Oznacza to, że w 2020 przeprowadzono w tym kraju o 382 proc. aktów "śmierci na życzenie" więcej niż 17 lat wcześniej. Najnowsze dane rządu niderlandzkiego mówią o 497 takich przypadkach, przy czym prawie połowę z nich (235) stanowiły prośby o zakończenie życia z powodu starości, 168 – ze względu na demencję, 88 – z powodu depresji, 4 – z uwagi na Covid-19 i 2 bez wyraźnego uzasadnienia.
Informując o całej sprawie hiszpański portal ForumLibertas podał, że obecnie w Holandii jeden zgon na 25 jest wynikiem eutanazji, co stanowi 4,12 proc. ogółu zejść śmiertelnych. Wskaźnik ten mógłby wzrosnąć nawet do 4,52 proc., gdyby wziąć pod uwagę 15 tys. zgonów z powodu koronawirusa. A w gronie osób od 50. do 80. roku życia odsetek ten wynosi 6,2.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Według portalu Dutch News cztery osoby poprosiły w ub.r. o eutanazję po uzyskaniu dodatniego wyniku testu na Covid-19. “Gdy stwierdzono u nich zapalenie płuc, nie chciały poddać się intensywnemu leczeniu” – wyjaśnił w rozmowie z portalem Trouw przewodniczący regionalnego komitetu ds. eutanazji sędzia Jeroen Recourt.
Po orzeczeniu holenderskiego Sądu Najwyższego, który zezwolił na potajemne "uspokajanie" osób z demencją, aby uniknąć ich sprzeciwu wobec śmiertelnego zastrzyku, na który zgodziły się one wcześniej w testamencie, ale czego nie potwierdziły później, w 2020 roku zabito w ten sposób dwie osoby.
Reklama
Za ważną przyczynę śmierci nadal uchodzi rozpacz i załamanie nerwowe. W ubiegłym roku z tego powodu uśmiercono 88 osób, w tym jedną z niepełnosprawnością intelektualną. Ponadto 235 osób zmarło z powodu „nagromadzenia problemów związanych ze starością”. Zginęło również dziecko w wieku 12-16 lat, co zwiększyło całkowitą liczbę niepełnoletnich zabitych "ze wspomaganiem" od 2002 roku do 16.
Do 4480 osób, które poprosiły w ub.r. o eutanazję ze względu na chorobę nowotworową, trzeba dodać 168 zmarłych z powodu demencji (otępienia), dwie z zaawansowaną demencją, 88 osób z tzw. problemami psychiatrycznymi i 458 z problemami na tle nerwowym. I wreszcie należy wspomnieć o 17 przypadkach śmierci "asystowanej", które najpierw nie powiodły się, to znaczy, że pacjent nie zmarł od razu i lekarz musiał go dobić zastrzykiem.
Wspomniany J. Recourt – były poseł do parlamentu, a obecnie sędzia – uważa, że liczby te nie zaskakują, ale „pokazują, że coraz więcej ludzi postrzega eutanazję jako normalne rozwiązanie, aby położyć kres cierpieniu nie do zniesienia”.