Reklama

W rocznicę śmierci Ani Szałaty

Misyjny Apostolat Niepełnosprawnych Dzieci

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

III Zjazd Niepełnosprawnych Dzieci
„WSZYSTKIE ANIOŁY MAŁEJ ANI”

W niedzielę 23 października br. w Miejskim Gimnazjum im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Zielonce k. Warszawy odbędzie się zorganizowany przez Fundację Polską Raoula Follereau III Zjazd Niepełnosprawnych Dzieci „Wszystkie Anioły Małej Ani”. Patronat honorowy nad spotkaniem objął marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Będzie to kolejny niezwykły dzień wypełniony wspólną modlitwą i zabawą - zarówno dla niepełnosprawnych dzieci i ich rodziców, jak też dla dzieci z grup wolontariatu, które przez cały rok czekają na to spotkanie. A wszystko zaczęło się od Ani Szałaty, która, jeżdżąc na inwalidzkim wózku, potrafiła zainicjować tyle dobrych rzeczy. Marzyła o spotkaniach, które byłyby świętem dla takich jak ona aniołów, które nie dotykają swoimi nogami ziemi, a są szczęśliwe i radością życia potrafią dzielić się z innymi. Nie wyjechała na misje, ale jej serce było pełne miłości zarówno dla dzieci w krajach misyjnych, jak i dla misjonarzy. Właśnie teraz mijają trzy lata od tamtego jesiennego dnia, kiedy Ania odeszła do nieba, zostawiając swe marzenia jako testament dla nas.
Program spotkania obejmuje wspólną Mszę św. oraz koncert tegorocznych laureatów Nagrody Marszałka Województwa Mazowieckiego im. Małej Ani z Zielonki - Józefa i Joszki Brody z zespołem „Dzieci z Brodą”. Będzie wspólny obiad, konkursy, zabawy i coroczna parada wózków na ulicach miasta.
Tegoroczne spotkanie w Zielonce stanie się okazją do prezentacji wydanej przez Wydawnictwo „Michalineum” książki pt. Bóg mnie kocha, która jest zbiorem niezwykłych świadectw o życiu małej Ani. Owocem tegorocznego spotkania ma być powołanie Misyjnego Apostolatu Niepełnosprawnych Dzieci. Wprowadzeniem do tego apostolstwa jest tekst Lilli Danileckiej.
Zgłoszenia na spotkanie: (0-22) 781-98-93

Pod patronatem Ani

Dziś, kiedy zastanawiamy się nad tajemnicą życia i śmierci małej Ani z Zielonki, wiele spraw wciąż pozostaje ukrytych w Bogu. Chcielibyśmy widzieć owoce jej długiej, bolesnej choroby i tragicznej śmierci natychmiast. Chcielibyśmy ukoić nasze serca nadal przeżywające ból niezrozumienia, dlaczego tak młode życie zostało przerwane, dlaczego dobre dziecko o szlachetnym serduszku nie mogło pozostać wśród bliskich i znajomych. Rodzice Ani Szałaty potrafili wykorzystać swoją życiową próbę tak pięknie, jak tylko potrafili. Ku pożytkowi innych.
Nie możemy jednak zapominać, że jest wielu rodziców i przyjaciół, którzy patrzą z bólem na cierpienie i śmierć bliskich im dzieci. Ileż matek i ojców opiekuje się niepełnosprawnymi synami i córkami, dopóki im sił starczy, a potem muszą oddać je pod opiekę innych i zaufać, że dziecku nie będzie działa się krzywda. Jak wielu przeżywa związany z tym bunt, poczucie beznadziejności, odwraca się od Boga, nie widząc sensu dla takiego losu w świecie promującym zdrowie i urodę. Swój ból przeżywają najczęściej w ciszy i samotności własnych czterech ścian. Nie mają odwagi ani siły, by wyjść i szukać pomocy, a jeszcze mniej - aby dawać świadectwo. Często odpowiadają: „A cóż może Pani o tym wiedzieć?” albo, co gorsza: „Przeklinam dzień, w którym ją/jego urodziłam”. Nie mogąc znieść litościwych spojrzeń dalszej rodziny, sąsiadów i przechodniów, spuszczają głowy i łykają łzy, żeby nie okazać ich dziecku. Oni też nie widzą owoców, ich serca też nie doznają ukojenia.
Jest to obraz smutny, lecz nie można o nim zapominać, szczególnie że żyjemy w kraju, który nie ułatwia życia niepełnosprawnym osobom, a wręcz przeciwnie. Trudności materialne rodzin i tysiące innych codziennych problemów z katalogu tych, o których „cóż Pani - osoba sprawna - może wiedzieć”, prowadzą do wniosku, że naprawdę nietrudno się załamać. Wystarczy odwiedzić którykolwiek dom dziecka czy ośrodek pomocy społecznej. Ileż tam niepełnosprawnych od urodzenia dzieci, wobec których rodzice nie mieli sił, by powiedzieć „tak”. To, oczywiście, przypadki skrajne. Zdecydowana większość rodziców dzieci przewlekle chorych czy upośledzonych bierze je na ramiona jak cięższy z każdym dniem ich dorastania krzyż. Upadają pod nim i wstają, ale idą.
Rodzi się pytanie: Czy pozytywnego rozwiązania należy szukać wyłącznie w lepszych perspektywach materialnych? Dodatki opiekuńcze, lepsze leki i opieka medyczna, a nawet zlikwidowanie wysokich krawężników, zbudowanie podjazdów do kościołów i budynków użyteczności publicznej, idealnie urządzone mieszkania i windy w każdym bloku wydają się nie wyczerpywać potrzeb rodzin, w których żyje, a nierzadko umiera przedwcześnie niepełnosprawne czy chore dziecko. W każdych, nawet najlepiej zorganizowanych warunkach bardzo szybko pojawia się pytanie o sens. Od odpowiedzi na to pytanie zależy, czy na twarze rodziców i ich dziecka powróci uśmiech, czy do serca powróci pokój. Bieda materialna może często pozostać, lecz zmieni się podejście do problemu. Sens cierpienia nie rodzi się jednak w samotności. Potrzebni są przyjaciele, ludzie, którzy udzielą wsparcia. Jak ich znaleźć, kiedy mieszka się z dala od uczęszczanych dróg albo, gdy samemu zbudowało się mury we własnych oknach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na wzór św. Tereski

