Reklama

Droga do źródła

Opowieść o życiu Danuty Michałowskiej - aktorki, która debiutowała w latach okupacji i zaprzyjaźniła się wówczas z Karolem Wojtyłą, z którym występowała w konspiracyjnym Teatrze Mieczysława Kotlarczyka - zajęłaby setki stron. Naszym Czytelnikom prezentujemy nieco wspomnień związanych z kilkoma zdjęciami wybranymi z jej albumu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zdjęcie pierwsze

Pięć gimnazjalistek w jednakowych beretach i obowiązkowych ciemnych płaszczykach spaceruje po krakowskim Rynku. Rok 1938. Danuta Michałowska jest uczennicą Gimnazjum im. Królowej Wandy na Oleandrach, uważanego za najlepsze w Krakowie. Ma już pomysł na życie.
- Aktorstwo fascynowało mnie od dzieciństwa, chociaż, oczywiście, nie mogłam przypuszczać, że w moim życiu zdarzy się coś takiego, jak aktorstwo rapsodyczne - mówi. - Dla mnie aktorstwo to był Teatr Słowackiego, gdzie od dziecka zabierano mnie na spektakle. Widziałam legendy polskiej sceny - wielkie aktorki: Wandę Siemaszkową i Stanisławę Wysocką, a także Stefana Jaracza. Miałam 10 czy 11 lat, kiedy zobaczyłam Zofię Jaroszewską i Juliusza Osterwę w „Sułkowskim” Żeromskiego. Od tamtej chwili mój los był przesądzony.
Gimnazjalistka ze zdjęcia jest zdecydowana, że zostanie aktorką. Ponieważ w Krakowie nie ma szkoły dramatycznej, pisze list do Instytutu Reduty w Warszawie, z pytaniem, czy będzie mogła kształcić się pod kierunkiem Juliusza Osterwy, i dostaje zachęcającą odpowiedź: Trzeba zdać maturę, potem można zostać adeptką.
Miłość do poezji i dramatu trwała od lat. Jej wyrazem były wielokrotnie czytane dramaty Słowackiego z szafki w ojcowskim gabinecie; szkolne uroczystości, gdzie prezentowała ukochanych poetów - od Konopnickiej, przez Staffa, Wyspiańskiego, Tetmajera, po Tuwima; rola Isi w „Weselu” i konkursy recytatorskie, na których zbierała laury.
- Pamiętny okazał się zwłaszcza konkurs recytatorski z czasów klasy I c - rok 1936. Wykonywałam monolog Sławy z „Legionu” Wyspiańskiego i „Dwa wiatry” Tuwima, za co przyznano mi pierwszą nagrodę ex aequo z Zygmuntem Estreicherem (ze znanej rodziny Estreicherów) uczniem klasy ósmej - maturalnej - gimnazjum im. Nowodworskiego. Dzięki temu sukcesowi weszłam w środowisko pisma „Szkolne czasy” i krąg młodych krakowskich poetów, którzy zapraszali mnie na swoje wieczory poetyckie. Na jednym z takich wieczorów po raz pierwszy zobaczyłam studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego - Karola Wojtyłę.
Mianowicie 15 października 1938 r. odbył się wieczór autorski młodych poetów, studentów polonistyki: m.in. Tadeusza Kwiatkowskiego, Juliusza Kydryńskiego, Jacka Stwory i Karola Wojtyły. Na zawsze pozostał w jej pamięci, podobnie jak wrażenie, które głosem i niezwykłą siłą wyrazu wywarł czytający swoje wiersze 18-letni student - Karol Wojtyła.

Reklama

Zdjęcie drugie

Danuta Michałowska nie rozpoczęła wymarzonych studiów w szkole dramatycznej. Na zdjęciu z 1942 r. ma za sobą konspiracyjnie zdaną maturę i uczestniczy w polonistycznych studiach tajnego UJ. Względne bezpieczeństwo gwarantuje jej „arbeitskarte”, bo pracuje w Centrali Związku Spółdzielni „Społem” jako maszynistka, ale marzeń o teatrze nie porzuciła. Ona i widoczne na zdjęciu koleżanki: Krystyna Dębowska i Halina Królikiewiczówna działają w konspiracyjnym zespole teatralnym Mieczysława Kotlarczyka.
- Zaczęło się w sierpniu 1940 r. Byliśmy załamani psychicznie niedawną klęską Francji - mówi Danuta Michałowska - I oto nagle pojawiło się jakieś światło. Przyszli do mnie Tadeusz Kwiatkowski i Juliusz Kydryński, mówiąc, że zawiązuje się grupa teatralna, którą będzie się opiekował Juliusz Osterwa. Dodali, że na początek chcą wystawić „Przepióreczkę” Żeromskiego, a mnie proponują rolę Doroty Smugoniowej. Już następnego wieczoru Julek przyszedł po mnie, bo spotkanie miało się odbyć w mieszkaniu rodziny Kydryńskich przy ul. Felicjanek 10. Tam czekał jeszcze jeden kolega, którego mi wtedy oficjalnie przedstawiono. Był to Karol Wojtyła, którego pamiętałam z przedwojennego wieczoru młodych poetów oraz z przedstawienia „Kawalera księżycowego” - sztuki Mariana Niżyńskiego wystawianej w czerwcu 1939 r. na „Dni Krakowa”. Spotykaliśmy się codziennie o 6 po południu. Już we wrześniu odbył się pokaz „Przepióreczki”. Karol Wojtyła był świetny jako twardy, chłopski nauczyciel Smugoń (prapremierowa rola Jaracza), patetyczny w późniejszej roli Wernyhory w „Weselu”, przekonujący jako Konrad w „Wyzwoleniu”.
W 1941 r. powstał teatr, który po wojnie nazwano Rapsodycznym. Jego idea była związana z osobą Mieczysława Kotlarczyka, który w tym czasie uciekł przez „zieloną granicę” z Wadowic do Krakowa. Na budynku przy ul. Komorowskiego 7 widnieje dziś tablica upamiętniająca pierwsze konspiracyjne spotkanie, które odbyło się tutaj 22 sierpnia 1941 r. Wśród pamiątek Danuty Michałowskiej jest też egzemplarz „Króla-Ducha” z pierwszej premiery w tym teatrze. Książkę tę trzymał w rękach Karol Wojtyła, recytując fragmenty wielkiej epopei Słowackiego. Kolejne konspiracyjne premiery to: „Beniowski” tego samego poety, „Hymny” Kasprowicza, „Pan Tadeusz” Mickiewicza, „Portret artysty” Norwida, „Godzina Wyspiańskiego” i „Samuel Zborowski” Słowackiego - z Karolem Wojtyłą w roli tytułowej.
Okupanci niemieccy opuścili Kraków 17 stycznia 1945 r. Wiosną 1945 r. Teatr Rapsodyczny wyszedł z podziemia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zdjęcie trzecie

Tatiana w „Eugeniuszu Onieginie” - tę rolę Danuta Michałowska zalicza do najważniejszych. Premiera odbyła się w 1948 r. na scenie TR przy ul. Warszawskiej (- Tatianę grałam 482 razy - wspomina aktorka). Z tego okresu pochodzi też jej kronikarska notka z zebrania zespołu, które się odbyło 31 sierpnia 1948 r.: „Całe zebranie przybrało niespodziewany obrót dzięki nieoczekiwanej wizycie pierwszego rapsodyka - Karola Wojtyły, obecnie ks. dr. Karola Wojtyły, który przed miesiącem wrócił ze studiów teologicznych za granicą. Uroczystość zamieniła się w gorącą dysputę teologiczną, której nicią przewodnią był temat: «Religia a sztuka»”.
Rapsodycy są jednak w bardzo trudnej sytuacji. To lata, w których wiele czołowych postaci życia kulturalnego aresztowano, pisma o orientacji chrześcijańskiej zamykano, w atakach prasowych na dyrektora Kotlarczyka i jego teatr pojawiał się zarzut „mistycznego mętniactwa”. W spisanych po latach, z okazji 50. rocznicy powstania Teatru Rapsodycznego, wspomnieniach jego członków, zatytułowanych „…trzeba dać świadectwo”, są informacje o działalności współpracowników UB wewnątrz zespołu. Los Mieczysława Kotlarczyka już na początku 1953 r. był przesądzony. Pretekstem do wręczenia dymisji stało się jego wystąpienie na zjeździe teatralnym w Warszawie. Danuta Michałowska oprócz wypowiedzenia otrzymuje również wilczy bilet i przez długi czas pozostaje bez pracy. Teatr przestaje istnieć 30 kwietnia 1953 r.

