Całkowite zawierzenie Bogu, dochowanie Mu wierności nawet w najtrudniejszych godzinach życia, zawsze oznacza odrodzenie, zawsze prowadzi do zwycięstwa - powiedział abp Stanisław Budzik.

W archikatedrze lubelskiej abp Stanisław Budzik przewodniczył Mszy św. w niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Uroczystą Liturgię z udziałem kapituły archikatedralnej celebrowali biskupi: Ryszard Karpiński, Mieczysław Cisło, Artur Miziński, Józef Wróbel i Adam Bab.

W wielkanocnej homilii abp Stanisław Budzik podkreślił, że tylko dwie noce w roku Kościół obchodzi w sposób uroczysty: pierwsza to cicha i święta noc Narodzenia Zbawiciela świata, druga to wielka i pełna blasku noc Zmartwychwstania Pańskiego. - Podczas pierwszej adorujemy Słowo, które stało się ciałem i zamieszkało wśród ludzi, podczas drugiej olśniewa nas triumf zmartwychwstałego Chrystusa nad śmiercią. Pierwszej nocy Bóg stanął widzialny pośród nas, narodził się z Maryi Dziewicy jako prawdziwy człowiek; w drugiej człowieczeństwo Chrystusa zajaśniało chwałą prawdziwego bóstwa. Pierwsza noc była bramą do ludzkiego życia, do jego trudów i ograniczeń; druga jest przejściem do życia, które się nie kończy, w którym nie ma śmierci ani cierpienia. Noc pierwsza wydarzyła się dla drugiej, a obie dla człowieka. Tajemnica Wcielenia dopełnia w tajemnicy Odkupienia - nauczał ksiądz arcybiskup.

Ogłaszając radość Zmartwychwstania, hierarcha przywołał świadków pustego grobu Jezusa. Maria Magdalena oraz apostołowie Piotr i Jan pierwsi doświadczyli, że Boga nie da się zabić; pierwsi zrozumieli, że przegrana a nawet śmierć nie muszą być końcem marzeń. To oni pierwsi się przekonali, że ten któremu zaufali, ten na którego postawili w swoim życiu, jest mocniejszy od tych którzy go osądzili i skazali, mocniejszy niż krzyż, a nawet sama śmierć. Stojąc przed pustym grobem dokonali szczęśliwego odkrycia, że Jezus żyje, przeszedł zwycięsko przez otchłań cierpienia i upokorzenia, zerwał wszystkie więzy, jakie Mu zgotowano. - Trzeba przeżyć klęskę dobra, popaść w ruinę marzeń, aby zrozumieć radość, która wypełniła serca uczniów w dniu zmartwychwstania - powiedział abp Budzik. Jak podkreślił, z powracającym zza grobu Panem wracało do nich wszystko: wiara w prawdę którą głosił, zapał do zadań które przed nimi stawiał, odwaga wobec trudności którą tyle razy wlewał w ich zgnębione serca. - Należymy do ludzi, którzy wielokrotnie patrzyli już na przegraną. My również bylibyśmy szczęśliwi, gdyby się udało wskrzesić to cośmy utracili, co nam przemocą lub podstępem zabrano, czego nie zdążyliśmy lub nie potrafiliśmy zrealizować, z czym musieliśmy się rozstać, co umarło i złożone zostało do grobu. Otóż dzisiaj radujmy się, bo Chrystus odwrócił wszystko to, co nieodwracalne - zapewnił ksiądz arcybiskup.

Metropolita wskazał, że w życiorysach wielu świętych i kandydatów na ołtarze odnajdujemy momenty przełomowe, które nadawały kierunek ich życiu. Jako przykład podał ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu-Światło Życie. Przywołując dramatyczne chwile z jego życia, abp Budzik przekonywał, że dzięki nawróceniu dokonanemu w celi śmierci hitlerowskiego więzienia, Chrystusowe światło prowadziło ks. Blachnickiego przez życie i pozwalało mu niezmordowanie pracować i oddawać wszystkie swoje siły sprawie wychowania nowego człowieka dla dobra ojczyzny, społeczeństwa i Kościoła. - Pierwsi świadkowie Zmartwychwstania, i tylu innych, którzy przez wieki niosą nam, niepewnym jutra, uszczęśliwiającą wielkanocną nowinę, zdają się nam mówić: pamiętajcie, że całkowite zawierzenie Bogu, zdanie się na Jego wolę, dochowanie Mu wierności nawet w najtrudniejszych godzinach życia, zawsze oznacza odrodzenie, zawsze prowadzi do zwycięstwa. To, czego doświadczył Chrystus, może się stać również naszym udziałem, bo On nie zmartwychwstał dla siebie, ale dla nas - podkreślił.

Metropolita lubelski życzył wiernym, by radosna nowina o Zmartwychwstaniu Chrystusa napełniła serca nadzieją i umocniła wiarę; by chrześcijan uczyniła ludźmi paschalnymi, patrzącymi na życie w świetle tej prawdy. - Chrystus zmartwychwstały prowadzi nas do życia, które się nie kończy, w którym nie ma łez ani bólu, w którym miłość i radość nie będzie zagrożona przez przemijanie i śmierć - podkreślił.