Ania Szałata miała szczęście, ponieważ jej bliscy otoczyli ją serdeczną opieką i uwrażliwili jej serce na bogactwo wiary. Trochę tak, jakby dyskretnie wskazali jej furtkę do tajemniczego ogrodu, który Ania sama otworzyła i potem stała się niespodziewanie źródłem nadziei dla innych. W tajemniczym ogrodzie swojego serca poznała i bardzo pokochała św. Tereskę od Dzieciątka Jezus. Były jak dwie przyjaciółki, które wzajemnie powierzały sobie swoje małe sekrety. Miały ze sobą tyle wspólnego.
Dzieci niepełnosprawne na co dzień konfrontowane są z niemożnością wykonania wielu rzeczy. Św. Tereska chciała być kapłanem i misjonarzem. Nie mogła. Potem, kiedy gruźlica zaatakowała jej słabe ciało, nie była w stanie już nawet uczestniczyć w pełni w życiu zakonnym Karmelu, do którego przyszła przecież z wielką gorliwością. Umarła, mając zaledwie 24 lata, i wydawało się, że jej życie było zmarnowane, przegrane, że to w oczach Boga jakiś niebywały brak logiki - najpierw dać światu piękny kwiatek, jak lubiła o sobie mówić, a potem go zmiażdżyć cierpieniem i zerwać, ledwie zaczął cieszyć oczy tych, którzy go poznali.
W przypadku Ani Szałaty i wielu innych niepełnosprawnych dzieci też może rodzić się pokusa takiego myślenia. Czasem warto jednak odwrócić perspektywę i zacząć szukać sensu w szerszym niż ludzki wymiarze. Jeśli opiekunowie chorego czy niepełnosprawnego dziecka pokażą mu, jak pięknie można wykorzystać dłużący się niemiłosiernie czas, jak ciekawe znajomości i przyjaźnie można nawiązać w świecie misyjnym, ile dobrego można uczynić dla innych, nie ruszając się ze szpitala czy z własnego domu, byle tylko zechcieć poruszyć własne serce - wówczas cierpienie przestanie być daremne. Kto wie, jakie zbiegi dat i okoliczności ukaże nam kiedyś Bóg, podobnie jak dzień 8 września w życiu św. Tereski, która nie wiedząc o tym, tego dnia uratowała powołanie kapłana i misjonarza, składając ofiarę z własnych pragnień, których nie mogła zaspokoić.
Misyjny Apostolat Dzieci Niepełnosprawnych jest inicjatywą, której warto poświęcić czas i energię także od strony samych misjonarzy i odpowiedzialnych za sprawy misyjne. W dobie Internetu pisanie listów do misjonarzy i innych osób, np. dzieci w krajach misyjnych, stało się o wiele łatwiejsze, ale pozostaje wciąż sprawa czegoś w rodzaju banku adresów misjonarzy i dzieci - po obu stronach - gotowych podjąć korespondencję. Wiele listów z misji trafia też do klasztorów kontemplacyjnych, podobnie jak niegdyś te, które dotarły do Karmelu w Lisieux, gdzie żyła św. Tereska. Może więc i klasztory mogłyby „podzielić się” z dziećmi niepełnosprawnymi prośbami o modlitwę i ofiarę, np. na swoich stronach internetowych? Prasa misyjna dla dzieci i młodzieży, audycje radiowe i telewizyjne czy szerzenie w inny sposób wiedzy misyjnej w szkołach, parafiach, szpitalach, domach opieki i hospicjach dla dzieci wymaga dużego zaangażowania czasu i sił.

