, w: Nad Wartą, R. 4: 1961 nr 12 s. 5.
Autorzy przytoczonych na początku artykułów, posądzających
Kordeckiego o zdradę, powołują się na pracę, która ma pewne pozory
naukowości. Jest to rozprawa Adama Kerstena: Pierwszy opis obrony
Jasnej Góry w 1655 r. Studia nad "Nową Gigantomachią" ks. Augustyna
Kordeckiego (Warszawa 1959). Widząc - jak sam mówi - że już dość
jest tu jednostronności, dość wznoszenia na ołtarze i szkalowania
- zamierzył wszystko analizować pro i contra. Westrin pisał o oblężeniu,
Frąś o obronie, Górka o legendzie, Kersten chce pisać o prawdzie.
Aby ten cel osiągnąć, zastosował nową, precyzyjną technikę - technikę
krytycznego badania źródeł, tak jak się to robi ze źródłami średniowiecznymi.
Jako cel postawił sobie Kersten sprawdzenie wiarogodności Nowej Gigantomachii
w świetle innych przekazów źródłowych, powstałych niezależnie i bez
znajomości pamiętnika Kordeckiego. W swoich badaniach - jak to wyraźnie
podkreśla - zastosował metodę materialistyczną. W pierwszej części
omówił powstanie książki Kordeckiego. Twierdzi, że myśl napisania
pracy o obronie Jasnej Góry wyszła ze strony królowej Marii Ludwiki,
która miała zamiar wysłać ją do Francji. Przyjmuje, że Gigantomachia
ukazała się drukiem w ostatnich dniach lutego 1658 r. Do rąk społeczeństwa
dotarła nie wcześniej, jak w marcu-kwietniu 1658. Od tego momentu
- według Kerstena - nie rzeczywisty przebieg wydarzeń, lecz jego
opis kształtował opinię o oblężeniu i obronie Jasnej Góry.
Na pytanie, dlaczego Szwedzi nie zdobyli Jasnej Góry,
nie daje Kersten żadnej sensownej odpowiedzi. Odeszli spod klasztoru
z tej racji, że zaczął narastać w kraju ruch antyszwedzki i bojąc
się wywoływać antagonizmy religijne - z powodu nieposzanowania miejsca
świętego - zdecydowali się odejść. "To nie obrona Jasnej Góry pobudziła
naród do walki, lecz powstały do walki naród oswobodził klasztor
jasnogórski".
Próbując ocenić wpływ obrony klasztoru jasnogórskiego
na dalszy tok wojny z najeźdźcą, omawia Kersten chronologicznie dokumenty
mówiące o wpływie, jaki wywarła Jasna Góra, a więc list Stanisława
Maja do brata z 10 grudnia 1655 r., Jerzego Lubomirskiego do Jana
Kazimierza z 14 grudnia, uniwersał hetmanów z Sokala z 16 grudnia,
skierowany do wojska, dwa listy Jana Kazimierza do Jana Tyrosińskiego
i ks. Kaszkowica z 26 grudnia, by szli wraz z Żegockim na pomoc Jasnej
Górze, list królowej do Kaszkowica, listy Piotra des Noyersa, nuncjusza
Vidoniego, oraz dokumenty powstałe już po zwinięciu oblężenia: akt
konfederacji tyszowieckiej i list prymasa Andrzeja Leszczyńskiego
do nuncjusza. Oceniwszy te świadectwa, mówiące mniej czy bardziej
jasno o wpływie obrony na zryw do walki z wrogiem, Kersten - nie
wiadomo, na jakiej podstawie - zaznacza, że nie należy tego wpływu
przeceniać i przerzuca cały ciężar na uczucia religijne, które miały
decydujący wpływ na powstanie chłopów przeciw Szwedom, lecz nie umie
lub raczej nie chce dostrzec, że te uczucia religijne obudziła z
uśpienia właśnie obrona klasztoru, o czym dość jasno mówią dokumenty
przez niego analizowane.
Zdaniem Kerstena, do czasu wydania Nowej Gigantomachii
mało kto wiedział o obronie Jasnej Góry, bo niby z tego okresu niewiele
mamy zapisków o wypadkach pod klasztorem. Bagatelizuje w ten sposób
liczne wzmianki o obronie Jasnej Góry z czasów samego oblężenia,
o których była mowa wyżej, oraz inne źródła.
Tymczasem można znaleźć liczne relacje o obronie klasztoru,
o wypadkach jasnogórskich, oryginalne, nie oparte na pamiętniku Kordeckiego
i - co ważne - nie różniące się w ocenie od poglądów Kordeckiego.
