Reklama

Niedziela Podlaska

Dawniej do ślubu

Zdjęcie z katalogu

Teresa Modzelewska

Zdjęcie z katalogu

Na ogrodzeniu naprzeciw boćkowskiego kościoła parafialnego otwarto wystawę plenerową. Zaprezentowano na niej kolekcję dawnej fotografii ślubnej i fragmenty wspomnień najstarszych mieszkańców gminy Boćki, zebranych przez Fundację Okolica.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wystawa otwarta 16 września jest już trzecią z serii „Boćki. Album rodzinny”, wcześniej mogliśmy zapoznać się z cyklem „Dzieciństwo” i „Młodość”. Teksty do katalogu i na plansze wystawowe opracowała Zofia Stopa. Korzystała przy tym z relacji biograficznych nagranych w latach 2015-2018 na terenie gminy Boćki przez siebie, a także Magdalenę Stopę i Teresę Modzelewską. Kolekcja wspomnień pokolenia urodzonego w latach 20., 30. i 40. XX wieku liczy 70 nagrań i ponad 700 zdjęć.

Świat, którego już nie ma

Na spotkaniu inaugurującym wystawę Magdalena Stopa opowiadała o zamieszczonych na niej fotografiach, o zwyczajach ślubnych i weselnych pokolenia naszych dziadków. Zwracała uwagę na to, ile przy tej okazji dowiadujemy się o naszym miejscu na ziemi. – To świat, którego już nie ma, a został zachowany na fotografiach i we wspomnieniach. Ta wystawa pokazuje jak ważne jest zachowywanie pamiątek rodzinnych, bo bywa tak, że człowiek umiera, a pamiątki po nim są palone w piecu albo lądują na śmietniku – powiedziała.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na wystawie możemy zobaczyć jak dawniej wyglądały stroje i fryzury państwa młodych oraz gości weselnych. Widzimy muzykantów i ich instrumenty. Na kilku fotografiach pan młody prowadzony jest do ślubu przez dwie druhny. W tle widzimy ludzi, którzy tworzyli miejscową społeczność, brukowane ulice, drewniane domy i stodoły kryte strzechą. Są tu fotografie wykonane w plenerze i w atelier. Mamy także popularne wówczas portrety ślubne namalowane na podstawie zdjęć, czyli tzw. monidła. Były to wizerunki najczęściej czarno-białe, czasem podkolorowane, mocno wyretuszowane, a postaciom na nich dodawano okazalsze stroje.

Jak dawniej poznawali się młodzi

Najczęściej widzieli się w kościele, cerkwi lub na zabawach. Po sąsiedzku poznawali się przy zbiorowych pracach polowych. Często jednak to rodzice decydowali o wyborze żony czy męża, a pomagali im w tym ludzie trudniący się swataniem. Jak wspominają mieszkańcy z pokolenia, których młodość przypadła na lata 50. i 60., kobiety były często młodsze od wybranków, a czasami nawet bardzo młode. – Miałam 24 lata. Nie byłam stara, ale mówili już o mnie „stara panna” – wspominała jedna z rozmówczyń.

Reklama

Na spotkaniu obecni byli bohaterowie zdjęć i nagrań. Pani Jadwiga Derehajło wspominała: – Nie chciałam za niego iść, a poszłam. Był ode mnie 10 lat starszy. Kuśnierzem był. Jego sąsiad jak tylko mnie zobaczył, to mówił: „Oj ty to tylko do Mańka pasujesz”. A ja: „Dajcie mi święty spokój” – powiedziałam. Podobał mi się i nie podobał. Jeszcze to tak nie dojrzało. Trochę czasu minęło. Ja pasę krowy, a tu taki pan z Bociek przyjeżdża raniutko i mówi: „Jadzia ja przyjechał od Mańka. Przysyła mnie. Czy poszłabyś za niego za mąż?”. Ja mówię: „Dajcie mi święty spokój, ja idę do zakonu, za żaden mąż nie pójdę!”. Zmyłam go. Ale na jesieni buraki obrzynamy, sąsiad przychodzi do mnie i mówi: „Ty wiesz co? Ty tak pasujesz do Mańka!”, a ja: „Co się tak uczepili?”. No to niech już przyjedzie ten Maniek...

Pani Anna Góralczuk opowiadała o posagu, który każda dziewczyna musiała przygotować sobie przed ślubem. A w katalogu wystawy możemy przeczytać opis: „Dwadzieścia lat miałam jak wyszłam za mąż. Trzeba było wytkać prześcieradła, ręczniki wyszywane, obrus wyszywany, no i kapy”.

Wesele rozbierane

Takie wesela odbywały się tylko na wsiach szlacheckich – opowiadał w nagraniach nieżyjący już Mikołaj Turkowicz, etnograf i twórca zespołów folklorystycznych. – Na wschodniej stronie Bociek tego nie było. (...) Otóż, gdy pan młody przyjeżdżał do domu, w którym mieszkała panna młoda, okazywało się, ze panny młodej nie ma. Starszy drużba musiał wypytać, gdzie ona jest, kogoś przekupić, czymś poczęstować. Okazywało się, że jest u tak zwanej ubieraczki. Bo ubierała się w innym domu, nie w swoim. Towarzyszyły jej druhny. Wtedy drużbanci razem z kapelą szli z muzyką do tego domu, czasem przez całą wieś. Oczywiście, stół powitalny był, ale okazywało się, że panny młodej znowu nie ma. Starszy drużbant musiał się znowu umizgiwać do ubieraczki. W końcu drzwi się otwierały, panna młoda jest! I z powrotem trzeba było wrócić do jej domu. Wtedy gdy już razem byli w domu pan i pani młoda, następowało błogosławieństwo rodziców, a potem wicie wianka. Następnie wszyscy razem jechali do kościoła bryczkami. Z kościoła para młoda jechała do ubieraczki. Kapela też. Ta gościna nie trwała długo. Kiedy starsza druhna uznała, że już czas na wspólną zabawę, szli do jakiejś izby, gdzie były tańce do białego rana. A dlaczego wesele rozbierane? Dlatego, że wracając z kościoła, każda druhna zabierała swojego drużbanta i jego rodziców, a czasem kogoś jeszcze do swojego domu. Czyli rozbierali gości do swoich domów. Goście nie jechali do domu panny młodej. To był sposób, żeby się poznać. (...) A nazajutrz goście byli zapraszani do domu panny młodej i tam odbywała się główna uczta. W trakcie tej biesiady były oczepiny – wspominał p. Mikołaj.

Reklama

Wesela były różne i życie po nich też

– Wesele było niemałe – czytamy w katalogu wspomnienia Bolesławy Myszczuk – bo rodzina duża. Ksiądz ślub dał, a tańcować poszli do takiej prywatnej chaty. Walc, poleczka, oberek, fokstrot. Ale jaki to taniec, tłum taki był. Stójka jeszcze się zwali. Grali muzykanty, takie z Oleksina Turki. To byli słynne muzykanty. Dwie harmonii, skrzypki i bęben.

– Miałem dwadzieścia parę lat – wspomina Grzegorz Charytonowicz. – Ona z Szeszył była, krawcowa, pracowita kobieta była. Ślub w Boćkach, w cerkwi, potem wesele. Snianowski z Bociek grał nam na pedałówce. (...) Ale to wszystko puste rzeczy, nieważne. Wesela jedna niedziela, a smutku do skutku.

Inna rozmówczyni wspomina: – Miałam dobrego męża. Sołtysem był i taki zdolny był, siedmioma różnymi samochodami jeździł. I później chłopców trzech miałam, wszystkich też uczyłam. A kolejna opowiadała: – Mieliśmy troje dzieci. Przeżyłam i niczego nie żałuję. Chłopcy różne były, różne chciały się żenić. A jednak nigdzie różami nie było usłane. Myślę sobie, że bardzo dobrze wybrałam – dodaje. Wielu z tych rozmówców przeżyło w związkach małżeńskich ponad 50, 60 lat.

Tę niezwykle ciekawą wystawę plenerową można oglądać przez najbliższe miesiące w Boćkach. Warto wybrać się tam z rodziną. To dobry temat do rozmów międzypokoleniowych, o tym, jak to w naszej rodzinie bywało z tymi ślubami, weselami i z życiem. Plansze z archiwalnymi fotografiami i wspomnieniami są rozwieszone przy drodze nr 19, przy wjeździe do miejscowości od strony Bielska Podlaskiego, naprzeciw boćkowskiego kościoła.

Podziel się:

Oceń:

2022-10-18 13:28

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Kardynał Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia – wystawa

Dobre Miejsce

Październik zaczynamy wystawą Kardynał Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia. Ekspozycja jest jedną ze składowych projektu "Oni zmienili bieg historii…".

Więcej ...

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45
Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

27 kwietnia w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, których tematem było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Więcej ...

Prawdziwy cytat "GW"

2024-04-27 17:54

MW

15 kwietnia, a jeszcze wcześniej w wydaniu papierowym “Niedzieli Wrocławskiej” ukazał się artykuł krytykujący pomysły ustaw o liberalizacji aborcji. W artykule została zawarta wypowiedź wrocławskiego lekarza, która po decyzji naszej redakcji, została zacytowana anonimowo.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie diecezji warszawsko-praskiej ws. księdza...

Kościół

Oświadczenie diecezji warszawsko-praskiej ws. księdza...

Kard. Stanisław Dziwisz kończy 85 lat

Kościół

Kard. Stanisław Dziwisz kończy 85 lat

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

Święci i błogosławieni

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Wiara

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego