Ks. Cezary Chwilczyński: - Z okazji swoich 70. urodzin przybył Ksiądz Kardynał do rodzinnego miasta Wrocławia. Z jakimi uczuciami staje dziś Eminencja w tym mieście, tak serdecznie witany przez wrocławian, a zwłaszcza mieszkańców rodzinnej parafii pw. św. Jadwigi na osiedlu Leśnica, którzy mówią, że kard. Meisner jest ich drugim biskupem, po kard. Henryku Gulbinowiczu?
Reklama
Kard. Joachim Meisner: - O moich uczuciach związanych ze świętowaniem w ukochanym Wrocławiu 70. urodzin mówiłem podczas Mszy św. w kościele św.
Jadwigi i teraz to powtórzę: odszedłem stąd przed 58 laty, bo wszyscy musieliśmy wtedy odejść, a dziś za każdym razem wracam tu intensywniej, niż kiedy stąd odchodziłem.
Otrzymałem tytuł doktora honoris causa wrocławskiego Papieskiego Wydziału Teologicznego; jestem honorowym obywatelem miasta Trzebnica, a od kilku dni kanonikiem wrocławskiej Kapituły Archikatedralnej.
Jest to też szczególny znak Opatrzności. Jeśli Bóg coś nam zabiera, to wierzę, że nigdy nie zabiera nam tego, aby uczynić nas uboższymi, żeby po prostu odebrać, ale po to, aby oddać nam dużo więcej.
I jestem pod dużym wrażeniem tego, że moja więź z wrocławianami jest mocniejsza niż przed 58 laty.
Kiedy świętowałem 25-lecie posługi biskupiej, również zaproszono mnie do Wrocławia, a kard. Henryk Gulbinowicz powiedział do mnie wówczas podczas homilii: „Potrafię to zrozumieć.
Moja ojczyzna to Wilno. Ojczyzna Eminencji jest tu, a serce bije mocniej zawsze tam, gdzie stąpało się po ziemi, która jest naszą ziemią rodzinną”.
- Czy często w dalekiej Kolonii myśli Ksiądz Kardynał o „kraju lat dziecinnych” i czy wspomina Wrocław? Czy ma Eminencja swoje ulubione miejsca na dolnośląskiej ziemi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Trzeba na to spojrzeć bardzo prosto. Ojczyzna jest tam, gdzie zbierało się pierwsze doświadczenia życiowe, jak rozumiało się, czym jest droga, niebo, dom, drzewo, kim jest ojciec, mama, czym jest
Kościół. I tak wszystkie dalsze doświadczenia opieramy nieświadomie na tej pierwszej matrycy doświadczeń: dla mnie Ren jest wielką Odrą, katedra kolońska dużą katedrą wrocławską. Całkiem nieświadomie
żyje się pierwszymi doświadczeniami i dlatego potrzebuję tych odwiedzin we Wrocławiu dla mojej własnej tożsamości.
Mam, oczywiście, swoje szczególne miejsca w Leśnicy: dom, w którym się urodziłem, stoi jeszcze mały jego fragment, i nasz kochany kościół; wreszcie ważna jest dla
mnie Trzebnica, katedra wrocławska i kościół pw. św. Wojciecha; a także, oczywiście, piękny rynek z ratuszem.
- A jakie wspomnienia z młodzieńczych lat nosi Ksiądz Kardynał w swoim sercu?
Reklama
- To przede wszystkim wspomnienie matki i ojca, których czuję tutaj duchowo w szczególny sposób i pamiętam, co dali nam na dalszą drogę. Niezapomniany jest dla mnie
moment, kiedy ojciec szedł do spowiedzi św. ok. czterech razy w roku. Mama wyprowadzała nas z domu, aby tata mógł się do spowiedzi przygotować. W niedzielę, kiedy szedł
do Komunii św., zawsze był we fraku i z cylindrem, świąteczny jak na ślubie, a my - dzieci - byliśmy dumni, że mamy tatę, który tak ładnie się ubiera
i razem z mamą idą do Komunii św. To dało nam głęboki szacunek do Boga i Kościoła.
Potem, oczywiście, piękne uroczystości liturgiczne. Najbardziej pamiętam uroczystości Bożego Ciała. Wtedy myślałem zawsze, że niebo zstąpiło na ziemię. W Leśnicy chodziliśmy zawsze do parku
zamkowego. Niezapomniane jest także Boże Narodzenie. Przechodząc dzisiaj koło naszego zniszczonego domu, widzę jeszcze pokój świąteczny, a w nim choinkę i szopkę.