Do takich należą: praca paulina - o. Grzegorza Tereckiego Obsidio
Claromontana, pamiętnik Sebastiana Bogdańskiego, który był w czasie
oblężenia w murach klasztoru, opisy Jemiołowskiego, Radzymińskiego,
Andrzeja Komonieckiego, Marcina Golińskiego. Nie znamy też ani jednego
przekazu, który by podważał prawdziwość relacji Kordeckiego w czasach,
kiedy żyli jeszcze świadkowie tych wydarzeń. Przeciwko całej tezie
Kerstena, że wypadki jasnogórskie wyolbrzymił Kordecki, świadczą
liczne relacje o obronie Jasnej Góry zamieszczone w wydawnictwach
zagranicznych: w gazetach frankfurckich, lipskich, w Nya Aviser w
Sztokholmie czy w Gazette de France. Jeśliby to był tylko nic nie
znaczący epizod, jakaś zwykła potyczka, to by wiadomości o niej nie
dotarły do Szwecji, Rzymu, Paryża, Hamburga, Amsterdamu i na Węgry.
W całej omawianej pracy Kerstena i w innych, gdzie dotyka
obrony Jasnej Góry, widać ogromną tendencyjność. W wielu wypadkach,
analizując jakieś zagadnienie, dochodzi do wniosków prawdopodobnych,
hipotetycznych, by na innej stronie swej książki uznać je za niezbite
pewniki i dalej znów wyprowadzać dalsze przypuszczenia. W ten sposób
powstaje cała piękna sieć, ale tylko przypuszczeń, a nie stwierdzeń
naukowych i dobrze udokumentowanych. Co więcej - można przytoczyć
wiele przypadków, gdy Kersten teksty zaprzeczające jego głównej tezie
pomija, zbywa jednym zdaniem, a niekiedy bardzo szeroko analizuje
te pamiętniki i książki, które o obronie Jasnej Góry wspominają całkiem
ubocznie i marginesowo, i z tego chce dowodzić, że właśnie obronie
Częstochowy nie przypisywano prawie żadnego znaczenia na dalszy bieg
walki ze Szwedami.
Wzmiankowane na początku tego opracowania artykuły Józefa
Niteckiego i Cezarego Leżeńskiego są tylko popłuczynami prac Marcinkowskiego
i Kerstena - w dodatu bardzo wulgarnie streszczonymi. Zapomnieli
lub nie chcieli wiedzieć ci "uczeni", że po rewelacjach Marcinkowskiego
i Kerstena prowadzono nadal prace i ukazały się nowe przyczynki do
tej tematyki. Władysław Myk w swoich pracach: Prasa elbląska w latach "
Potopu" i jej rola w szwedzkim systemie agitacji i propagandy. Komunikaty
Mazursko-Warmijskie, 1985, s. 3-20, Nieznana relacja o. Augustyna
Kordeckiego z 1655 r. oraz materiały źródłowe o oblężeniu Jasnej
Góry w prasie Polski, Austrii, Szwecji i Brandenburgii, w: Studia
Claromontana T. 8:1987 s. 142-164 i Wiedeńsko-polska gazeta seryjna
na tle działalności informacyjno-propagandowej dworu i episkopatu
polskiego w latach potopu szwedzkiego (1656-1658), w: Nasza Przeszłość
72: 1989 s. 233-298.
Warto by tę prawdę zawartą w nowych dokumentach poznać,
by wyzwoliła z obsesji, nietolerancji i metody marksistowskiej w
historii, dawno już skompromitowanej. Bo cóż te nowe dokumenty przynoszą?
Otóż odnaleziono i opublikowano nowe materiały i trzeba by je znać,
by nie pisać niedorzeczności. W bibliotece "Statni Knihowna" w Pradze
Czeskiej, w zbiorach starych druków pod sygnaturą 22 H 409, odnaleziono
druk będący dotychczas pierwszym drukowanym opisem obrony Jasnej
Góry. Jest to praca o. Kordeckiego, który donosił o przebiegu obrony
klasztoru jasnogórskiego paulinom z klasztoru w Wiener Neustadt w
Austrii. Autorem relacji był bez wątpienia o. Kordecki, co specjalnie
zaznaczono w edycji gazetowej. Wartość jej podnosi fakt, że jest
to relacja napisana na bieżąco, po odejściu Szwedów, bo pochodzi
z 31 grudnia 1655 r. W świetle tych dokumentów trzeba sprostować
opinię, że o. Kordecki pisał na zamówienie dworu i musiał zmieniać
przebieg rzeczywistych wypadków. Publikacje Myka przynoszą wiele
innych przekazów o fakcie oblężenia klasztoru. Odnotowała to i prasa
angielska, na podstawie szwedzkich źródeł informacji. Londyński tygodnik
Mercurius Politicus z 14 grudnia 1655 r. pisał już, że pod silną
twierdzą pod Częstochową stoi gen. Mualler. Relacje związane z oblężeniem
znajdują się również w The Publick Intelligencer, Londyn 1656 nr
19 z 7 stycznia 1656 r. Tych relacji gazet wiedeńskich, brandenburskich,
niemieckich literatura dostarcza wiele i zaprzecza tezie, że nikt
o obronie Jasnej Góry nie wiedział.
