Potrzebujesz modlitwy, ale wstydzisz się o nią poprosić? A może chciałbyś mieć „swoją” wspólnotę, tylko nie bardzo wiesz, jak się zaangażować? Na pomoc przyjeżdża Pogotowie Modlitewne, stacjonujące w parafii św. Faustyny we Wrocławiu.
– Pomysł założenia Pogotowia to wynik traumatycznego doświadczenia rodzinnego – opowiada Małgorzata Widuch. – Trzy lata temu mój syn miał wypadek i przechodził trudną operację. Dla mojej rodziny był to bardzo trudny czas, jednak z drugiej strony właśnie wtedy przekonaliśmy się, czym jest moc modlitwy. Za rodzinę pani Małgorzaty modliła się parafia, wspólnota, do której należy, ale także obcy ludzie. – Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak wielkim szczęściem jest dla mnie wspólnota. A przecież są w Kościele osoby, które pozostają na obrzeżach...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Jedni drugich brzemiona noście”
Reklama
Działanie Pogotowia do skomplikowanych nie należy. – Wystarczy wysłać swoją intencję na adres: pogotowie.modlitewne.faustyna@gmail.com, a my przez miesiąc, czasami trochę dłużej, będziemy się modlić – tłumaczy Michał Broniek. Każdy, kto tworzy Pogotowie, sam wybiera sobie formę i porę modlitwy. – Nie wszyscy dysponujemy taką samą ilością wolnego czasu – mówi Joanna Woźniak. – Niektórzy więc uczestniczą w Eucharystii, inni modlą się różańcem czy odmawiają koronkę do Miłosierdzia Bożego. W Pogotowiu modlitewną opiekę zapewnia 17 osób, dyżury pełnią w 3-4 osobowych grupach, co tydzień się zmieniając. Są również osoby, które wspierają pogotowie w jeden konkretny dzień tygodnia, ofiarując swoją modlitwę lub post. Choć inicjatywa nie została oficjalnie ogłoszona w parafii, a informację o niej można znaleźć tylko na stronie internetowej, członkowie Pogotowia do „omodlenia” mają 10-20 intencji.
Jak modlitwa wstawiennicza za inne osoby rozwija duchowo członków Pogotowia? M. Widuch: – Zaczynam doceniać trudne sytuacje, doświadczenia słabości, moje niedomagania z przeszłości i te, które towarzyszą mi teraz. To pomaga mi zrozumieć osoby, które proszą nas o modlitwę, rodzi współczucie... Myślę, że modlitwa zanoszona do Pana Boga ze współczuciem sprawia, że On nie może się jej oprzeć. – Stawianie się na miejscu tych osób sprawia, że stajemy się częścią ich modlitwy – dodaje M. Broniek. – Modlitwa potrafi nieść, chcemy się dzielić tym, co mamy, Kościół wzywa nas do tego, byśmy wspierali jedni drugich – konkluduje J. Woźniak.
Wzruszyć Pana Boga
Członkowie Pogotowia nie sprawdzają skuteczności modlitwy, nie proszą o informacje zwrotne. Ale nieraz przekonali się, że zanoszone przez nich wołania, nie pozostały bez Bożej odpowiedzi. – Dowiedzieliśmy się, że choć Pan Bóg zadziałał inaczej, niż chcieliśmy, osoba, za którą się modliliśmy, odczuła wsparcie – opowiada M. Widuch. M. Broniek dodaje, że niektóre intencje po miesiącu pojawiają się po raz kolejny. – To taki mały dowód na to, że danej osobie pomaga nasza modlitwa.
Nie bez znaczenia jest fakt, że Pogotowie działa przy parafii św. Faustyny, specjalistki od Bożego Miłosierdzia. – To takie konkretne, namacalnie niesienie go ludziom? – pytam załogę Pogotowia. – Tak, choć to najmniejszy stopień miłosierdzia – odpowiada M. Widuch. – W „Dzienniczku” Pan Jezus mówił: jeśli możesz, to coś zrób, jeśli nic nie możesz zrobić, wspomóż słowem, a gdy nawet tego nie możesz komuś dać – po prostu się pomódl.