Reklama

Zdjęcie czwarte

Po październiku 1956 r. następują zmiany. Na skutek wielu publicznych manifestacji i starań przyjaciół w końcu kwietnia 1957 r. Ministerstwo Kultury i Sztuki wydaje zgodę na reaktywowanie Teatru Rapsodycznego, Danuta Michałowska zostaje zaangażowana jako zastępca kierownika artystycznego i, oczywiście, aktorka. Prymas Wyszyński w liście do Mieczysława Kotlarczyka pisze: „Podjęcie pracy w TR w Krakowie (…) witam z radością, życząc, by przyczynił się do pogłębienia kultury narodowej i duchowości młodzieży polskiej”. Premierowym spektaklem jest adaptacja „Króla-Ducha” zatytułowana teraz „Legendy złote i błękitne”. Danuta Michałowska wraca na scenę. Trwają serdeczne kontakty bp. Karola Wojtyły z zespołem i jego dyrektorem, który jest jednym z pierwszych czytelników dramatu „Przed sklepem jubilera”.
- Niestety - wspomina Danuta Michałowska - od pewnego czasu narastał konflikt między mną a dyrektorem Kotlarczykiem. Było kilka przyczyn, których wymieniać nie będę. W pewnym momencie otrzymałam ultimatum: albo podporządkuję się całkowicie dezyderatom dyrektora, albo odejdę z teatru. Odbyłam długą rozmowę z bp. Wojtyłą, przeanalizowaliśmy sytuację. Efektem była decyzja, której bp Wojtyła nie podważał: muszę odejść. Miał tę mądrość, której mnie brakowało: dostrzegał, że tak będzie lepiej.
Ten rozdział w życiu aktorki zamyka zdjęcie zrobione na wieczorze jubileuszowym 9 września 1961 r., po premierze „Dziadów” Mickiewicza, którą uczczono 20-lecie Teatru Rapsodycznego. Obok Danuty Michałowskiej, która już wie, że ostatniego września definitywnie rozstaje się z rapsodykami, siedzi bp Karol Wojtyła.

Reklama

Zdjęcie piąte

To był wielki przełom. Nieoczekiwanie przychodzi propozycja prowadzenia zajęć z wymowy aktorskiej w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Początkowe kilka godzin zajęć tygodniowo urasta do 43 lat pracy dydaktycznej, profesury i kierowania uczelnią jako prorektor i rektor. Te lata pracy Danuta Michałowska podsumowuje: - Byłam aktywnym uczestnikiem egzaminacyjnych przesłuchań ok. 15 tys. kandydatów do zawodu aktorskiego i obserwatorem zmagań z zadaniami scenicznymi blisko dziewięciuset studentów. Wielu z nich należy dziś do ścisłej czołówki artystów sceny i filmu.
Równolegle rozwija Teatr Jednego Aktora. Sama jest reżyserem, scenarzystą i wykonawcą. - Teatr spotykał się z wielkim uznaniem, jednak mimo świetnych recenzji i znakomitej frekwencji nigdy nie udało mi się uzyskać w Krakowie stałego miejsca - wspomina. - Pracowałam we własnym niewielkim mieszkaniu, w wyobraźni ustawiając sytuacje. Potem na wynajętej na jeden dzień takiej czy innej scenie odbywałam próbę aktorską i techniczną, a wieczorem grałam. Tak powstało 13 prapremier. Nie było kamer wideo, jedynym materialnym śladem po spektaklach są fotosy z wielu programów: „Bram raju” Andrzejewskiego, Szołem Ałejchema „Pieśni nad Pieśniami”, która była grana w Krakowie, Londynie, Szkocji i Izraelu, „Teatru Pana Sienkiewicza”, wystawionego na scenie Teatru Kameralnego w Krakowie, ze wspaniałymi rekwizytami wypożyczonymi z Wawelu, oraz kilkanastu innych pozycji i własnych adaptacji z wielkiej literatury polskiej i światowej.
16 października 1978 r. zastaje Danutę Michałowską w Łodzi, gdzie miała grać „Wybrańca” Tomasza Manna, spektakl uznany przez dyrektora Kazimierza Dejmka za największe osiągnięcie tamtego sezonu w Teatrze Nowym w Łodzi. „Wybraniec” Manna to żartobliwa apokryficzna opowieść o dziwnych losach wyboru największego z papieży. Następnego dnia dyrektor Dejmek, bardzo poruszony wydarzeniami watykańskimi, mówi: - No, to dopiero teraz będziemy grać „Wybrańca”! Aktorka odpowiada: - Panie dyrektorze, ja już nigdy nie będę grać „Wybrańca”. Kazimierz Dejmek przyjął tę decyzję ze zrozumieniem.

