Odmowa Platformy Obywatelskiej utworzenia reformatorskiej koalicji rządowej z PiS-em - oczywisty przejaw obrony „zdobyczy okrągłego stołu” - powoduje, że PO coraz powszechniej postrzegana jest, całkiem słusznie, jako główny „hamulcowy” reform i naprawy państwa, jako „zastępca” SLD, jego polityczna ekspozytura dla niezorientowanych, bardziej strawna niż postkomuniści, bo przebrana w liberalno-demokratyczne szatki, a więc trudniej rozpoznawalna.
Po porażce wyborczej (i Tuska, i całej partii) kierownictwo PO, za wyraźnym podszeptem ideologów SLD („zaostrzać walkę klasową”), postanowiło odwołać się do ulicy, do „partyjnej masówki”: zwołało wiec w Warszawie, który miał swą „masowością” - jak te „lewe” sondaże przedwyborcze...
- powalić propagandowo zwolenników rządu i reform. Wszak wiadomo, że „Warszawka” to miasto zasiedziałej, licznie obecnej czerwonej nomenklatury i biurokracji, powiązanej układem okrągłostołowym z „łże-liberałami”... Atoli okazało się, że PiS i LPR zwołały w odpowiedzi na tę „uliczną demokrację-prowokację” własne manifestacje; i chociaż biednym ludziom z Polski prowincjonalnej, ze wsi, miasteczek i miast, trudniej dojechać do stolicy niż uwłaszczonym elitom „liberalnym”, manifestacje PiS i LPR zgromadziły nie mniejszą liczbę obywateli. Nie ulega wątpliwości, że gdyby ten „pojedynek na liczbę” odbywał się w innym niż Warszawa mieście - PO przegrałaby i tę przedwyborczą „kampanię uliczną”...
Bo tak naprawdę odwołując się do manifestacji, wieców i masówek - PO zapoczątkowała już kampanię wyborczą. Gdy postkomunistom i PO brakuje argumentów przeciw reformom PiS-u i LPR-u, gdy ludzie przestali wierzyć w sondaże, gdy z grona powycinanych z „Gazety Wyborczej” tzw. autorytetów nie ostał się bodaj ani jeden jako naprawdę wiarygodny - pozostaje już tylko prowadzić kampanię wyborczą na ulicy. Demokracja uliczna - jako ostatnia nadzieja postkomunistów i łże-liberałów?
I pomyśleć, że są to ci sami ludzie, którzy jeszcze wczoraj pouczali obywateli, iż po to jest demokracja, by kłócić się w parlamencie, a nie na ulicy... Teraz z ust pp. Tuska i Rokity słyszymy „opowieści dziwnej treści”, jakoby demonstracje uliczne należały do istoty systemu demokratycznego... Czy usłyszymy jutro, że i wojna domowa to też, w zasadzie, istota demokracji?...
Gdy Tusk zaczyna prawić o „obywatelskim nieposłuszeństwie”, trudno przewidzieć, czym skończy.
Tymczasem stacja TVN uwikłała się w brzydką historię prowokacji, dokonanej wespół z posłanką Beger. Podobnie jak PO stała się rzecznikiem interesów postkomunistów i zmowy „okrągłego stołu” - tak TVN (własność spółki ITI, założonej w... Luksemburgu w 1984 r. przez Wejcherta i Waltera) stała się dziś propagandową tubą „okrągłego stołu”. Co tu się dziwić, zważywszy tę datę założenia i ten skład osobowy właścicielskiej spółki ITI!... Mariusz Walter „robił” propagandę sukcesu w latach 70., a Jan Wejchert zakładał w tychże latach „przedsiębiorstwo polonijne”. Takie „przedsiębiorstwa polonijne” zakładały w tamtych latach komunistyczne wojskowe służby informacyjne, aby mieć pieniądze na swoją działalność...
Bez względu zatem na to, czy będą wcześniejsze wybory, czy nie - dobrze zdawać sobie sprawę, kto pośród tej demokratycznej wielopartyjności czego broni i w czyim interesie, niezależnie od głoszonej na wiecach demagogii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu