Czytelnicy cyklu „Patrząc w niebo” wiedzą już, jak gwiazdy umierają. Te mniejsze (jak kiedyś zdarzy się to naszemu Słońcu) czynią to w sposób cichy i spokojny, zaś duże - z olbrzymim rozgłosem wybuchów w postaci supernowych. Można by jednak zapytać, czy gwiazdy wiodą jakąś formę „życia po życiu”? Czy to już naprawdę koniec? Okazuje się, że dopiero teraz zaczyna się najbardziej fascynująca i tajemnicza historia.
Gdy eksploduje gwiazda o ogromnej masie, może pozostawić po sobie supergęstą tzw. gwiazdę neutronową. Gwiazda ta posiada tak olbrzymią gęstość, jakby w kulę o średnicy 16 km upchnąć gwiazdę o masie większej od Słońca! Naukowcy dawno przewidywali, że np. w centrum opisanej tu poprzednio Mgławicy Krab w gwiazdozbiorze Byka powinna istnieć taka właśnie gwiazda neutronowa. Przecież w 1054 r. Chińczycy spostrzegli w tym miejscu zupełnie nową, bardzo jasną gwiazdę, świecącą nawet w dzień. Nadali jej nazwę Gwiazda-Gość, ponieważ nigdy wcześniej w tym miejscu nieba nie było żadnej gwiazdy. Dziś wiemy, że była to supernowa, a Mgławica Krab jest piękną pozostałością po niej. Poszukiwania gwiazdy neutronowej trwały bardzo długo, aż wreszcie w 1968 r. odkryto tam tzw. pulsara.
Cała fascynująca historia odkrycia pulsarów zaczęła się jednak rok wcześniej. Brytyjski radioastronom Anthony Hewish zajmował się identyfikacją wszystkich zjawisk obserwowanych przez radioteleskopy. Jedno z nich pochodziło z punktowego źródła o szybko zmieniającej się intensywności sygnałów. Migotanie powodował wiatr słoneczny, ale pochodzenie innych regularnych zakłóceń nie było znane. Hewish powierzył ich skrupulatne zbadanie młodej doktorantce z Uniwersytetu Cambridge, która posłużyła się w swojej pracy wielką anteną paraboliczną. Wykryła wówczas niewielkie, regularne pulsy emisji fal radiowych docierających z konstelacji Lisa. Wspólnie z Hewishem żartobliwie nazwali te wyraźne sygnały zielonymi ludzikami, bowiem wyglądało to jak sygnały od obcych cywilizacji. W trakcie dalszych badań doszli do wniosku, że źródłem tych sygnałów mogą być: planeta, biały karzeł lub... gwiazda neutronowa. W tamtych czasach gwiazdy neutronowe uważano za obiekty czysto teoretyczne, co wynikało z teorii pochodzącej jeszcze z lat 30. Eksplozja masywnej supernowej wskutek gwałtownego skurczenia się jej jądra dawała początek małej, bardzo gęstej kuli, złożonej wyłącznie z neutronów. Hewish orzekł, że analizowane sygnały wysyła właśnie gwiazda neutronowa szczególnego typu, bo bardzo szybko wirująca. Nazwał tę gwiazdę pulsarem, ponieważ omiata ona przestrzeń regularnym promieniowaniem na podobieństwo latarni morskiej.
Tę astronomiczną sensację zaczęto pilnie weryfikować. Dlatego wszystkie największe teleskopy świata wycelowano w ten fragment nieba, gdzie od dawna spodziewano się znaleźć gwiazdę neutronową, czyli w Mgławicę Kraba. I rzeczywiście, w jej centrum szybko odkryto pulsar! Gazety pisały o tym odkryciu na pierwszych stronach, a na oczach całego świata dokonywał się wówczas niesamowity naukowy postęp. Do dzisiaj odkryto już ok. 500 pulsarów gwiazd, których centymetr sześcienny materii waży aż miliard ton! W naukowej przygodzie z pulsarami człowiek odkrył, że Wszechświat naprawdę jest znacznie potężniejszy, niż jeszcze do niedawna się wydawało.
Dziękuję Czytelnikom za liczne listy i przepraszam, że nie jestem w stanie na wszystkie odpisać. Ale staram się poruszać w tym cyklu również tematy zaproponowane przez astronomiczną rodzinkę Niedzieli.
Pomóż w rozwoju naszego portalu