Między bajki można włożyć opinie, że ruchy chłopskie
zmusiły Szwedów do zwinięcia oblężenia. Kto te ruchy organizował?
Zagadnienie jest o wiele prostsze. Gdy paulini zdecydowali się na
obronę, postępowali bardzo konsekwentnie. Wywieźli Cudowny Obraz
na Śląsk. Prowincjał - o. Bronowski udał się do króla, gdzie zabiegał
o pomoc zbrojną. Kordecki przewlekał obronę wysyłaniem listów do
Muallera. Tłumaczył, że król szwedzki nakazał zająć miasto Częstochowę,
a nie klasztor. Pisał, że obieranie królów nie jest obowiązkiem zakonników.
Zakonnicy szanują wybranych i modlą się za nich. Bronowski, zorientowawszy
się, że na realną pomoc króla nie można szybko liczyć, na własną
rękę nawiązał kontakty z ks. Kaszkowicem, dobrze znanym paulinom
częstochowskim. Pracował on wówczas w Żywcu i urządzał liczne pielgrzymki
na Jasną Górę. Z Żywca pochodził znany paulin - o. Kilian Żywiecki,
poprzednio przeor jasnogórski. Z tych kontaktów skorzystał o. Bronowski.
Pod jego wpływem ks. Kaszkowic zaczął organizować górali żywieckich
idących na pomoc oblężonemu klasztorowi. Świadczy o tym Komoniecki
- kronikarz żywiecki.
Od Komonieckiego dowiadujemy się, że w Żywcu 3 grudnia
1655 r. przebywał Krzysztof Żegocki - starosta babimojski, który
zaopatrywał tam swój oddział w żywność, i "odjechał ku Częstochowie
na odbicie Szwedów, którzy klasztor częstochowski oblegali i do niego
szturmowali" - Andrzeja Komonieckiego dziejopis żywiecki. Żywiec
1937 s. 214.
Jak wiadomo, Krzysztof Żegocki i Stanisław Kulesza -
z polecenia króla Jana Kazimierza i za staraniem prowincjała paulinów,
przebywającego na Śląsku o. Teofila Bronowskiego - organizowali odsiecz
dla oblężonej Jasnej Góry. W oddziałach był inny paulin - o. Marceli
Tomicki. Na zorganizowanie oddziału chłopów, którzy mieli iść na
pomoc Jasnej Górze, Krzysztof Żegocki wziął z rąk prowincjała 900
złotych polskich, a Stanisław Kulesza 700. Zachowały się oryginalne
kwity w Archiwum Paulinów na Jasnej Górze - rękopis 580 s. 43: "Zeznawam
tym pismem, żem wziął z łaski Jegomości Xiędza Teofila Bronowskiego
prowincjała Częstochowskiego y zacnego Konwentu Częstochowskiego
imieniem, złotych polskich dziewięćset. Ręką się własną na to podpisuje.
Dat w Opolu Decembris 1655 Krzysztof Żegocki starosta babimojski
śremski".
Te kwity zadają kłam głównej tezie Kerstena, że to niby
masy chłopskie chwyciły spontanicznie za broń i zaczęły wypędzać
Szwedów i oswobodziły klasztor jasnogórski. Paulini nie tylko bronili
Jasnej Góry i odpierali ataki wojsk Muallera, ale również organizowali
odsiecz klasztorowi przez Bronowskiego, Tomickiego, Kaszkowica, Żegockiego,
Kuleszę i innych. Kersten miał dostęp do tych kwitów, ale nie pasowały
mu one do jego - może ładnej, ale nieprawdziwej - hipotezy. Z tych
kilku luźnych uwag widać, jaki walor prawdy i wiarogodności mają
omawiane artykuły.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



