Dziś już jestem dorosłą kobietą, matką, żoną. Ale los nie oszczędzał mnie od młodych lat. Ojca pamiętam zawsze pijanego, dla nas niemającego czasu. Było nam bardzo ciężko. Pamiętam, jak zazdrościłam koleżankom pachnącego domu, ciepła i miłości. Żałowałam, że urodziłam się w takiej rodzinie.
Mając 17 lat, zostałam sierotą. Rodzina nie interesowała się moim losem. Lałam łzy na pierwsze Boże Narodzenie, że jestem sama i pytałam Boga, dlaczego.
Skończyłam szkołę. Do pracy chodziłam z wielkim zapałem. Poznałam chłopaka, wzięliśmy ślub. Pragnęłam rodziny, domowego ciepła. Straciłam pracę, urodziła się córeczka, mąż pracował dorywczo. Było bardzo ciężko. Brakowało na chleb i na mleko dla dziecka. Mąż pił i wracał, jak chciał.
Dziś moja córka ma 11 lat, i synek - 3. Dzieci są dla mnie jedyną radością. Córka pyta mnie, dlaczego tak jest, że jedni mają wszystko, a drudzy - nic. Co mam jej odpowiedzieć?
Justyna
A ja pytam: Co zrobić, by córeczka pani Justyny nie powtórzyła jej i swojego losu? By nie poszła tą samą drogą co jej babcia i mama?
Jak to się dzieje, że te wszystkie biedy - które sami przeżywamy w dzieciństwie, i których najbardziej w świecie pragniemy uniknąć w swoim własnym dorosłym życiu - dopadają nas i nasze dzieci po raz kolejny? Że powielamy błędy naszych ojców, a oni może powielali je po swoich rodzicach. Czy tak trudno nauczyć się unikania złych przykładów?
Na mojej ulicy mieszka nieszczęśliwa rodzina. Ledwie ojciec wyszedł z alkoholizmu, matka umarła na raka. Niemal jednocześnie syna zabiły narkotyki. Córka ma dziecko bez ojca. Chłopiec już zaczyna się włóczyć po ulicy z koleżkami. I powiedziałam ojcu tej rodziny: „Jeśli chcesz, by coś się zmieniło w twojej rodzinie, daj wnuka do Przymierza Rodzin, przy naszej parafii. Tylko od niego może się zacząć prawdziwa odnowa waszej rodziny.
Chłopiec chodzi więc na spotkania w kościele, wyjeżdża na obozy. Jest dzieckiem trudnym, ale już Pan Jezus może zacząć działać w jego sercu.
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu