Misja niesienia nadziei i pomocy ofiarom wojny wciąż trwa.
W ostatnim orędziu na Światowy Dzień Pokoju papież Franciszek napisał: „Wojna na Ukrainie pochłania niewinne ofiary i szerzy niepewność, nie tylko wśród osób bezpośrednio nią dotkniętych”. Niepewność co do dalszych losów tej wojny dotyczy także i nas, mieszkających przy granicy konfliktu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Katechetki budują schron
Wojnę można wyczuć już właściwie na przejściach granicznych łączących nasz region z Ukrainą. Wjeżdżające tam samochody wypełnione są żywnością, środkami higienicznymi, ciepłymi rzeczami, a ostatnio coraz częściej generatorami wytwarzającymi prąd. Pierwsze przygraniczne cmentarze obfitują w niebiesko-żółte flagi narodowe; zatyka się je na grobach poległych na wojnie.
Odwiedzając parafie na zachodzie Ukrainy niemal w każdej można zauważyć wielkie poruszenie; trwa niezwykła akcja samopomocy. W Niedźwiedzy pod Samborem dwie katechetki, Oksana i Irina budują schron przeciwlotniczy dla dzieci. Co prawda bomby jeszcze tam nie spadły, ale dzieci słyszą syreny alarmowe i pytają gdzie mogą się schować. Na schron adaptowany jest stary opuszczony dom z podziemiami. Katechetki chcą zapewnić dzieciom minimum poczucia bezpieczeństwa, tak dziś rozumieją swoją misję.
Reklama
W Truskawcu, kiedyś słynnym uzdrowisku, 10-osobowa grupa Caritas organizuje codzienną świetlicę dla dzieci uchodźców. Tamtejsze sanatoria i domy wypoczynkowe goszczą ponad 16 tys. uchodźców z Donbasu. Dzieci wyrwane ze swojego otoczenia potrzebują szczególnej uwagi i troski. Kościoły katolickie, zarówno obrządku rzymskiego jak i greckiego, szybko odnalazły się w misji niesienia nadziei i pokrzepienia dla ofiar wojny.
Gotowi na nową falę
We wszystkich służbach wojewody lubelskiego ogłoszony jest stan gotowości na wypadek nowej fali uchodźców. Zabezpieczonych jest ponad 30 tys. miejsc w ośrodkach wspólnego zakwaterowania; chodzi o hale sportowe, remizy strażackie, internaty, a nawet w kryzysowej sytuacji akademiki (studia przeszłyby wówczas w tryb online). Specjalna grupa koordynacyjna przy wojewodzie regularnie omawia stan przygotowań. Są w niej przedstawiciele Caritas lubelskiej i zamojsko-lubaczowskiej oraz blisko 50 organizacji pozarządowych.
Uchodźcy przebywający w naszym regionie z jednej strony z niepokojem nasłuchują wieści z Ukrainy, tam zostali przecież ich krewni i przyjaciele. Z drugiej strony podejmują decyzje o dłuższym pobycie, a nawet inwestują. Rodzina państwa Minicz, uchodźcy spod Kijowa, otworzyli w Lublinie restaurację z tradycyjną kuchnią ukraińską, dając jednocześnie pracę kilkunastu swoim rodakom.
Przybysze z Ukrainy szybko odnaleźli się także w polskiej religijności, pani Elena z trojgiem dzieci co niedzielę chodzi na Mszę św. do kościoła parafialnego. Dzięki poprawnej znajomości języka polskiego rozumie już treść kazań. Wcześniej uczestniczyła w liturgii w języku ukraińskim, sprawowanej co tydzień w kościele akademickim KUL.
Pokonać wirusa
Nadal nie wiemy kiedy i jak skończy się wojna, wiemy jednak, że Ukraina żyje, walczy, pracuje, modli się i mocno trwa. Spodziewane są kolejne działania agresora, co powoduje rosnący niepokój u naszych sąsiadów. Na razie na granicy nie zaobserwowano wzmożonego ruchu, codziennie w jedną i drugą stronę przekracza ją ok. 20 tys. osób. Jednak plany ewentualnego przyjęcia uchodźców są dobrze przygotowane.
Z pewnością wirus wojny jest trudniejszy do pokonania niż te, które dotykają ludzkiego organizmu, ponieważ nie pochodzi z zewnątrz, ale z wnętrza ludzkiego serca, zepsutego przez grzech - napisał Ojciec Święty w orędziu. Naszą odpowiedzią na ten wirus jest modlitwa i wielkopostne ofiary.