- Przed kilkoma tygodniami świętowaliśmy 25-lecie Pontyfikatu Jana Pawła II. Ksiądz Kardynał uczestniczył w tych wielkich wydarzeniach w Rzymie. Proszę powiedzieć, jakie Eminencja dostrzega szczególne wydarzenia tego Pontyfikatu?
Reklama
- Żyjąc w cywilizacji zachodniej - w Europie, Ameryce Północnej, Południowej, żyjemy w bardzo ciężkich czasach, powiedziałbym nawet - w czasie
kiedy Kościół sam się sekularyzuje.
Trzeba zatem w szczególny sposób podkreślić działania Ojca Świętego, który w Ameryce Południowej zażegnał problem tzw. teologii wyzwolenia, co przyrównać mogę do takiego samego
wydarzenia, jak pokonanie w Europie Środkowej i Wschodniej komunizmu.
Bez wątpienia Jan Paweł II w Europie Zachodniej spowodował znaczne zatrzymanie samosekularyzacji Kościoła. W Niemczech, ale również we Francji czy Szwajcarii
mówi się np., że zagubiliśmy dwa sakramenty: spowiedź i Eucharystię - właśnie tę Eucharystię, która jest rzeczywistą obecnością Chrystusa w naszym Kościele. Ojciec Święty przez
swoje encykliki, homilie, pisma apostolskie na nowo przypomina i uświadamia, czym jest nasza wiara i katolicyzm.
Nie jest to tylko efekt działań Papieża jako wielkiego intelektualisty, ale wynika to również stąd, że Papież darowuje nam teologię na kolanach, czyli teologię, która od głowy przeszła do serca, i dlatego
jest taka prawdziwa i wzruszająca. Papież jest skromny i mądry jak największy profesor oraz pobożny jak dziecko pierwszokomunijne. I właśnie ta symbioza uczyniła Kościół
tak bogatym.
- Za kilka miesięcy Polska stanie się członkiem Unii Europejskiej. Co, zdaniem Księdza Kardynała, nasz kraj może dać ze swojego dziedzictwa Unii, a czego powinniśmy się obawiać?
- Zarówno w Europie Zachodniej, jak i Wschodniej już właściwie żyjemy z polskim Kościołem przez rzeszę księży, którzy u nas posługują. To, czego jednak
jeszcze potrzebujemy, to aby Polska pomogła nam we wspólnej Europie w polityce rodzinnej. Europejskie społeczeństwa charakteryzują się tym, że ich rodziny są niszczone. Mamy coraz
mniej chrześcijańskich rodzin. W Niemczech może 2/3 dorosłych kobiet i mężczyzn decyduje się na małżeństwo i buduje rodzinę. 1/3 - to jednoosobowe gospodarstwa domowe,
a nasze rodziny mają jedno, najwyżej dwoje dzieci. Życzyłbym sobie, aby Polacy dodali nam odwagi i nauczyli większego szacunku dla rodziny, dzieci.
Bardzo chciałbym również, aby polski Kościół, polscy katolicy, polscy politycy wstawili się za chrześcijańskimi wartościami w społeczeństwie.
Człowieczeństwo bez odniesienia do Boga popada w brutalność. Z tego powodu musimy wystąpić do ludzi w Europie o utrzymanie odniesienia do Boga w naszej
konstytucji. I w polskim Kościele, w polskim społeczeństwie widzę duże wsparcie i dużą siłę przebicia.
A co do obaw - myślę, że Polska powinna zostać Polską i nie dopasowywać się do dekadenckiej zachodniej mentalności. Uważam też, że narodowość nie będzie grała w Europie
tak wielkiej roli, tzn. nie będzie ważne, czy np. jesteśmy Niemcami, natomiast to, czy jesteśmy z Bawarii, Turyngii, Brandenburgii. Oznacza to, że ważniejsze są regiony i być może
podobnie będzie w przypadku Polski. Nie powinniście też martwić się o to, iż Wasza narodowa i regionalna tożsamość zostanie wchłonięta. Europa ma dawać wspaniały obraz
społeczeństw przez poszczególne regiony, które kształtują i rozwijają narodową kulturę. I tutaj nie powinniście mieć kompleksów mniejszości, nie powinniście się wstydzić przed wielkimi
krajami Europy. Patrząc na historię Waszego kraju, nawet tę najnowszą historię - myśląc nawet tylko o „Solidarności” - uważam, że macie prawo wejść do Europy z podniesionym
czołem.
- Dziękuję za rozmowę.