Szczęść Boże! Pora deszczowa dobiega końca, właściwie to już
rozpoczęliśmy porę suchą (ok. 15 maja), choć jeszcze przechodzą ostatnie
burze, czasami bardzo gwałtowne, ale w nocy jest już chłodno, tzn.
temperatura spada do 15-20oC. Osobiście odpowiada mi to, ale miejscowi
narzekają, że jest im zimno i zakładają cieplejsze ubranie.
Ostatnim razem obiecałem napisać coś o mojej pracy w
parafii. Są to początki, więc nie mam jeszcze zbyt wielkiego kontaktu
z wszystkimi ludźmi, głównie przez niewystarczającą jeszcze znajomość
miejscowego języka. Obecnie odprawiam w niedzielę Mszę św. w języku
francuskim, którą mamy o godz. 10.00. Jest to Msza celebrowana głównie
dla ludzi, którzy wolą liturgię rzymską, ponieważ przybyli z innych
regionów Konga i nie znają lingala. Uczestniczy w niej również grupa
młodzieży ucząca się języka francuskiego, a także grupa miejscowej
inteligencji i siostry zakonne. W sumie jest nas ok. 500-1000 osób.
Na szczęście znam wystarczająco francuski, by odprawić Mszę św. i
wygłosić homilię. Zarówno po Mszy św., jak i przed nią rozmawiam
z ludźmi na różne tematy, głównie po francusku, ale po prawie trzech
miesiącach próbuję wypowiedzieć kilka wyrazów, czasami zdań w lingala,
który dla nas Europejczyków nie jest językiem łatwym. Pierwsza trudność
polega na braku wspólnej "bazy", każdego słowa trzeba uczyć się na
pamięć. W przypadku francuskiego mamy wiele wspólnych słów pochodzenia
łacińskiego czy greckiego, tu - niestety nie. Następna trudność polega
na składni, np. przeczenie "nie" (te) znajduje się na końcu zdania,
no i, oczywiście, wymowa, ale za to gramatyka jest bardzo prosta.
Wiele osób chętnie mi pomaga w nauce i są dość wyrozumiali, gdy popełniam
błędy. W sobotę koncelebruję w lingala, od dwóch tygodni czytam także
Ewangelię, jest to także dobra okazja do przyzwyczajania się do odprawiania
Mszy w tym języku. Poza tym w ciągu tygodnia, rano i po południu,
chodzę jeszcze do szkoły, przyglądam się pracy biura parafialnego
i poznaję rady i grupy działające przy parafii. Jest ich kilkanaście,
począwszy od dziecięcych aż do różnych profesjonalnych; trzeba zaznaczyć,
że Kościół kongijski jest bardzo dynamiczny i świeccy są bardzo silnie
zaangażowani w jego życie, mogę śmiało powiedzieć, że o wiele bardziej
niż w Polsce. Są dwie główne tego przyczyny: pierwsza - to niewystarczająca
liczba kapłanów (to już przeszłość, dzisiaj jest już liczna grupa
miejscowych księży i bardzo wielu kandydatów do kapłaństwa, tak w
seminarium diecezjalnym jak i w instytutach zakonnych). Po drugie
- to zasługa byłego kardynała Kinszasy Józefa Maluli, który w latach
60. i 70. stworzył tzw. Kościół baz. Powierzył życie parafii w ręce
laikatu, którzy są odpowiedzialni za organizację i działalność wspólnoty
parafialnej. Rola pasterzy ogranicza się do sprawowania Eucharystii,
sakramentów świętych, kierownictwa duchowego, formacji świeckich
i ogólnego kierowania i czuwania nad parafią, ewentualnie do kierowania
pomocą materialną. My, jako zakonnicy, jesteśmy bardziej zaangażowani
w szkolnictwo i pomoc materialną najuboższym parafianom, jak również
wszystkim, którzy o nią proszą.
Szkolnictwo zawsze było jednym z głównych celów ewangelizacji.
Obok pierwszych kościołów budowano szkoły i szpitale. Można powiedzieć,
że zdecydowana większość miejscowej inteligencji skończyła szkoły
katolickie lub protestanckie, innych jeszcze 20 lat temu nie było.
Były dyktator Zairu Mobutu znacjolalizował je wszystkie, czyli po
prostu odebrał Kościołowi, między innymi jedną szkołę podstawową
wybudowaną przez o. Jana Smalucha SSCC, obecnego proboszcza w Mielniku
n. Bugiem, który przepracował w Kongo i Kinszasie ponad 20 lat. Obecnie
istnieje umowa między rządem a Kościołem, że w szkołach będących
własnością diecezji lub zgromadzeń zakonnych wymagany jest program
zatwierdzony przez ministerstwo szkolnictwa, ale każda szkoła może
prowadzić także dodatkowe kursy katechetyczne, jak również różne
zajęcia pozalekcyjne, do których należy m.in. cotygodniowa Msza św.
czy wspólna modlitwa różańcowa. W szkołach państwowych nie ma katechezy.
Nasze Zgromadzenie posiada kilka szkół, jednej z nich
dyrektorem jest nasz współbrat o. Ryszard Kościcki, który przed wyjazdem
na misje był rok czasu wikarym w Mielniku. Jest to centrum szkolnictwa
zawodowego Tondisa Ebale, w którym młodzież z jednej z najuboższych
dzielnic Kinszasy ma możliwość zdobycia zawodu mechanika, stolarza,
czy krawcowej, a po ukończeniu szkoły - znalezienia pracy. Niestety,
w Kongo szkolnictwo jest płatne i wiele osób korzysta z pomocy Kościoła,
szczególnie ci najbiedniejsi. Przy szkołach organizowane są także
stołówki, gdzie dzieci maja okazję przynajmniej raz dziennie zjeść
przysłowiową miskę ryżu. W naszej parafii pomagamy także opłacić
różnego rodzaju szkoły ponad 200 dzieciom i młodzieży, nie licząc
stołówek przyszkolnych. Fundusze zbieramy od osób prywatnych, jak
i instytucji z całej Europy, także z Polski. Niestety, sytuacja w
Kongo, jak ją opisałem ostatnim razem, jest tragiczna i w najbliższym
czasie nie zanosi się na szybką poprawę, choć jest nadzieja, szczególnie
po ostatnich postanowieniach dialogu interkongijskiego, który miał
miejsce w San City. Ale o tym napiszę następnym razem, jak również
o zaangażowaniu miejscowego Kościoła w życie społeczne, polityczne
i gospodarcze kraju.
Pozdrawiam, prosząc o modlitwę, jak również dołączając
swoją misyjną modlitwę, bo każdy z nas na wzór św. Tereski od Dzieciątka
Jezus, pomimo że nie jest w kraju misyjnym może także poprzez modlitwę
być misjonarzem!
Ps. Jeżeli ktoś chciałby do mnie napisać, czym sprawi
mi radość, to istnieją dwie możliwości, albo pocztą elektroniczną
pod adresem: zalzbi&poczta.fm lub pocztą tradycyjną:
O. Zbigniew Zalewski SSCC
Peres des Sacres Coeurs
B. P. 724 Limete
Kinshasa
RD Congo
Pomóż w rozwoju naszego portalu