Moc w słabości

Ojciec Święty Jan Paweł II niejednokrotnie podkreślał, że niepełnosprawni nie są osobami nieużytecznymi, że ich słabość może być przeżywana dla dobra dusz, które w dzisiejszym świecie tak bardzo potrzebują pomocy i nadziei.
Sens cierpienia dopóty będzie dla nas tajemnicą, dopóki nie zobaczymy jego prawdziwej wartości w przyszłym życiu. Niech Ania Szałata pozostanie dla nas przykładem, jak nie zmarnować swojego życia, chociażby w oczach świata wydawało się ono zmarnowane. Ania, z pełnym wdzięku uśmiechem, pokazała, że mylą się ci, którzy oceniają innych po wyglądzie zewnętrznym, zdolnościach intelektualnych czy sprawności fizycznej. Dzięki pomocy swoich rodziców odkryła świat misyjny i jemu poświęciła swoje małe życie. Bez wątpienia została przyjęta do grona misjonarzy, otwierając wraz ze św. Tereską od Dzieciątka Jezus drogę także innym niepełnosprawnym dzieciom, które tego zapragną.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Adam Chmielowski - porzucił sztukę i został św. Bratem Albertem

Św. Brat Albert Chmielowski

Archiwum bp. Mariusza Leszczyńskiego

Św. Brat Albert Chmielowski

Adam Chmielowski do pewnego czasu żył jak prawdziwy artysta. Był gościem na salonach, przyjacielem wielkich postaci, sławnych malarzy i pisarzy. Dążąc do doskonałości artystycznej, odkrył inną doskonałość-służbę ubogim. Zobaczył nędzę człowieka i z ubogimi pozostał do końca życia.

Więcej ...

Brat Albert – artysta wrażliwy

Św. Brat Albert, mal. Leon Wyczółkowski

Archiwum

Św. Brat Albert, mal. Leon Wyczółkowski

Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przyjęła prośbę z Polski, by ogłosić św. Brata Alberta patronem pracowników pomocy społecznej. Ale Patron naszej diecezji to nie tylko człowiek miłości Boga i bliźniego, lecz także utalentowany artysta.

Więcej ...

Papież Franciszek: Benedykt zrezygnował ze względu na swą uczciwość

2024-06-17 13:20

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

„Benedykt zrezygnował ze względu na swą uczciwość” - powiedział Franciszek w rozmowie z Javierem Martínezem-Brocalem, watykanistą hiszpańskiego dziennika ABC. Rzymski dziennik La Repubblica opublikował dziś fragment książki „Il successore. I miei ricordi di Benedetto XVI” (Następca. Moje wspomnienia o Benedykcie XVI), wydanej przez Marsilio i dostępnej od dziś we włoskich księgarniach. Jest ona owocem trzech rozmów między argentyńskim papieżem a autorem, które miały miejsce między lipcem 2023 a styczniem 2024 roku.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Kościół

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Mamy obowiązek kochać swoją ojczyznę

Wiara

Mamy obowiązek kochać swoją ojczyznę

Dobry jak chleb – św. Brat Albert Chmielowski

Niedziela Podlaska

Dobry jak chleb – św. Brat Albert Chmielowski

Nowy Sącz: Pożar zabytkowego kościoła p.w. Św. Heleny

Kościół

Nowy Sącz: Pożar zabytkowego kościoła p.w. Św. Heleny

Anita Włodarczyk zdobyła srebrny medal w rzucie młotem w...

Sport

Anita Włodarczyk zdobyła srebrny medal w rzucie młotem w...

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Niedziela Świdnicka

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Jednoosobowe biuro rzeczy znalezionych

Wiara

Jednoosobowe biuro rzeczy znalezionych

12 czerwca: Rocznica objawień w Akicie. Uzdrowienia,...

Wiara

12 czerwca: Rocznica objawień w Akicie. Uzdrowienia,...

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy

Wiara

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy