Turcja nie zamierza już dłużej odmawiać prawosławnemu patriarchatowi Konstantynopola tytułu „ekumeniczny”. Świadczy o tym wypowiedź tureckiego ministra ds. europejskich Egemena Bağışa dla greckiej gazety „Ta Nea”, którą 19 listopada przytoczyły media tureckie. Polityk ów podkreślił, że dyktowanie instytucjom religijnym ich nazw nie jest sprawą rządu, a to, jak się nazywa patriarchat, „jest sprawą wspólnoty chrześcijańskiej”.
Od wielu lat przedstawiciele władz Turcji starają się podważyć historyczny tytuł patriarchatu, ponieważ pod pojęciem „ekumeniczny” rozumieli oni dążenie do autonomii na wzór Watykanu. Odejście od tej linii zasygnalizował premier Recep Tayyip Erdoğan, kiedy sam użył określenia „patriarchat ekumeniczny”.
Minister Bağış powiedział we wspomnianym wywiadzie, że Turcja jest dumna z tego, iż na jej terenie znajduje się główna siedziba patriarchatu. Przypomniał, że aby zapewnić jego istnienie, rząd przyznał niedawno obywatelstwo tureckie kilkunastu prawosławnym metropolitom z Grecji i Ameryki.
Nadal otwarta pozostaje jednak sprawa przywrócenia działalności akademii duchownej na wyspie Chalki, co jest niezbędne dla zapewnienia kontynuacji istniejącego ponad 1700 lat Kościoła prawosławnego na tym terenie. Według prawa tureckiego, na czele patriarchatu ekumenicznego musi stać obywatel tego państwa, a księża muszą się kształcić na miejscu. Już wielokrotnie różni politycy zapowiadali, że „wkrótce” patriarchat ekumeniczny będzie mógł ponownie otworzyć placówkę teologiczną na Chalki, zamkniętą przez władze tureckie w 1971 r.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu