Zamożny człowiek z dzisiejszej Ewangelii rozmawia sam ze sobą.
Jest z siebie zadowolony. Pole wspaniale obrodziło. A jednak on zamiast
cieszyć się, jest zmartwiony i pyta sam siebie, gdzie on te zebrane
plony pomieści... Ale w końcu dochodzi do optymistycznego wniosku,
kiedy mówi do siebie: "Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone:
odpoczywaj, jedz, pij i używaj". Inny jest dialog człowieka z sobą
samym, kiedy go przygniecie cierpienie, np. choroba. Pewien kapłan
swojemu przyjacielowi, także kapłanowi, który był chory i wyraźnie
przygnieciony tą swoją słabością, poradził, żeby sobie ze swoją chorobą
porozmawiał... I oto jak przebiegał ten dialog chorego z jego chorobą:
Chory: Nie potrafię tego wyrazić, jak bardzo mnie męczysz
i denerwujesz...
Choroba: Ty nie denerwujesz się mną, ty złościsz się
sam na siebie.
Chory: Nie, ja jestem zły na ciebie, bo mi zepsułaś wszystkie
moje plany. W moim kalendarzu jest tyle terminów, tyle spraw do załatwienia.
Wielu ludziom, nawet przyjaciołom muszę teraz odmówić wykonania tego,
co im przyrzekłem. Ty mi kradniesz mój czas...
Choroba; Ja wiem, że ci zabieram twój czas. Ale pomyśl,
czy ten czas jest naprawdę twój?... Twój kalendarz należy do ciebie.
Papier jest cierpliwy. Ale nadchodzący tydzień, każdy jego dzień,
nawet ten najbliższy do ciebie nie należy. Kto inny jest właścicielem
twojego czasu...
I tu skończyła się ta moja rozmowa z moją chorobą - powiedział
ów kapłan - bo nagle uświadomiłem sobie, że istotnie mój czas przyszły
do mnie nie należy. Jest Ktoś nazwany Panem czasu, także tego mojego,
każdej godziny. I zrozumiałem także, że ja z Nim o tym moim czy raczej
przydzielonym mi czasie dawno nie rozmawiałem. A choroba to był dzwonek
alarmowy wzywający mnie do rozmowy właśnie z Nim, Panem każdej chwili
życia wszystkich ludzi. Może On już wiele razy pukał do mojego serca,
ale byłem ciągle zajęty - nie miałem czasu dla Niego.
O tym słyszeliśmy dziś w Ewangelii, a Księga Koheleta,
z której cztery wiersze także dziś czytamy, tchnie jeszcze głębszą
melancholią, prawie pesymizmem. W tych czterech wierszach aż siedem
razy jest użyte słowo "marność". Niemcy tłumaczą to słowo przez "
Windhauch", tzn. "podmuch wiatru". Na ten melancholijny niepokój
Koheleta dopiero Ewangelia daje nam odpowiedź w słowach Pana Jezusa,
że trzeba do tego dążyć, aby być "bogatym przed Bogiem". Dla Koheleta
życie człowieka i historia całej ludzkości jest nieprzeniknioną tajemnicą.
Jeżeli nasze planowanie ogranicza się tylko do ziemskich horyzontów,
tylko do owego "jedz, pij i używaj", to trzeba sobie szczerze powiedzieć,
że i każdy z nas może zasługiwać na ten szorstki, ale bardzo sprawiedliwy
tytuł: "Głupcze!". Co przyniesie dzień jutrzejszy, wie tylko Bóg.
Dlatego tak bardzo konkretnie mówi dziś do nas św. Paweł w drugim
czytaniu: "Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie
tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadający po prawicy
Ojca". Jakże pięknie powiedział o tym szukaniu nasz wielki poeta
Leopold Staff:
Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie;
Już Cię ma, komu Ciebie trzeba;
Kto tęskni w niebo Twe, jest w niebie;
Kto głodny go, je z Twego chleba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu