Mogliby przecież zabić stokroć więcej,
Pojemność więzień zwiększyć parę razy -
Ciesz się, narodzie, i skowycz w podzięce,
Że oszczędzone ci sroższe ukazy.
Nad nieuchronność zdrady, kłamstwa, kaźni...
Wątpisz? - Lat siedem za myśl niedorzeczną,
Mogliby przecież i do snu twojego
Wedrzeć się nocą przez drzwi wyłamane,
Jeszcze pożyjesz - nie ma tego złego...
Póki i ciebie nie stawią pod ścianę.
Nie tylko bramy hut, kopalń i stoczni,
Mniej dobrotliwie bić pałką, szczuć psami,
Gorliwiej słuchać ościennej wyroczni?
A czy zważyłeś, że robią to sami?
Że samodzielnie od Wielkiego Brata
Biorą rozkazy, spieszą z raportami...
Czy doceniłeś suwerenność kata?
Nim ci języka nie wyrwą wraz z kneblem -
W lufę kamery spójrz z miedzianym czołem
I stań na baczność w hańbie niepodległej.
Grudzień 1981
Pomóż w rozwoju naszego portalu