Reklama

Zdjęcie szóste

- Papieżem został Polak, a ja, nieprawdopodobnym zrządzeniem losu jestem osobą znającą go od dawna. - Ta myśl doprowadziła mnie do postanowienia, że powinnam, na miarę moich możliwości, włączyć się w dzieło ewangelizacyjne. Przyszła też refleksja, że przecież już w programie artystycznym, nakreślonym przez Kotlarczyka w czasie okupacji, były słowa: „Nadejdą czasy, kiedy na scenie będzie się grać teksty z Pisma Świętego”. Po październikowym konklawe postanowiłam utworzyć własny teatr religijny.
Pierwszą premierą był program pt. „Medytacje nad poezją Andrzeja Jawienia”, była to odpowiedź na ogromne zainteresowanie twórczością Papieża. - To trudna poezja, sama potrzebowałam dużo czasu, aby do niej dojrzeć - przyznaje Danuta Michałowska - jednak zainteresowanie było tak ogromne, że przygotowałam program, w którym wiersze ks. Wojtyły wiązałam słowem - komentarzem pozwalającym wejść w ich specyficzny, duchowy klimat.
Potem przyszedł czas na realizację tekstów największej wagi: Ewangelia wg św. Marka (w przekładzie Miłosza), Listy świętych apostołów Jana i Pawła, Apokalipsa wg św. Jana. Współczesne określenie „hit” jest całkowicie odpowiednie w odniesieniu do spektaklu przygotowanego według pism św. Teresy z Avila. Aktorka wspomina: - Kiedy kilka lat wcześniej zetknęłam się z jej postacią, przeżyłam coś w rodzaju iluminacji; w ciągu kilku tygodni, zachwycona i oszołomiona, przeczytałam wszystko, co napisała wielka mistyczka. W 1982 r. trwał jeszcze stan wojenny, ale ja, natchniona słowami Papieża: „Nie lękajcie się”, przygotowałam „Świętą”, chcąc o niezwykłej drodze modlitwy wewnętrznej Matki Teresy od Jezusa - wielkiej reformatorki Karmelu - mówić ludziom wątpiącym, poszukującym, błądzącym.
Po entuzjastycznym przyjęciu opowieści o św. Teresie w Krakowie rozpoczęła się ewangelizacyjno-artystyczna wędrówka spektaklu po kościołach, salach katechetycznych, piwnicach całej Polski od Szczecina i Gdańska, po Wrocław, Przemyśl i Zakopane. - Potem w teatrze, który nazwałam obecnie „Godziną Słowa”, zrealizowałam program „Gloria in excelsis”, według objawień Anny Katarzyny Emmerich - wspomina Danuta Michałowska. - W 100. rocznicę śmierci Cypriana Norwida przygotowałam jego poemat „Rzecz o wolności słowa”. Ku mojemu zdumieniu, po przesłaniu nagrania Ojcu Świętemu do Rzymu otrzymałam list, że obrał on „mojego Norwida” jako przedmiot swoich wielkopostnych rekolekcji.
Były występy dla Polonii w Niemczech, Szwecji, we Włoszech, dziewięciotygodniowe tournée na drugiej półkuli, poprzedzające papieską pielgrzymkę do Australii i Nowej Zelandii. Największym przeżyciem były jednak zawsze występy przed Janem Pawłem II. - Pierwszy raz przed Ojcem Świętym wystąpiłam podczas poświęcenia Domu Polskiego na via Cassia w Rzymie. Wybrałam na tę okazję m.in. Bogurodzicę z „Króla-Ducha” Słowackiego, pamiętną z krakowskiego, konspiracyjnego spektaklu w 1941 r. oraz „Pieśń od ziemi naszej” Norwida.
W zbiorze zdjęć Danuty Michałowskiej jest jej fotografia w roli Elissy z jednego ze spektakli w piwnicy przy ul. Kanoniczej 1 w Krakowie. Elissa to bohaterka napisanego przez nią monodramu pt. „Ja, bez imienia”, według „Wyznań” św. Augustyna. Prapremiera odbyła się w watykańskim salonie w obecności kilkunastu osób, a spektakl zrobił na Papieżu ogromne wrażenie, odnotowane nawet w monografii George’a Weigla „Świadek nadziei”. Kilka lat później w prywatnym salonie Jana Pawła II Danuta Michałowska przedstawiła swój kolejny monodram „Gołębica w rozpadlinach skalnych”, oparty na wątkach biblijnej I Księgi Królów oraz „Pieśni nad Pieśniami Salomonowej”.
- Setki, a może już tysiące razy dzieliłam się tymi wspomnieniami, wszak jestem na liście osób, które prywatnie znały Papieża - podsumowuje naszą wielogodzinną rozmowę Danuta Michałowska. - Czasem jestem tym zmęczona, ale kiedy zaczynam opowiadać, czuję, jakby On stawał tuż obok i wspomagał mnie swoją duchową energią: Karol Wojtyła, Kardynał, Papież. Ktoś, kto przerasta wszelkie znane mi określenia. Sługa Boży, a wkrótce na pewno wyniesiony na ołtarze - oficjalnie - Święty. Także autor „Tryptyku rzymskiego”.
Bardzo kocham ten poemat wraz z jego wielkim pytaniem: „Gdzie jesteś, źródło?”. Dziś wiem, że - inaczej niż ja i większość z nas - odpowiedź na to pytanie Jan Paweł II znał już wtedy, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy w Krakowie, jako osiemnastoletniego studenta polonistyki.

„Gwiazda sceny krakowskiej - Danuta Michałowska”

W Muzeum Historycznym Miasta Krakowa została otwarta 27 marca br. wystawa pt. „Gwiazda sceny krakowskiej - Danuta Michałowska”, która przypomina wybitne kreacje sceniczne artystki oraz inne dziedziny jej twórczości. Wystawa zorganizowana w Galerii Teatralnej, mieszącej się w Domu pod Krzyżem przy ul. Szpitalnej 21, będzie czynna do 9 września br. Szczegóły na stronie: www.mhk.pl

Podziel się:

Oceń:

2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Więcej ...

To święty również na dzisiaj

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

wikipedia

Więcej ...

Prymas Polski: gdy czynisz znak krzyża, głosisz miłość Boga

2024-05-05 16:06
Abp Wojciech Polak

flickr.com/episkopatnews

Abp Wojciech Polak

„Gdy z wiarą patrzysz na krzyż, gdy czynisz znak krzyża na sobie, gdy znakiem krzyża błogosławisz drugich, głosisz miłość Boga potężniejszą niż grzech, potężniejszą niż śmierć. Miłość, która zwycięża obojętność i nienawiść, która niesie przebaczenie i pojednanie, która przygarnia i jednoczy” - mówił w niedzielę w Pakości Prymas Polski abp Wojciech Polak.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

To święty również na dzisiaj

To święty również na dzisiaj

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

Wiara

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki...

Wiara

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki...

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...