„Serdeczne komunikowanie oznacza, że ten, kto nas czyta lub słucha, potrafi dostrzec nasze uczestnictwo w radościach i lękach, w nadziejach oraz cierpieniach kobiet i mężczyzn naszych czasów. Kto mówi w ten sposób, miłuje drugiego człowieka, ponieważ zależy mu na nim i chroni jego wolność, nie naruszając jej” – wyjaśnił papież, dodając, że jest to styl zmartwychwstałego Jezusa, rozmawiającego z uczniami na drodze do Emaus.
Ojciec Święty przywołał św. Franciszka Salezego, sto lat temu ogłoszonego patronem dziennikarzy, który mawiał, że „serce mówi do serca”. „Jednym z jego przekonań było, że «wystarczy dobrze kochać, aby dobrze mówić». Pokazuje to, że według niego komunikacja nigdy nie powinna sprowadzać się do sztuczności, do – powiedzielibyśmy dziś – strategii marketingowej, ale winna być odzwierciedleniem duszy, widzialną powierzchnią niewidzialnej dla oczu istoty miłości” – przypomniał papież.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Św. Franciszek Salezy był również przekonany, że „jesteśmy tym, co przekazujemy”. Tymczasem dziś, szczególnie w mediach społecznościowych, „komunikacja jest często instrumentalizowana, aby świat widział nas takich, jacy chcielibyśmy być, a nie takich, jacy jesteśmy”. Franciszek wyraził pragnienie, aby ta „dziennikarska” intuicja świętego biskupa Genewy inspirowała osoby pracujące w dziedzinie przekazu w poszukiwaniu prawdy i opowiadaniu jej odważnie i z wolnością, „odrzucając pokusę używania wyrażeń uderzających i agresywnych”.
Reklama
Zwrócił uwagę, że „w Kościele istnieje wielka potrzeba słuchania i wysłuchiwania siebie nawzajem”. Pilnie potrzebna jest w nim „komunikacja, która rozpalałaby serca”. „Marzy mi się komunikacja kościelna, która potrafi się poddać prowadzeniu przez Ducha Świętego, uprzejma i zarazem profetyczna, która potrafi znajdować nowe formy i sposoby dla wspaniałego przekazu, który ma nieść w trzecie tysiąclecie. Komunikacja, która w centrum stawiałaby relację z Bogiem i z bliźnim, zwłaszcza tym najbardziej potrzebującym, i która umiałaby raczej rozpalać płomień wiary, niż chronić popioły autoreferencyjnej tożsamości” – napisał Ojciec Święty.
Podkreślił, że „mówienie z sercem jest dziś szczególnie potrzebne, aby promować kulturę pokoju tam, gdzie panuje wojna; żeby otwierać drogi, które umożliwiałyby dialog i pojednanie tam, gdzie srożą się nienawiść i wrogość”. Zachęcił do wzmacniania komunikacji pozbawionej wrogości. W tym celu konieczne jest przezwyciężenie „zwyczaju szybkiej dyskwalifikacji przeciwnika, poprzez przypisywanie mu upokarzających epitetów, zamiast podejmowania otwartego i pełnego szacunku dialogu”. Prawdziwy pokój można bowiem „budować tylko na wzajemnym zaufaniu”.
Według papieża, trzeba jak najszybciej powstrzymać eskalację wojenną, również na poziomie komunikacji. „Budzi przerażenie, gdy słucha się, z jaką łatwością wypowiadane są słowa, nawołujące do niszczenia ludności i terytoriów. Słowa, które niestety często przeradzają się w działania wojenne o okrutnej przemocy. Dlatego właśnie należy odrzucić wszelką retorykę podżegającą do wojny, jak również wszelkiego rodzaju propagandę, która manipuluje prawdą, zniekształcając ją w celach ideologicznych. Należy natomiast promować na wszystkich szczeblach komunikację, która pomoże stworzyć warunki do zażegnywania sporów między narodami” – postulował Franciszek.
Na zakończenie zwrócił uwagę, że los pokoju zależy od nawrócenia serc, „bowiem wirus wojny pochodzi z wnętrza ludzkiego serca”. „Tego wysiłku oczekuje się od każdego z nas, jednak w szczególności odwołuje się do poczucia odpowiedzialności osób pracujących w dziedzinie komunikacji, aby wykonywali swój zawód jako misję” – stwierdził papież.